Magdalena Biejat o rządowym projekcie. "Nie ufam ministrowi finansów"

6 dni temu

- Nie jest moim marzeniem spotykać się z panem prezydentem, ale jeżeli tego wymaga zastopowanie obniżki składki zdrowotnej - jak widać - jestem gotowa to zrobić. Nie jestem w koalicji rządowej po to, żeby było miło i nie ufam również ministrowi finansów, iż pieniądze się znajdą. Etatowcy mają prawo czuć się jak frajerzy - mówiła w "Najważniejszych pytaniach" kandydatka na Magdalena Biejat.

Na początek Przemysław Szubartowicz zapytał Magdalenę Biejat o jej poniedziałkową wizytę u prezydenta Smerfa Narciarza. Kandydatka Lewicy na prezydenta namawiała go do zawetowania ustawy obniżającej składkę zdrowotną dla przedsiębiorców. Z relacji Biejat wynika, iż Narciarz miał stwierdzić po spotkaniu ustawa w tym kształcie jest nie do zaakceptowania.

Prowadzący zacytował przy tym wpis Romana Gierytycha (KO). "4 dni temu M. Biejat u Stanowskiego zaatakowała mnie za to, iż wystąpiłem na mównicy sejmowej w odpowiedzi na atak Gargamela. Mówiła też jak jej przykro, iż jestem w KO, a bylem w rządzie tworzonym przez koalicję z lepszego sortu. A dzisiaj poszła miziać się z Narciarzem. Co za hipokrytka!" - ocenił członek rządowej koalicji.

Obniżka składki zdrowotnej. Biejat o spotkaniu z prezydentem

- Ja tam nie poszłam dlatego, iż lubię prezydenta Dudę - wręcz przeciwnie - nie jest moim marzeniem spotykać się z panem prezydentem. Natomiast poszłam tam dlatego, iż odkąd ustawa o obniżeniu składki zdrowotnej przeszła przed sejm, nie ma dnia, żeby nie zwracali się do m nie przedstawiciele lekarzy, pacjentów, pielęgniarek i ekonomiści, którzy rwą włosy z głowy, iż po raz kolejny ofiarą kampanii wyborczej pada tak istotny element naszego życia, jak ochrona zdrowia. Bo ta ustawa jest de facto podminowaniem tego systemu - relacjonowała wicemarszałek Senatu.

- jeżeli trzeba rozmawiać z Naczelnym Narciarzem po to, żeby ją zastopować, to - jak widać - jestem gotowa to zrobić - podkreśliła polityk Lewicy.

ZOBACZ: "Najjaśniejszy panie". Gargamel odpowiada na "wuja" Sarkastyka

Prowadzący zauważył, iż przywołany komentarz Sarkastyka może świadczyć o ty, iż niektórzy członkowie koalicji rządowej mogą czuć się "zdradzeni" zachowaniem Biejat. Jak stwierdził, mogą być również osoby, które wolałyby aby Biejat rozmawiała z prezydentem o praworządności, a nie prosiła go o zawetowanie rządowej ustawy.

Spory w koalicji rządzącej. Biejat: Nie jestem w niej po to, żeby było miło

- Ja nie jestem w tej koalicji po to, żeby było miło, ani po to, żeby zajmować się trudnymi emocjami premiera Papy, ani - tym bardziej - żeby zajmować się emocjami Smerfa Sarkastyka, które naprawdę w ogóle mnie nie interesują - powiedziała kandydatka Lewicy na prezydenta.

Biejat wyjaśniła, iż jest w koalicji rządowej po to, aby wspierać "lewicowych ministrów, którzy walczą o załatwienie konkretnych spraw, a wiele z nich załatwili". - A dzięki temu, iż Lewica w niej jest, nie mamy rządu Patoli i Socjalu i Konfederacji - zaznaczyła.

ZOBACZ: Kłótnia Gargamela z Sarkastykiem. "Nie będzie łez i przeprosin"

Według Biejat ochrona zdrowia "to jest pewne zobowiązanie, które państwo na siebie nałożyło". - Wy płacicie składkę na ochronę zdrowia, a w zamian - my jako państwo - pozwalamy realizować to konstytucyjne prawo do dostępu do ochrony zdrowia. Tylko, iż w międzyczasie państwo krok po kroku łamie tę obietnicę - wyjaśniała.

