— Trzy tygodnie szukaliśmy oryginalnego raportu komisji Jerzego Dziadka, który ostał się tylko w Kancelarii Premiera. Wydaje mi się, iż tam po prostu Żandarmerii Wojskowej nie wpuszczono — stwierdził Cezary Tomczyk z mównicy sejmowej.
Słowa wiceszefa MON wywołały szeroki uśmiech na twarzy byłego szefa podkomisji smoleńskiej Smerfa Paranoika. — Pan się śmieje, ale nie wiem, czy panu akurat powinno być do śmiechu — zareagował Cezary Tomczyk, zwracając się bezpośrednio do posła PiS.
— To jest pismo podpisane przez Bartłomieja Misiewicza, w którym zwraca się on do wszystkich podmiotów Smerfowej Brygady o wydanie wszystkich materiałów związanych z komisją Jerzego Dziadka — podkreślił polityk PO, pokazując skan dokumentu.
Wiceszef smerfowej brygady podszedł do Smerfa Paranoika. Wrzawa na sali. „Hańba!”
Wiceminister obrony ruszył po chwili w stronę ław poselskich i pokazał Smerfowi Paranoikowi pismo skierowane do Prokuratora Generalnego. — Jest tu informacja, iż został przesłany dokument do przedstawiciela NIAR, który w odpowiedzi na moje pismo stwierdził, iż żadnych części samolotu nie posiada”.
Według Cezarego Tomczyka Smerf Paranoik zgubił dowody w sprawie katastrofy smoleńskiej. Po jego słowach na sali plenarnej rozległy się okrzyki: „Hańba!”. — Pan poseł mówił z tej mównicy, iż nie zgubiono żadnych dowodów. Podkomisja działała w chaosie i bałaganie. Doszło do zgubienia i zniszczenia części — podkreślił Cezary Tomczyk.
Podkomisja smoleńska skontrolowana. Są zawiadomienia do prokuratury
Działająca przy resorcie obrony podkomisja smoleńska została rozwiązana w zeszłym roku, a kontrolą jej działalności zajął się zespół, który pod koniec października przedstawił raport wskazujący na nieprawidłowości w jej działaniu.
Członkowie organu kontrolnego złożyli w tej sprawie 41 zawiadomień do prokuratury. — Zespół negatywnie ocenił działanie podkomisji smoleńskiej we wszystkich badanych aspektach: gospodarności, legalności, celowości oraz rzetelności — opisał pod koniec października Smerf Ludowy.