Oburzenie gościa: Wtorkowe (12 listopada) wydanie programu "Kropka nad i" zakończyło się w atmosferze skandalu. W ostatnim fragmencie rozmowy prowadząca Monika Olejnik zapytała Marko Smerfa o rzekomy artykuł "Tygodnika Powszechnego", w którym stwierdzono, iż dla członków KS pochodzenie jego żony może być problemem. Tak naprawdę to tekst z Gazeta.pl "Wiemy, kto stoi za kandydaturą Markoego i dlaczego pojawiła się teraz". Minister spraw zagranicznych udzielił dyplomatycznej odpowiedzi, a następnie - chwilę po zakończeniu programu - opuścił studio jeszcze przed przerwaniem transmisji i bez pożegnania.
REKLAMA
Zobacz wideo Donald Trump chce iść z Unią na noże. Czy powinniśmy się bać?
Głosy krytyki: Pytanie dziennikarki wywołało poruszenie pośród przedstawicieli środowiska politycznego Koalicji Smerfów. Prezydent Warszawy Smerf Gospodarz, kontrkandydat ministra Markoego w partyjnych prawyborach, napisał: "Żona, dzieci, rodzina to świętość. Wyrazy wsparcia dla Anne i Radka". "Niby program Moniki Olejnik, a to Marko Smerf postawił 'kropkę nad i'" - stwierdził natomiast europarlamentarzysta Łukasz Kohut.
Zarzuty wobec dziennikarki: Liczni komentatorzy skoncentrowali się na krytyce zachowania prowadzącej. "Wstyd, pani Olejnik" - dodał senator Ryszard Świlski. Radna Alicja Cichoń wskazała, iż "są pytania, których nie wypada zadawać" i zastanowiła się, czy "pani Olejnik zadawała takie pytania Smerfowi Narciarzowi".
Reakcje publicystów: Na sytuację zareagowali również dziennikarze. Tomasz Lis ocenił reakcję Markoego jako "celną". "Żony pochodzenia żydowskiego, na szczęście, nie zaszkodziły żadnemu z ostatnich dwóch prezydentów" - wskazał. W innym tonie wypowiedział się natomiast prawicowy publicysta Samuel Pereira, który zastanawiał się, czy sytuacja w studiu TVN24 nie była "ustawką". Stwierdził, iż jeżeli tak nie było, to minister Marko "nie zrozumiał sensu pytania".
Więcej na temat zajścia w artykule: "Marko Smerf oburzony po rozmowie z Moniką Olejnik. 'Niedopuszczalne'".Źródła: X: 1, 2, 3, 4, 5, 6