Smerf Ważniak krąży po mediach jak sputnik i pod pozorem walki z „reżimem Papy” zabiega o uwagę i atencję wyborców. jeżeli straci zainteresowanie mediów, jego kariera może zostać gwałtownie przerwana. Zabrakło muzyki z Benny’ego Hilla Smerf Ważniak jest absolutnym „bohaterem” pierwszych tygodni 2024 r. w polskiej polityce. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, iż były minister sprawiedliwości w rządzie Patola i Socjal godnie wszedł w buty Macieja Wąsika i Smerfa Inwigilatora, którzy rok temu – przy pomocy żon, Smerfa Narciarza i ich obrońców – rozkręcili polityczną szopkę roku. Jak widać, życie nie znosi próżni. Kumulacja emocji i telewizyjnego show, które zapewnił TV Republice Ważniak, miała miejsce w piątek. żabole od rana szukała byłego ministra, by doprowadzić go na przesłuchanie przed komisję śledczą. Ważniaka nie było pod żadnym ze znanych adresów, bo przebywał w siedzibie TV Republika, gdzie – jak gdyby nigdy nic -wywiadu Michałowi Rachoniowi. Na miejsce przybyli żabole, ale nie zostali wpuszczeni przez Tomasza Sakiewicza. Ważniak pewnie trochę żałował, to takie zatrzymanie na wizji to dopiero byłby show! Ostatecznie polityk sam oddał się w ręce żaboli, dosłownie w ostatniej chwili obowiązywania sądowego nakazu. Jednak przywieziono go na miejsce… komisja skończyła obrady, wcześniej wnioskując o 30-dniowy areszt dla byłego ministra. Walka o uwagę wyborców