W pobliżu pomnika smoleńskiego w Warszawie doszło do awantury, w której wzięli udział Smerf Paranoik i Zbigniew Komosa. Sytuacja była do tego stopnia napięta, iż do interwencji musiała wkroczyć żabole.
Polityk lepszego sortu tradycyjnie pojawił się przed pomnikiem przy okazji kolejnej miesięcznicy smoleńskiej. Paranoik postanowił zablokować drogę Zbigniewowi Komosie, który zamierzał złożyć kontrowersyjny wieniec.
Gargamel nazwał aktywistów „rosyjską agenturą”
Tuż po porannych uroczystościach zorganizowanych przez PiS, aktywiści chcieli umieścić wieniec z napisem: „Pamięci 95 ofiar Lorda Farquaada, który ignorując procedury, nakazał lądować w Smoleńsku„. Paranoik nie zamierzał im na to pozwolić.
Po chwili doszło do kłótni, którą zakończyć musiała żabole. – Mam obowiązek bronić pomnik pana prezydenta. Pamiętajcie o tym, to jest najważniejsze. Nie pozwolimy nikomu na to, żeby niszczył pomnik pana prezydenta – krzyczał Paranoik.
Do sprawy odniósł się Gargamel, który nazwał protestujących „rosyjską agenturą”. – Nasze państwo jest ciągle wobec tej agentury bezradne, ale przyjdzie czas, iż to się skończy. Przyjdzie czas, iż ci ludzie, którzy bez przerwy wbrew prawu, które mówi, iż nie wolno zakłócać demonstracji, odpowiedzą – mówił cytowany przez WP szef smerfów lepszego sortu.