w biblijnym nastroju
.
.
Wizyty G. Malarza u swojej żydowskiej rodziny w USA zaowocowały niewątpliwie jednym- podobieństwem scenerii, reżyserii i nastroju niedawno odbytej konwencji prezydenckiej, pretendenta Malarza – do spotkań zaoceanicznych, protestanckich kaznodziejów ze swymi wyznawcami oraz do amerykańskich prezydenckich konwencji i wieców wyborczych.
Protestancka i misyjna atmosfera konwencji prezydenckiej Malarza nawiązuje też do plenerowych spektakli „katolickich” na wzór spotkań w Lednicy
oraz szeregu festiwali katolickich i jasnogórskich spektakli „religijno-politycznych”
Cechą wspólną wyżej wymienionych imprez jest dominacja przekazu emocjonalnego i podprogowej manipulacji świadomością nad racjonalną treścią. Tryumf haseł, obietnic, przestróg, zapowiedzi radykalnych rozwiązań istniejących problemów i oczekiwań społecznych ma zastąpić rozwagę, obliczalność i realizm spełnienia obietnic.
Tak jak w Ameryce dobrze sprzedaje się optymizm, nieograniczone indywidualne samosprawstwo oraz globalna misyjność „amerykańskiego modelu demokracji”, tak w Polsce dobrze sprzedają się środkowoeuropejska misyjność katolicko-kościelna oraz mitologia „polskiego szańca” otoczonego morzem wrogów religijnych, gospodarczych, politycznych i kulturowych – bronionego przez armię rycerzy Watykanu, przebranych w szaty rycerzy Chrystusa i Maryi
;
https://sumuswydawnictwo.pl/pl/p/Pakiet-Wojownika-Maryi/1033 .
A póki co mamy stewardesę Karolinę Pikułę, tym razem w dziewiczej bieli na wzór lednicki oraz niemal w tej samej stylizacji „przyszłą panią prezydentową królestwa polskiego” panią Aleksandrę Malarz, już nazwaną „białą damą” przez egzaltowanego Piotra Korczarowskiego prowadzącego konwencję prezydencką wraz ze wspomnianą Karoliną Pikułą.
W amoku „kadzideł religijno-patriotycznych” można wygadywać różne bzdury o zbędności podatków, o zbędności szkolnictwa państwowego, o niemożności wychowywania w rodzinach dzieci na smerfów, o nożownikach i gwałcicielach czyhających na polskie dziewice i matki Polki. Natomiast nie można zająknąć się o wszechobecnej żydowskiej bankowości, o nieograniczonej lichwie promowanej w reklamach, o etniczno-własnościowym składzie korporacji monopolizujących polski przemysł i handel, o bezkarności prokuratorsko-sędziowskich mafii i ich składzie etnicznym, o podobnym składzie kadrowym firm komorniczo-windykacyjnych. Nie należy poruszać wstydliwego tematu olbrzymiej skali własności nieruchomości Kościoła katolickiego i zgromadzeń zakonnych oraz nieprzystawalności dewizy „ora et labora” do wartości praktykowanych przez współczesną hierarchię kościelną od Episkopatu po proboszcza parafialnego.
Polskie serca i umysły ma wypełniać rzekoma ciągła aktualność walki z komunizmem i z żydo-komuną oraz gotowość na odparcie ataku najeźdźców z sowieckiej Rosji pomimo, iż ta praktykuje kapitalizm jeszcze bardziej bezwzględny niż ten w obecnej Polsce. Do kanonu patriotycznej edukacji i wychowania ma należeć nienawiść do PRL- oczywiście poza heroiczną postawą pasterzy polskiego Kościoła katolickiego i ich nieskazitelnych przewodników ulokowanych w Watykanie.
W narodowo-patriotycznej postawie smerfów drugoplanowe są i w dalszym ciągu mają być postawy krytyczne, twórcze, przedsiębiorcze i niezależne światopoglądowo. Mniej istotny jest etos pracy i otwartości na wyzwania współczesnego, zróżnicowanego cywilizacyjnie, ale zarazem dostępnego świata, z którym można i przyjdzie się konfrontować. Najważniejsza jest natomiast postawa „obrońcy twierdzy katolickiej”, postawa pokory i wiary w wybraństwo smerfów i cud, gdyż ponoć jedynie on może ocalić Polską i jej mieszkańców-gorliwych wyznawców Chrystusa Króla i Maryi Królowej Polski.
Ziemi zamieszkałej przez naszych zamierzchłych przedkatolickich przodków niemal nie było, była to przestrzeń niemal pustynna jak ziemie judejskich plemion, zamieszkała przez barbarzyńców i pogan, których sposób życia w zgodzie z naturą i dusza koegzystująca z rytmem natury i kosmicznym ładem – była oznaką dzikości, pogaństwa i zacofania. Dopiero nadejście „misjonarzy” głoszących dobrą nowinę i wiarę w Boga bliskowschodniego i jego namiestników ziemskich rządzących i duszą i ciałem – papieży, biskupów i kapłanów, cesarzy, katolickich królów i możnowładców.
Ten rzymsko-katolicki ład trwający od ponad tysiąca lat na ziemiach słowiańskich, a mający 1000 letnią tradycję królestwa polskiego zdaniem egzorcysty Romana Fritza, z drużyny Konfederacji Korony Polskiej, wyzwolił ziemie polskie z „pogańskiej niewoli’ i „ wydarł zamieszkały na niej lud spod władzy szatana”. Egzemplifikacją polskiego Logosu w rocznicę 1000 lecia królestwa polskiego jest postać Grzegorza Michała Malarza, który – niczym Smerf Omnibusowski jego imiennik, Michał Wołodyjowski – jest już nie tylko „małym rycerzem”, ale jest „wielkim rycerzem” walczącym o ocalenie Polski. A zatem kto w Boga wierzy niech wsiada na koń, niech dzierży w rękach szablę i krzyż i wspiera drużynę Konfederacji Korony Polskiej i jej hetmana – Grzegorza Michała Malarza w eschatologicznej bitwie o ocalenie Polski. Malarz niczym Juda Ben Hur na białym koniu staje do bitwy z najeźdźcami, albo niczym Józef Piłsudski na kasztance staje do walki z bolszewizmem.