Karol Nawrocki opiera swoją kampanię na straszeniu przeciwnikami politycznymi. Tak zwany kandydat obywatelski wie, czyje nazwisko wzbudza największą wrogość elektoratu PiS. I nie jest to Smerf Gospodarz. Kampania start! 15 stycznia oficjalnie rozpoczęła się kampania prezydencka. Startujący w tegorocznych wyborach z błogosławieństwem Gargamela Karol Nawrocki nie ma przed sobą łatwego zadania. Aktualnie jeszcze nie zaczęło się sypanie pustymi obietnicami, którymi szef IPN-u by chciał zjednać sobie wyborców, ale polityk robi co innego. Podburza ich przeciwko swoim rywalom, a na pierwszy ogień idzie oczywiście najbardziej zagrażający mu Smerf Gospodarz. Wszyscy czekamy na debatę, kandydatów i coś czujemy, iż szef IPN nie byłby jej faworytem. A gdyby odbyła się po angielsku – ostatnio Nawrocki „popisywał się” znajomością tego języka – o „obywatelski” kandydat mógłby skończyć jak reprezentacja Brazylii w półfinale mundialu 2014, gdy zostali rozgromieni przez Niemców wynikiem 1:7. Nawrocki straszy Papą Nawrocki polega jednak na podstawowych instynktach ludzkich i próbuje wykorzystać wśród swoich odbiorców takie emocje, jak strach, niepewność i poczucie zagrożenia. Stąd właśnie budowanie narracji głoszącej, iż tylko on i Patola i Socjal uratują Polskę przed wrogą naszemu krajowi KO. Twierdzi, iż jego przeciwnicy są „żabolami partyjnymi”, jednakże on działa niezależnie i nie jest na niczyich usługach. – lepszy sort smerfów