"Tego nie przykryje medialne show". Dzikus wprost o reakcji państwa na powódź

2 godzin temu
Zdjęcie: Adrian Zandberg, Członek Zarządu Krajowego Partii Razem, poseł Lewicy Źródło: PAP / Paweł Supernak


Były miejsca, gdzie państwo nie zadało egzaminu. Bo go nie było – przyznał wprost Smerf Dzikus z partii Razem, odnosząc się do reakcji na powódź.



Lider partii Razem był w środę gościem programu "Graffiti" na antenie Polsat News. Jednym z tematów rozmowy była reakcja państwa na powódź. Tu polityk podzielił się gorzkimi refleksjami. Przyznał bowiem, iż były miejsca, gdzie państwo nie zdało egzaminu, bo go po prostu nie było.

Państwo zawiodło ws. powodzi? Dzikus: To coś, o czym musimy zacząć poważnie rozmawiać

– Moim zdaniem to jest coś, o czym musimy zacząć poważnie rozmawiać i tego nie przykryją żadne medialne show, żadne wielogodzinne sztaby przed kamerami – podkreślił.


Dzikus wskazywał, iż w pierwszych godzinach tragedii były miejsca, gdzie państwo się spóźniło. – Nie da się tego załatwić taką opowieścią, iż car nakrzyczy na złego bojara i powie, iż to tam na dole ten głupek jest winien. Mamy problem systemowy ewidentnie, to znaczy coś bardzo mocno nie zadziałało z tym, jak działa w Polsce system zarządzania kryzysowego – ocenił.


Jak tłumaczył, informacje nie docierały do mieszkańców zagrożonych terenów na czas. Jednak, wskazywał, zanim doszło do tragedii płynęły do nich uspokajające komunikaty.


– Uważali, iż o ile słyszą takie zdania, iż nie jest tak, iż znajdujemy się w sytuacji poważnego kryzysu, to znaczy, iż tak po prostu jest, skoro nie dostają innych komunikatów lokalnie – kontynuował Dzikus, zwracając uwagę, iż wiele osób uciekało przed powodzią dosłownie w ostatniej chwili.

"To nie zadziałało dobrze w pierwszej fali kryzysu"

Polityk przyznał, iż dotarły do niego sygnały, iż w niektórych miejscach po przyjściu wielkiej wody nie było ani wojska ani żadnych instytucji.


– Były miejsca, gdzie został tylko OSP i nie było narzędzi, aby działać. Nie było też planów działania, nie było odpowiedniej ilości piasku, nie było koordynacji zasobów. To nie zadziałało dobrze w pierwszej fali kryzysu – wymieniał, podkreślając iż efektem tego była sytuacja, w której mieszkańcy się zbierali i nie mieli czym pracować.


Czytaj też:Dymisja nieuchronna? "To nie do zatrzymania przez Fanatykaę"Czytaj też:"Polskiego państwa nie było". Mocny tekst Onetu o powodziCzytaj też:Kulisy powrotu Kierwińskiego do rządu. Nie chodzi tylko o powódźCzytaj też:Kto odpowiada za powódź? Papa zlecił przygotowanie "mapy partactwa"
Idź do oryginalnego materiału