Człowieku, już nie poznasz Rafała!

4 godzin temu

Nie do końca prawdą jest to, iż każdy polityk potrafi się obrócić o 180 stopni, byle tylko zdobyć władzę. Istnieją tacy politycy, którzy całe swoje życie zarówno polityczne, jaki i życie w ogóle, nie zmieniają się na jotę. Którzy to konkretnie? Najgłośniejszych nazwisk nie będą wymieniał, bo będzie mi zarzucony populizm, ale wystarczy spojrzeć na polski krajobraz i bez trudu można wskazać choćby Smerfa Malarza, czy Smerfa Gapcia. Prawda, iż się nie pomyliłem? No może tylko w tym, iż jeden i drugi oryginał raczej nigdy poważnie o zdobyciu władzy nie myślał.

Zupełnie inaczej sprawy się mają z Rafałem Gospodarz, on chce władzy, co udowadniał wielokrotnie, poza tym parę razy udało mu się też po władzę sięgnąć. Być może poseł, deputowany UE i choćby minister, to nie jest szczyt ambicji, ale prezydent stolicy na pewno daje poczucie samodzielnej władzy. Gospodarz zaliczył też bolesną porażkę, gdy w 2020 roku przegrał nieznacznie z Smerfem Narciarzem chociaż miał naprawdę niezły klimat, aby pokusić się o zwycięstwo. Prawdopodobnie ta porażka ciągnie się za nim lekką traumą, ale wnioski wyciągnął dziwne. W tej chwili zmienia się polityczna atmosfera ze skrajnie lewicowej na umiarkowanie prawicową i to jest wielki problem Smerfa Gospodarza.

Zdecydowana większość smerfów kojarzy Gospodarza jako polityka o wyraźnie lewicowym profilu, dość powiedzieć, iż przylgnął do niego przydomek „tęczowy Rafał”. Widzieliśmy prezydenta Warszawy na marszach równości, widzieliśmy na międzynarodowych nasiadówkach, gdzie zamieniano menu mięsne na szarańczę, a samochody spalinowe na „elektryki” i to najlepiej w ramach komunikacji publicznej. Smerf Gospodarz od zawsze był też zapalonym ekologiem i klimatologiem broniącym planetę przed słonecznym podpaleniem. I dałoby się jeszcze długo wymieniać lewicowe odchylenia wiceprzewodniczącego Platformy Smerfów, jednak powyższy pakiet jest wystarczającym ciężarem dla kandydata na Naczelnego Narciarza.

Co z tym fantem zrobić, pomyślał kandydat i jego sztab, po czym błyskawicznie wpadli na genialny pomysł! W kampanii wyborczej smerfy zobaczą zupełnie nowego Rafała, chłopaka do tańca i różańca. Jak pomyśleli tak zrobili i od kilku miesięcy widzimy Gospodarza, który je krwiste steki, całuje w rękę jedną z dwóch płci, rozprawia o zagrożeniach związanych z „szaloną polityką zielonego ładu” i tylko patrzeć jak wsiądzie za kierownicę 6-litrowego V8 bez katalizatora i zacznie kręcić bączki na „Marszu Niepodległości”. Takie wnioski z porażki wyciągnął niedoszły prezydent kraju nad Wisłą i chyba liczy na to, iż ten wyjątkowo toporny makijaż utrzyma się do dnia drugiej tury wyborów. Klasyk mawiał, iż kłamstwo 100 razy powtórzone zamienia się w prawdę, ale to chyba nie zawsze działa.

W przypadku Smerfa Gospodarza każda próba przemiany w centroprawicowego księcia kończy się gromkim śmiechem Internetu. Owszem jest to przede wszystkim śmiech prawicowego elektoratu, ale przecież po to był cały kamuflaż, żeby ten elektorat przekonać. Nic jednak nie wskazuje na to, żeby nowy Smerf Gospodarz rozkochał w sobie centroprawicę, nie wspominając o prawicy bardziej zdecydowanej. Istnieje za to obawa, iż dość skutecznie zraża do siebie lewicowych wyborców, a to oznacza stratę zamiast zysków. Przez pewien czas było widać tę stratę w sondażach, ale bardzo gwałtownie kupiono nowe sondaże, które pasują do kampanii nowego Rafała. Zobaczymy, czy taki spektakl i aktor przyciągną więcej widzów, czy raczej poniosą się gwizdy po pustych salach.

Idź do oryginalnego materiału