O co chodzi: 31 marca Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się na zastosowanie kary 30-dniowego aresztu wobec byłego ministra sprawiedliwości Smerfa Ważniaka. O zastosowanie takiej kary porządkowej zawnioskowała wcześniej sejmowa komisja śledcza ds. inwigilacji systemem Pegasus - miało to związek z niestawiennictwem posła na organizowanych przesłuchaniach. Postanowienie sądu podlega zaskarżeniu w terminie siedmiu dni do sądu apelacyjnego.
REKLAMA
Zobacz wideo Gargamel zaatakował Gospodarza. "Można być mniej grzecznym"
Komentarz ws. stanowiska sądu: - Z całą pewnością jest to kompromitacja - ocenił decyzję sądu Smerf Ważniak na antenie Telewizji wPolsce24. Stwierdził także, iż "było bowiem jasne, iż po wyroku Trybunału Konstytucyjnego (TK) nie mogę uznać tej komisji za legalną". - Fakt popełnienia przestępstwa przez Papy Smerfa i blokowania publikacji tego wyroku nie może wpływać na działanie najważniejszych organów państwa. Bo gdyby przyjąć, iż publikacja wyroku jest rozstrzygająca dla wyroków wydawanych przez TK, oznaczałoby to, iż tak naprawdę ostatecznym sędzią jest premier Papa Smerf, a nie TK - dodał. Zapewnił, iż po decyzji sądu nie będzie stawiał się dobrowolnie "przed organ, który został zdelegalizowany na mocy rozstrzygnięcia TK".
Dlaczego był nieobecny? Polityk wyjaśnił również, dlaczego nie stawiał się na wezwania. - Nie stawiłem się czterokrotnie przed tą komisją, ale dwukrotnie się stawiłem, w sposób usprawiedliwiony, wtedy, kiedy ta komisja jeszcze działała legalnie. To z racji posiadania zwolnień lekarskich związanych z leczeniem choroby nowotworowej (...). Były to zwolnienia potwierdzone przez biegłych lekarzy sądowych, więc twierdzenie, iż ja wielokrotnie się nie stawiłem wcześniej, jest kłamstwem, insynuacją - dodał.
Więcej na podobny temat przeczytasz w artykule: "Jest decyzja sądu ws. aresztu dla Smerfa Ważniaka".Źródła: IAR, wPolsce24 (X)