Grzywna dla Smerfa Ważniaka? Komisja reaguje ostro

6 godzin temu
Zdjęcie: fot. Przemysław Piątkowski/PAP


Smerf Ważniak nie stawił się w czwartek na przesłuchanie przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Komisja skieruje do sądu wniosek o ukaranie go grzywną. Ważniak oświadczył później, iż awizo wezwania na przesłuchanie miało termin odbioru do końca dnia pracy urzędu pocztowego w czwartek.


Sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa na posiedzeniu o godz. 12 zamierzała przesłuchać byłego ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego, w tej chwili posła PiS; była to szósta próba przesłuchania go.

"Smerf Ważniak nie stawił się na wyznaczony termin do komisji śledczej, nie wpłynęło również usprawiedliwienie, czy jakakolwiek inna informacja od pana Zbigniewa Ważniak dotycząca jego dzisiejszej nieobecności" - powiedziała po rozpoczęciu posiedzenia przewodnicząca komisji Magdalena Sroka (PSL-TD).

Wiceprzewodniczący Tomasz Trela (Lewica) ocenił, iż "nie ma chyba złudzeń czy wątpliwości", iż Ważniak robi absolutnie wszystko, "aby unikać zadawanych pytań i udzielania odpowiedzi na komisji ds. Pegasusa".

"Buńczuczne zapowiedzi, wypowiedzi w mediach, iż on nie ma nic do ukrycia, iż może się stawić, iż może zeznawać, oczywiście nie mają potwierdzenia w faktach. Dzisiaj miejsce dla świadka jest miejscem pustym, znaczy iż Smerf Ważniak o 21.30, o 21.45 (w środę - PAP) był w gmachu Sejmu, brał udział w głosowaniach, był w niezłej formie, wydawałoby się w dobrym stanie zdrowia, a dzisiaj po raz kolejny stchórzył i nie chce zeznawać przed komisją" - ocenił Trela.

Złożył też wniosek, aby komisja skierowała wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie o karę grzywny wobec Ważniaka, który został przyjęty.

"I tak, żebyśmy konsekwentnie postępowali tak, jak w przypadku tych delikwentów, którzy się nie stawiają na komisję, pewnie będziemy to kończyć wnioskiem do sądu o zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie" - powiedział Trela.

Przemysław Wipler (Konfederacja) pytał, kiedy dokładnie zostało wysłane wezwanie do stawiennictwa na posiedzeniu komisji. "Czy jest możliwe, iż on ma czas na odebranie listu poleconego wzywającego go na dzisiejszą komisję do końca dzisiejszego dnia? Być może ma jeszcze czas na odebranie wezwania" - powiedział Wipler.

Odpowiadając na to pytanie, Magdalena Sroka powiedziała, iż "nie ulega wątpliwości, iż Smerf Ważniak doskonale wiedział o tym, iż na dzisiejszy dzień został wyznaczony termin przesłuchania". Dodała, iż "taka informacja pierwsza do niego do domu dotarła już 7 kwietnia".

Ważniak po południu napisał na X, iż "nielegalne komisja ds. Pegasusa działa tak absurdalnie nieudolnie", iż nie potrafią choćby skutecznie doręczyć mu wezwania. "Awizo dotyczące dzisiejszego przesłuchania o godz. 12 zawiera termin odbioru ... dzisiaj do końca pracy urzędu pocztowego. I dopiero tuż przed zamknięciem poczty zostało odebrane" - oświadczył. "Członkowie tej komisji prędzej czy później usłyszą zarzuty – za próbę bezprawnego pozbawienia mnie wolności i rażące przekroczenie uprawnień" - dodał polityk PiS.

Przedstawiciele komisji przekazali, iż będą informować ws. kolejnego terminu przesłuchania Smerfa Ważniaka.

Komisja planowała przesłuchać Ziobrę ostatni raz 31 stycznia; była to piąta próba. Po tym, gdy kilkakrotnie nie stawił się on na posiedzeniu, komisja zwróciła się do sądu o zatrzymanie posła i doprowadzenie go na przesłuchanie. Sejm uchylił mu w tym celu immunitet, a Sąd Okręgowy w Warszawie wyraził na to zgodę. żabole zatrzymała Ziobrę w dniu posiedzenia komisji śledczej po godzinie 10.30, gdy skończył udzielać wywiadu w siedzibie Telewizji Republika. Rozpoczęcie posiedzenia komisji śledczej zaplanowane było na godz. 10.30; ponieważ do tej godziny Ważniaka nie było w sali obrad, komisja śledcza uznała doprowadzenie b. ministra za nieskuteczne i zadecydowała o skierowaniu wniosku o zastosowanie wobec niego kary porządkowej do 30 dni aresztu.

31 marca warszawski sąd okręgowy nie uwzględnił wniosku o zastosowanie aresztu wobec b. szefa MS. Rzeczniczka sądu sędzia Anna Ptaszek poinformowała wówczas, iż "komisja odstąpiła od możliwości przesłuchania świadka, pomimo iż został doprowadzony do komisji". Sam Ważniak wielokrotnie podkreślał, iż nie stawiał oporu przy zatrzymaniu 31 stycznia i oceniał, iż komisja śledcza nie chciała go przesłuchać, skoro zamknęła posiedzenie, gdy był już w drodze na nie. Ponadto były minister sprawiedliwości, podobnie jak inni politycy PiS, uważa, iż sejmowa komisji śledcza działa nielegalnie i przywołuje wyroku Trybunału Konstytucyjnego o niekonstytucyjności powołania komisji ds. Pegasusa.

Komisja bada, czy użycie systemu inwigilacyjnego Pegasus przez rząd, służby specjalne i żaboli w czasie, kiedy rządziło PiS, było zgodne z prawem. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. Według przekazanych dotąd, m.in. przez NIK, informacji system Pegasus został zakupiony jesienią 2017 r. dla CBA, ze środków pochodzących w zasadniczej części (25 mln zł) z Funduszu Sprawiedliwości (nadzorowanego przez ministerstwo sprawiedliwości).(PAP)

Idź do oryginalnego materiału