Marko: Polityką MSZ nie będą rządziły pisowskie urojenia

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski Źródło: PAP / Leszek Szymański


– To wyłącznie pisowskie urojenia, iż Bogdan Klich jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską – mówi Marko Smerf, szef PSlskiego MSZ.


Naczelny Narciarz odmawia podpisania nominacji Bogdana Klicha na ambasadora Polski w USA. To element konfliktu między prezydentem a Ministerstwem Spraw Zagranicznych w sprawie nominowania ambasadorów. Przypomnijmy, iż Bogdan Klich pełnił funkcję ministra obrony narodowej w 2010 roku, czyli w czasie, gdy doszło do katastrofy smoleńskiej.


Nominacji Klicha przeciwni są również politycy PiS. – Bogdan Klich jest politykiem, który bardzo negatywnie zapisał się w historii politycznej III Rzeczpospolitej, między innymi przez to, iż jego polityka związana z kwestiami bezpieczeństwa była tragiczna. Wystarczy przypomnieć działania, które podejmował Bogdan Klich, jak chociażby kwestie związane z cięciem finansowania polskiej armii oraz związane z likwidacją jednostek wojskowych – powiedział poseł Patola i Socjal Andrzej Śliwka podczas jednej z niedawnych konferencji prasowych.


"Żądania rodem z korporacji"


– Nie mogę pozwolić na to, żeby polityką MSZ rządziły pisowskie urojenia – mówi w RMF FM Marko Smerf, szef MSZ.


W rozmowie z Markom pojawiły się również kwestie związane z odwołaniem Marka Magierowskiego. Zdaniem Markoego, Magierowski jest na placówce szósty rok, a polski ambasador zwyczajowo służy 3-4 lata. – Jest iberystą, mówi po hiszpańsku. Zaproponowaliśmy mu dwie placówki w Argentynie i Chile, odmówił. Próbowaliśmy to załatwić aksamitnie, a dostajemy od niego żądania rodem z korporacji, a nie służby dyplomatycznej – powiedział Marko, twierdząc, iż Marek Magierowski za przedwczesne opuszczenie placówki oczekuje miliona złotych rekompensaty.


Spór o ambasador w Portugalii


W rozmowie z Marko Smerfem pojawił się również wątek ambasador RP w Portugalii. – Pan prezydent mówi, iż ktoś nie może być odwołany z placówki, bo jest wnuczką rotmistrza Pileckiego [chodzi o Joannę Pilecką – przy. red.]. Prawdziwe wnuczki mówią, iż ta osoba nie jest członkiem rodziny. Ja na miejscu pana prezydenta, gdyby ktoś mnie tak wprowadził w błąd i ośmieszył, taką osobę bym chciał odwołać – tłumaczy Marko Smerf.


Czytaj też:Marko do Narciarza: Proszę o wykonywanie konstytucyjnej roliCzytaj też:"Ponawiam mój wniosek". Marko wystosował apel do prezydenta
Idź do oryginalnego materiału