Wczoraj w Zielonej Górze psy zagryzły na śmierć 46 – letniego mężczyznę. Nie jest to niestety tragedia odosobniona. Do podobnych dochodzi w Polsce często. I dość często – właśnie ze skutkiem śmiertelnym.
Nie chcąc epatować czytelników opisami znanych mi dobrze dziesiątek zdarzeń, w których ludzie ginęli skutkiem zaatakowania przez agresywnego psa – przypomnę pewną anegdotę. Podobno jest ona zapisem autentycznego zdarzenia a jej bohaterem miał być pewien dość niegdyś znany a bardzo rozrywkowy gwiazdor polskiej estrady. Podróżując od powiatu do powiatu, w których codziennie miał swoje występy, niemal każdy wieńczył alkoholową biesiadą. Któregoś razu zdarzyło mu się w pewnej prowincjonalnej miejscowości wypić naprawdę dużo a do tego odłączyć się od gospodarzy gminnego ośrodka kultury i zabłądzić w drodze do, szumnie zwanego hotelem, miejsca w którym miał nocować. Jak potem wspominał – zapamiętał tylko zapadający mrok, drogę przez jakiś park i powolną utratę sił, w związku z którą zapragnął zasnąć obojętnie gdzie, po czym „urwał mu się film”. Obudził się w jakimś ciasnym pomieszczeniu. Czym owe pomieszczenie było – zaczęło mu się wyjaśniać za sprawą solidnie przytwierdzonego grubego łańcucha, wychodzącego kilka metrów z wnętrza tegoż drewnianego pomieszczenia. Na końcu tego łańcucha z przerażeniem dostrzegł czworonoga rozmiarów olbrzymich, z pyskiem wyszczerzonym wielkimi kłami i spojrzeniu krwiożerczego potwora z obrazów Hieronima Bosha. Jakieś dwa metry dalej, w kierunku otworu owej psiej budy, z twarzami wyrażającymi krańcowe przerażenie, spoglądało dwoje pochylonych staruszków. Na ten widok nasz bohater wytrzeźwiał momentalnie, ostatecznie i całkowicie, po czym pisnął żałośnie: „Ludzie… Ratujcie!” W odpowiedzi staruszek bezradnie pokręcił głową: „Łatwo panu mówić… My tej bestii żarcie widłami podajemy…”
Zakaz uwiązywania psów na łańcuchach oczywiście brzmi bardzo szlachetnie. Bez dwóch zdań – motywowany jest najlepszymi intencjami. Właśnie takimi, jakimi brukowane jest – piekło. Możemy sobie bez końca opowiadać o szlachetnej miłości dla zwierząt, o ich prawach, cierpieniach, o ich dobrostanie. A także o miłości, którą zawsze odwzajemnią, o płotach, które lepiej od łańcuchów wszystko zabezpieczą. Wraz z wprowadzeniem zakazu uwiązywania psów na łańcuchach niezliczone rzesze pięknoduchów poczują się szczęśliwsze a samopoczucie sprawców tej normy prawnej wypełni błoga świadomość przynależności do elitarnego grona budowniczych powszechnej szczęśliwości, do kręgu arcy – szlachetnych ultra – wrażliwców i najprawdziwszych arystokratów ducha. Zarazem jest też więcej, niż pewnym, iż skokowo wzrośnie teraz liczba tragedii. Takich, które od kiedy pamiętam, wstrząsały Polską. A potem cichły, pamiętane jedynie w lokalnych społecznościach. Najczęściej dochodziło do nich na terenach wiejskich. Zdarzały się jednak i w centrach wielkich miast. Kiedyś stróż wrocławskiego cmentarza żydowskiego przy ulicy Ślężnej wpadł na pomysł „ofiarowania nieco wolności” psu służącego do pilnowania restaurowanego wówczas zabytku. Człowiek zaatakowany moment potem wprawdzie uszedł z życiem, ale pomimo szeregu operacji chirurgicznych, dziesiątek szwów, długotrwałego leczenia i rehabilitacji – pełnej sprawności prawej ręki nigdy już nie odzyskał. Mniej szczęścia miał zagryziony na krakowskim Wawelu. Być może był to człowiek bezdomny – zmasakrowanych zwłok nigdy nie udało się zidentyfikować. Na wrocławskim Biskupinie prawdopodobnie pamiętana jest tragedia niespełna dwuletniej dziewczynki, na którą z jednego z podwórek wyskoczył pies w momencie, w którym dziecko wiezione było przez matkę na wózku spacerowym. Jak dziś wygląda ta osoba, której w ułamku sekundy pies zdarł wówczas większą część skóry twarzy? Podobnych tragedii znam całe mnóstwo. Padali w nich czasem ofiarami ludzie, których dobrze znałem.
O zwierzętach święty Franciszek mówił, iż to nasi „bracia mniejsi”. Może to i prawda, ale nie zwalniająca nas od zachowania zdrowego rozsądku. Każdy zoolog przecież przyzna, iż choćby oswojone zwierzę – pozostaje zwierzęciem. A to oznacza atawizmy adekwatne drapieżnikom, z których przecież każdy pies się wywodzi. Psy mają swoją psią psychikę a ona ma pewną niepodważalną zasadę. Tak, jak w przypadku ludzi całkiem niemały odsetek to psychopaci i dewianci o skłonnościach sadystycznych – tak wśród psów odsetek ten jest wielokrotnie wyższy. Ryzyka te są generowane wraz z wyhodowywaniem kolejnych ras oraz ras tych mieszaniem. Przyrodnicze obserwacje opisane przez Alberta Schweitzera, wielkiego humanistę, guru ekologów, laureata Nagrody Nobla – są piękne i fascynujące. Nie oddają one jednak prawdy o instynktach drzemiących w niemałej części tych zwierząt, których praprzodkowie byli groźnymi drapieżnikami. Rzecz jasna – jestem za traktowaniem wszystkich zwierząt po ludzku. Nie uważam jednak, iż zwierzęta powinny mieć te same prawa, co ludzie. A tym bardziej prawa obywatelskie, których nadanie choćby karaluchom w swych słynnych wykładach postuluje niejaka Magdalena Środa, nazywana etykiem i profesorem.
W związku z nowym zagrożeniem, wprowadzonym właśnie do polskiego prawa, pragnę przypomnieć o fundamentach naszej cywilizacji. Jej najważniejsze księgi mówią, iż zwierzęta to istoty człowiekowi poddane a nie – człowiekowi równe. Historia ludzkości zawiera dobitne dowody na to, iż każde odejście od zasady personalizmu – to krok w kierunku (najściślej tak!) l u d o b ó j s t w a ! Bo w tym kierunku zaczynamy zmierzać zawsze, ilekroć zatracamy rozróżnienie między zwierzęciem a człowiekiem. Ten myślowy automatyzm uruchamiający masowe mordowanie psycholodzy nazwali „animalizacją”. Uruchamiany jest zawsze, ilekroć rządzącym uda się zatrzeć różnicę między światem ludzi i światem zwierząt.
I na koniec pytanie naczelne: dokąd zmierzamy decydując się na skokowy wzrost tragedii, jakim ponad wszelką wątpliwość skutkować będzie prawo motywowane rzekomym „dobrostanem psów”? Czyż nie oznacza ono wprost – oficjalnego nadkruszenia wartości życia? Życia – ludzkiego? I dokąd zmierza zbiorowość, która w obliczu narastającej katastrofy demograficznej, za rzecz istotną uważa większą swobodę zwierząt kosztem bezpieczeństwa ludzi?
Artur Adamski

3 tygodni temu













