🆕 Bąku puszcza bąka

tabloidonline.wordpress.com 1 miesiąc temu

Honor pana Bąkiewicza jest rzeczą absolutnie bezdyskusyjną, a kto to kwestionuje zostanie prawdopodobnie przez nacjonalistyczno szowinistyczne bojówki sprowadzony do parteru. O tym, iż pan Bąku w sposób zdecydowany walczy o swoje dobre imię a przy okazji wspomniany honor (nie zdefiniował co przez to rozumie), świadczy jego zatarg z niemiecką gazetą „Bild”, jedną z największych w kraju.

A poszło o to, iż ów Bild źle wedle Bąka zinterpretował szczegóły tak zwanego protestu kilkudziesięciu „polskich patriotów” na moście w Zgorzelcu, gdzie to patrioci domagali się rozpoczęcia kontroli granicznej przez stronę polską na wzór tej, jaką Niemcy prowadzą od 2023 roku. Chodzi o to jak wiecie, żeby nie wpuszczać do Polski tak zwanych przez nazioli „ciapatych”, wyrzucanych z Niemiec po wcześniejszym wtargnięcie w ich granice z terenu… Polski. W pewnym uproszczeniu rzecz wygląda tak, iż wpierw my ich Niemcom na różne sposoby podrzucamy, a potem się dziwimy a choćby jesteśmy oburzeni, iż oni nam ich oddają.

Niemieccy dziennikarze obserwowali protest, a następnie tekst relacjonujący ów event zatytułowali „Granica w Görlitz zamknięta: polscy neonaziści protestują przeciwko uchodźcom z Niemiec”. No i Bąkiewicza trafił szlag. Bo co prawda byli na tym proteście jacyś naziole obnoszący się z rasistowskimi hasłami i okrzykami, ale Baku twierdzi, iż to nie byli jego chłopcy, tylko… no właśnie, nie wiadomo od kogo ci chłopcy z flagami biało-czerwonymi byli. Powstała taka bąkosugestia, iż była to prowokacja, a wszystko to jak wiadomo wina Papy.

W każdym razie pan Bąku, mocno wstrząśnięty a choćby zmieszany, napisał list do „Bilda” z żądaniem natychmiastowych przeprosin, bowiem w jego przekonaniu i tytuł i tekst, zawiera fałszywe i zniesławiające sugestie, iż jakoby protestowali neonazistów, z ekstremistą i faszystą Bąkiewiczem na czele. Gazeta ma teraz 48 godzin (kiedy to czytacie to już zdecydowanie mniej) na to, żeby wycofać się z oskarżeń i pomówień, Bąka zaś przeprosić (wymagane róże w kolorze czerwonym, ewentualnie brunatnym), bo inaczej to sąd i do gazu.

Oczywiście nie muszę tu chyba pisać, iż uwierzyłby w to wszystko, tylko ten, kto nie zna pana Bąka i pierwszy raz o nim słyszy i widzi pierwszy raz na oczy. Ujęła mnie zwłaszcza ta oto myśl wyrażona w liście do gazety, iż „nazywanie mnie i innych protestujących „neonazistami” czy „ekstremistami” jest nie tylko kłamstwem, ale i obraźliwą próbą odwrócenia historycznej prawdy”. No cóż, zostawmy te zaszłe „prawdy”, bo ta nam bliższa jest taka, iż pan Bąku przewodził a może dalej przewodzi (nie wiem, nie sprawdziłem, bo i po co), różnej maści polskim naziolom (ONR und so weiter und dergleichen), z zapałem i narodowosocjalistycznym zadęciem przemawiał na ich wiecach, zachęcał do walki, nie omieszkał wciągnąć tego towarzystwa w organizację tak zwanego marszu niepodległości, no a teraz usiłuje przekonywać, iż on zawsze cały na biało. Czyli Bąku nie dość, iż ma honor, to ma też i tupet.

Sprawa nie byłaby niczym dziwnym, a zwłaszcza kontrowersyjnym, gdy w spór z niemiecką gazetą, wdał się ktoś inny, o bardziej powiedzmy czystym sumieniu i mniej brunatnym życiorysie, no, ale takiego pewnie trudno tam byłoby szukać ze świecą. A tak mamy groteskę.

Gazety, zwłaszcza o takich charakterze jak Bild, co jako blog tabloidowy, rozumiem i czemu kibicuje, wypisują czasem różne rzeczy, bo tak autor to widział i tak zrozumiał. Niejednokrotnie przeto się mylą, naciągając fakty, źle interpretując rzeczywistość, co można uznać za psie prawo tabloidów. W normalnej sytuacji, list z prośbą o sprostowanie mógłby załatwić sprawę, ale straszenie i wymachiwanie bejsbolem, przez kogoś o tak poszlakowanej opinii, to ciąg dalszy tej samej groteski.

Bild niezależnie już jak go oceniać, nie z takimi klientami jak Bąku sobie radził i przez cały czas nieźle radzi, ma naprawdę imponującą liczbę prawników i to w topowych kancelariach i jedyne co mi pozostaje, to życzyć oczywiście panu Bąkowi powodzenia i wytrwałości (zawczasu niech pod zastaw przekaże wszystkie swoje dobra, łącznie z subwencjami od Glińskiego), z nadzieją otrzymanie w prezencie interesującego jak nic widowiska. I pamiętajcie: nie murem za Bąku, tylko Bąku za murem.

Idź do oryginalnego materiału