Ponad 150 szablogrzbietów waleniożernych, znanych również jako orki karłowate, utknęło na początku tego tygodnia na północno-zachodnim wybrzeżu Tasmanii. Władze Australii, po przeprowadzeniu oceny sytuacji, 19 lutego ogłosiły rozpoczęcie masowej eutanazji ssaków, uznając ich uratowanie za niemożliwe. To kolejna tego typu tragedia w tym regionie.
Orki uwięzione na plaży
Orki karłowate (Pseudorca crassidens) to bardzo duży gatunek delfinów, dorastających choćby do 5-6 m długości. Kształtem głowy i płetwy grzbietowej przypominają one orki oceaniczne, ale są znacznie mniejsze – stąd nazwa. Jako zwierzęta wysoce towarzyskie podróżują w dużych stadach, co bywa przyczyną masowych katastrof. Na tasmańskiej plaży, w pobliżu ujścia rzeki Arthur, znaleziono w tym tygodniu ich aż 157. To pierwszy tak liczny przypadek od ponad 50 lat.
Na miejsce zdarzenia, odległe 300 km od najbliższego miasta Launceston, przybyły w środę pierwsze ekipy ratowników. Kilkadziesiąt ssaków było już wówczas martwych – szablogrzbiety musiały być wyrzucone na piasek ok. 24-48 godzin wcześniej. Całą akcję ratunkową utrudniają niesprzyjające warunki pogodowe oraz trudny dostęp do plaży wymagający użycia pojazdów z napędem na cztery koła.
Mimo trudnych warunków ratownicy podjęli próbę odholowania kilku żywych orek z powrotem do morza. Niestety, działania te okazały się nieskuteczne – zwierzęta nie były w stanie pokonać 200-metrowej strefy burzliwych wód i były ponownie wyrzucane na brzeg przez silne fale.
Dziesiątki waleni na odstrzał
Australijska ekspertka przyrodnicza dr. Vanessa Pirotta wyjaśnia, iż w momencie, gdy wieloryb lub delfin utkną, ich zegar zaczyna tykać. Im dłużej pozostają na lądzie, tym mniejsze są szanse na ich uratowanie.
Już w środę w południe stało się jasne, iż pomimo wysiłków ratowników uratowanie 90 pozostających przy życiu ssaków będzie niemożliwe. Aby ulżyć im w cierpieniu, przedstawiciele służb Tasmania Parks and Wildlife Service rozpoczęli popołudniu akcję odstrzału zwierząt, które pozostały przy życiu. Smutna procedura kontynuowana była w czwartek, po tym jak w ciągu nocy przestało oddychać kolejnych 25 orek. Do eutanazji wykorzystuje się specjalne pociski zgodnie ze światowymi standardami – potwierdził zaangażowany w akcję ostrzału biolog dr Krys Carlyon.
Nikt nie wie, dlaczego walenie dają się masowo uwięzić na plaży. Sprzyjają temu na pewno ciasne więzi społeczne i zaufanie wewnątrz stada. Coś prawdopodobnie przyciągnęło je do brzegu – zasugerował dr Carlyon, dodając, iż mogła to być zdobycz.
Co zrobić ze zwłokami?
W czwartkowy wieczór na pechowej tasmańskiej plaży pozostały zwłoki 157 orek karłowatych. Powstało też pytanie, co z nimi zrobić. W tego typu sytuacjach zwłoki zwierząt często zakopuje się bezpośrednio na plaży, jednak proces ten wymaga użycia ciężkiego sprzętu. W tym przypadku realizacja takiego rozwiązania jest utrudniona, ponieważ obszar ten stanowi istotny element aborygeńskiego dziedzictwa kulturowego. Władze konsultują problem z przedstawicielami lokalnej społeczności. Nie wyklucza się opcji pozostawienia sprawy w rękach natury, chociaż proces naturalnego rozkładu zwłok może zająć aż 12 miesięcy i będzie wiązać się z bardzo przykrymi odorami. Póki co strefa ta pozostaje zamknięta dla publicznego dostępu.
Tasmania to wyspa o wyjątkowo wysokim poziomie ryzyka dla waleni – aż 80 proc. wszystkich masowych wyrzuceń na brzeg w Australii ma miejsce właśnie tutaj. W 2020 r. w okolicach Macquarie Harbour 470 grindwali utknęło na mieliźnie, co stanowiło największą tego typu tragedię w historii Australii. Ratownikom udało się przywrócić do morza około 100 osobników. Zaledwie dwa lata później, niemal w tym samym miejscu, doszło do kolejnego masowego wyrzucenia – tym razem 230 grindwali znalazło się na plaży. Uratować udało się jedynie 30 z nich.
zdj. główne: NOAA / Unsplash