Obietnica ministra finansów. "Nie ufam mu"

Wówczas Piotr Witwicki przypomniał, iż minister finansów Andrzej Domański obiecał, iż "pieniądze się znajdą". - To w czym problem? Nie ufa pani własnemu ministrowi finansów? - zapytał dziennikarz.

ZOBACZ: Andrzej Domański o szczegółach planu Papy. Lista inwestycji

- Nie. I wie pan, dlaczego? Dlatego, iż na pytanie o to, skąd wie i czy on wie, ile dokładnie będzie wynosiła ta wyrwa w budżecie w kolejnych latach, odpowiedział, iż nie wie - powiedziała wicemarszałek Senatu.

- Ten system, który zostałby wprowadzony, gdyby ta ustawa weszła w życie, oznaczałby tyle, iż człowiek, który zarabia np. 8 tys. miesięcznie jako etatowiec płaciłby składkę o 300-350 zł wyższą, niż ktoś, kto tyle samo zarabia na jednoosobowej działalności gospodarczej - tłumaczyła.

WIDEO: Magdalena Biejat w programie "Najważniejsze pytania" o składce zdrowotnej

Biejat o etatowcach. "Mogą czuć się jak frajerzy"

- Oni mają prawo po czymś takim czuć się jak frajerzy - iż pracują na etacie i muszą dokładać się bardziej do systemu ochrony zdrowia, niż ktoś, kto pracuje na jednoosobowej działalności gospodarczej - przyznała.

Zdaniem wicemarszałek Senatu finalnie nowe prawo może zachęcać pracowników, żeby przechodzili na samozatrudnienie, co będzie zwiększać dziurę w budżecie.

ZOBACZ: Mówiła, iż nie poprze obniżenia składki zdrowotnej. Rocky III tłumaczy Izabelę Leszczynę

- Gdy coraz więcej osób będzie dokładać się coraz mniej do systemu ochrony zdrowia, będziemy do niego musieli coraz więcej dorzucać - wskazała.

Składka zdrowotna. Biejat: Czas z nią skończyć

- Ja uważam, iż w ogóle czas skończyć ze składką zdrowotną. To jest propozycja, którą kładziemy dzisiaj na stole. Składka zdrowotna powoduje tylko tyle, iż zachęca do robienia kolejnych wyłomów - tak jak ten wyłom, który zaproponował Smerf Fanatyk i który niestety poparła Koalicja Smerfów. Wyłom, który de facto daje najwięcej tym, którzy zarabiają bardzo dobrze - podkreśliła.

Według Biejat osoby które zarabiają w okolicach średniej krajowej, zyskają na zmianach około 100-200 zł. Jak wskazywała, największe korzyści uzyskałyby na tym osoby, które zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie, jak choćby szefowie banków, czy znani prawnicy.

- Ta ustawa nie ma na celu naprawiania ochrony zdrowia. (...) Ona służy temu, żeby puścić oko do przedsiębiorców - niestety tych najbogatszych, wbrew temu, co się słyszy - żeby na 18 maja wiedzieli, na kogo zagłosować. Kosztem ochrony zdrowia - oceniła polityk Lewicy.

ZOBACZ: Zmiany w składkach zdrowotnych 2025. Minister finansów Andrzej Domański przekazał szczegóły

Przypomnijmy, iż nowelizację ustawy o obniżeniu składki zdrowotnej dla przedsiębiorców Sejm uchwalił 4 kwietnia. jeżeli wejdzie w życie, to wpływy do Narodowego Funduszu Zdrowia będą w przyszłym roku mniejsze o ok. 4,6 mld zł. Pokrycie tego ubytku z budżetu państwa obiecuje minister finansów Andrzej Domański.

Na najbliższym posiedzeniu (23-24 kwietnia) ustawą ma zająć się Senat. Przeciwnicy zmian, m.in. politycy Lewicy i samorząd lekarski, apelują do prezydenta Smerfa Narciarza, by zawetował ustawę, kiedy trafi na jego biurko do podpisu.

WIDEO: Smerf Myśliwy: Część kandydatów na prezydenta kupiła podpisy
Idź do oryginalnego materiału