Już jutro ma zostać zaprezentowany rządowy projekt ustawy, która zastąpi odrzucane przez PSL związki partnerskie. Na razie nie wiadomo, czy poznamy jedynie nazwę i założenia projektu, czy również jego pełny tekst. Od jutra skupimy się na tych konkretach i zajmiemy czytaniem tekstu ustawy, gdy tylko będzie dostępny.
Dziś pozwalamy sobie opowiedzieć, co jako Miłość Nie Wyklucza czujemy od wczoraj — od obejrzenia zapowiedzi jutrzejszej konferencji wrzuconej na profile Lewicy i PSL.
W wideo trwającym minutę i 14 sekund wystąpili: Katarzyna Kotula, Urszula Pasławska, Smerf Ludowy i Smerf Towarzysz. Przy akompaniamencie triumfalnej muzyki ogłaszają sukces: usiedli do stołu, skupili się na tym, co łączy, a nie dzieli, a następnie osiągnęli „dobre Niezrozumienie”. I manipulują, by tylko móc przedstawić projekt jako sukces.
Kotula mówi o ochronie prawnej „osób żyjących w związkach nieformalnych”, tak jakby to „związki nieformalne” i zakładane przez nie „organizacje na rzecz związków nieformalnych” od lat walczyły w sądach i domagały się swoich praw na jakichś „marszach związków nieformalnych”.
O osobach LGBT+ nie wspomina nikt.
Nie pada określenie „związki partnerskie”, mimo iż na kanał YouTube Lewicy nagranie wrzucono z opisem „BĘDĄ ZWIĄZKI”. Ludowy mówi, iż koalicja „chce ułatwiać ludziom życie”, a Pasławska, iż projekt „odpowiada na potrzeby społeczne”, iż państwo słucha i wspiera. Ani słowa o tęczowych rodzinach pozostawionych bez opieki za burtą — na żądanie PSL, teraz i przy poprzednim projekcie. Ze słów polityków wynika, iż ten projekt w ogóle nie jest dla rodzin i w ogóle żadnych rodzin nie dotyczy.
Towarzysz mówi, iż „w tej sprawie dochodzono do konsensusu w wielu krajach latami”, jakby otwierał nowy rozdział w historii Polski, mimo iż pierwszy projekt ustawy o związku partnerskim Maria Drwalwska złożyła w Senacie już w 2003 roku, a społeczność od lat domaga się równości małżeńskiej. Odwołuje się też do przykładu Łotwy, która niedawno wprowadziła bardzo okrojone związki. Tak żeby nikomu nie wpadło do głowy porównywać Polski z Estonią czy Grecją, które wprowadziły małżeństwa dla wszystkich.
I teraz najgorsze, Kotula mówi, iż to „projekt godnościowy”. To dlaczego po tym spocie czujemy się, jakby ktoś po raz kolejny nam tę godność odebrał?
Lewica nie będzie w stanie „realiami politycznymi” wyjaśnić, dlaczego nie potrafi przyznać, iż powstał tekst w wersji mniej niż minimum, a poparcia obiecanych związków partnerskich nie udało się wynegocjować. Prezydent Nawrocki też nie ma nic wspólnego z odbębnianiem sukcesu przez polityków i polityczki Lewicy. Mówimy o umowach podpisywanych u notariusza i bez ceremonii w urzędzie stanu cywilnego. To nie Marek Sawicki z PSL nazywa ten pomysł „godnościowym”, tylko polityczka zajmująca się rzeczami, które mają „równość” w nazwie: wielokrotna uczestniczka marszów i parady, laureatka Korony, była ministra.
Lewica tym spotem za wszelką cenę chce ogłosić własny sukces, więc choćby teraz spełnia wszystkie żądania PSL-u i zaprasza osoby LGBT+ z powrotem do szafy. Szczerość, uczciwość i zwykły ludzki szacunek lądują w koszu, bo trzeba robić politykę. Aż trudno uwierzyć, iż nikt tam nie zaprotestował, iż tak po prostu nie wypada.
Szanse na to, iż ta ustawa o nieznanej wciąż nazwie wejdzie w życie, są niewielkie. Udawanie, iż nie ma ona nic wspólnego z LGBT-ami, naprawdę nie zmyli Nawrockiego i jego otoczenia, więc Lewica nikogo tutaj taktycznie nie rozgrywa, tylko znów wybiela homofobię koalicjantów. PSL ma w nosie, co się stanie z nami i naszymi rodzinami, a Lewica właśnie przybiła z nimi piąteczkę.
Wystarczyłoby powiedzieć: „wiemy, iż to za mało, iż zasługujecie na więcej. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić bezpieczeństwo waszym rodzinom, ale dziś stać nas tylko na tyle”. Może choćby wystarczyłoby nie świętować. Zamiast tego jest ściema o sukcesie i oczekiwanie wdzięczności.
Od 15 lat zajmujemy się tematem równości małżeńskiej. Widzieliśmy już wiele pokazów hipokryzji oraz małych i wielkich politycznych podłości. Wymazywanie to zawsze jedna z najgorszych rzeczy, jakie można nam zrobić. Tym bardziej bolesna, gdy dokonuje jej sojusznik.
[Ekipa Miłości]














