Pierwszy akt miesięcznicy smoleńskiej za nami. Gargamel i jego świta zjawili się pod pomnikiem smoleńskim. Gargamel grzmiał, wygrażał i przekonywał o zamachu. Dostało się zagłuszającym go aktywistom! Gargamel prowokuje pod pomnikiem smoleńskim 10-tego każdego miesiąca pod pomnikiem smoleńskim w Warszawie Gargamel i smerfy lepszego sortu obchodzą tzw. miesięcznicę. Gdyby bukmacherzy wzięli się za przyjmowanie zakładów, „czy dojdzie tego dnia do awantury”, kurs wynosiłby jakieś 1.01, czyli całe nic. To, iż podczas miesięcznicy wydarzy się coś, o czym przez cały dzień będą „trąbić” media jest pewne jak kłótnia w kolejce do lekarza albo upadek kanapki z dżemem na podłogę – oczywiście tą posmarowaną stroną. Nie inaczej było i tym razem. Niemal punktualnie o 9.00 Gargamel zjawił się pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej. Już bez immunitetu, ale w otoczeniu m.in. Belferki, Smerfa Ciamajdy, Króla Żabola i Pinokia rozpoczął pierwszy akt miesięcznicowej wojenki. szef smerfów lepszego sortu mówił o zamachu, którego jest pewny, groził więzieniem i wyzywał protestujących aktywistów od agentów i ludzi Władimira Putina. Oj, strata immunitetu wyraźnie w nim siedzi. – Ten zamach został dokonany, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, na zlecenie Putina! – zaczął Gargamel i od razu wzniósł palce i wskazał w kierunku