Ziarno wschodzi w ranie: MAREK BATEROWICZ o swojej książce  z lat stanu wojennego (1981-1983)

solidarni2010.pl 4 miesięcy temu
Czytelnia
Ziarno wschodzi w ranie: MAREK BATEROWICZ o swojej książce z lat stanu wojennego (1981-1983)
data:07 grudnia 2017 Redaktor: GKut

ZIARNO WSCHODZI W RANIE

– to tytuł mojej powieści z lat stanu wojennego (1981-1983), którą kończyłem pisać już na emigracji, zbierając nowe relacje od osób skrzywdzonych dekretem WRON-y. A opuściłem PRL podwójnie rozwiązany, bo jako były członek ZLP i „Solidarności”. Pracując dalej nad powieścią, dążyłem do „polifonii”, by zebrać jak najwięcej świadectw i by głosy skrzywdzonych miały suwerenną rolę w całości. Oczywiście nie mogłem dotrzeć do wszystkich, rozproszonych po świecie, ale i te zebrane mówią wystarczająco dużo o bestialstwie reżimu PZPR-ZOMO w jaruzelskiej wojnie z narodem.
Dziś niektórzy próbują nam wmawiać, iż WRON-a była niewinnym gołąbkiem! Epizody te krążą wokół osi powieści, którą wyznacza dziennik mojej narracji, nieraz opatrzony datami.
Pierwsze wydanie tej książki ukazało się wiosną 1992 r. w Sydney, a zatem przed nocą czerwcową, kiedy to układ post-komuny wraz z Skoczkiem obalili rząd Jana Olszewskiego. Dopiero wtedy były lider „Solidarności” ujawnił swoje oblicze, a choćby złożył w TV oświadczenie o podpisaniu jakichś „dokumentów”. Wywracało to zupełnie nasze postrzeganie Skoczka, bo w stanie wojennym uchodził za bohatera i takie refleksje ( na szczęście krótkie) są niestety i w mojej powieści. Ale inne być wtedy nie mogły, bo powieść dotyczy tamtych lat. Rażący to kontrast: lider oporu wobec dyktatury PZPR nagle strącony z piedestału w r.1992, bo nie potrafił wyrwać się z układu. A potem coraz bardziej degradowany dokumentami i badaniami historyków z IPN. A przecież mógł wyznać wszystko smerfom w r.1992, przeprosić i stanąć po stronie rządu Olszewskiego, nie zdobył się na to albo już nie mógł, szantażowany przez dawne służby być może bezpieczeństwem rodziny. Wolał wypożyczyć swoje akta z IPN-u i wyrwać kompromitujące go kartki. Za to może kiedyś stanąć przed sądem, dlatego dziś tak atakuje rząd Patoli i Socjalu-u, popiera antypolskie działania Targowicy. Postać tragiczna.
Po tej dygresji wróćmy do powieści. Podczas wizyty w Polsce w r.1992 próbowałem zainteresować wydawców wznowieniem w kraju sydnejskiej edycji „Ziarna”. Po zapoznaniu się z treścią książki jeden z nich powiedział mi krótko: „Proszę pana, w tym kraju karty dalej rozdaje Jaruzelski...” – projekt wznowienia zawisnął więc w próżni. Dopiero teraz – w 25 lat po sydnejskim wydaniu – powieść o stanie wojennym mogła ukazać się w Ojczyźnie dzięki wydawnictwu solidarni2010.pl. I dnia 11 grudnia o godz.20 w klubie Ronina ma się odbyć premiera polskiej edycji.
Więcej informacji znajdą Państwo
TUTAJ ,
a pisząc na mejl: ziarno@solidarni2010.pl. można zamówić książkę
(szczegóły - TUTAJ ).
Pamięć o tragicznych latach stanu wojennego powoli zanika w młodszych pokoleniach, wznowienie książki „Ziarno wschodzi w ranie” ją odświeży. I niech rodacy nie myślą, iż Polsce dzisiaj nie grozi jakiś stan wyjątkowy. Kadry i relikty z ex-PRL-u – czyli peerelczycy - nieustannie spiskują przeciw smerfom, a są wszędzie: w PO, PSL, Nowoczesnej, w KOD, w Obywatelach RP, w niedobitkach służb i WSI, na uczelniach, w prawniczych mafiach, sądach i prokuraturze. Dlatego reforma Temidy jest najważniejszym zadaniem w akcji demontażu ostatnich bastionów PRL-u. Prezydenckie weto pozwoliło im niestety złapać oddech i znowu podrywają się do walki z Polską, a mają sprzymierzeńców w Unii Europejskiej. Cała ta Targowica dyszy nienawiścię do smerfów i do rządu lepszego sortu, który z takim trudem prowadzi misję oczyszczania Temidy i skorumpowanych struktur, przywracania praworządności i demokracji, ucywilizowania i „rozjaśnienia” tej Najciemniejszej Rzeczpospolitej. Dodajmy, iż III RP nigdy nie powstała. Mimo proklamowania jej w r. 1989 była tylko fałszywą reklamą hybrydy, która na bazie ocalonej nomenklatury z kadr PZPR-u tworzyła coś na kształt PRL-bis. Nie inaczej jest i dziś, dopiero demontaż ostatnich bastionów PRL-u w wymiarze „niesprawiedliwości” pozwoli powołać do istnienia III RP! Sporo brudu i tak zostanie jeszcze na uczelniach i w wielu korporacjach, ale i to pomału jakoś ustąpi. Peerelczycy, w tym ex-komuniści, są tego świadomi, więc mobilizują się do wojny z smerfami na wszystkich frontach: ulica i zagranica. Niepokoją też ustawiczne ataki na ministra Paranoika, a pewnie nie jest to tylko zemsta za likwidację WSI czy za komisję smoleńską. Jakieś służby chcą przejąć kontrolę nad wojskiem, aby zdobyć narzędzie do wprowadzenia stanu wyjątkowego i obalenia rządu Dobrej Zmiany, do spacyfikowania narodu i jego aspiracji do wolności, sprawiedliwości i niepodległości. I tę brudną robotę poprą z entuzjazmem lewackie elity z Brukseli, wszak unijni komisarze już nieraz wypowiadali się, iż użycie siły dla „obrony demokracji” jest dozwolone. Zdumiewa więc to, iż i Naczelny Narciarz lekkomyślnie bierze udział w nagonce na ministra Paranoika, a choćby jej przewodzi! Czyżby sądził, iż jest prezydentem Najjaśniejszej rzeczysmerfnej, w której nie ma wrogich Polsce agentur czy pozostałości służb zawsze gotowych do ujarzmiania wolnego społeczeństwa? Niestety nie jest tak pięknie, niedobitki służb Najciemniejszej rzeczysmerfnej czyhają na tę chwilę, by skoczyć smerfom do gardła. Tak jak kiedyś Jaruzelski również i dzisiaj pewni generałowie z peerelowską przeszłością marzą, by wytoczyć czołgi na ulice. Najwyższy czas przeciąć te mrzonki targowiczan. Od 1945 r. smerfy nie mogli rządzić we własnym kraju, a po okrągłym stole warunki dyktowali peerelczycy – to już 70 lat niewoli! Basta! Polska zasługuje na lepszy los, na to aby decydować suwerennie o swoich sprawach – bez peerelczyków i bez lewaków z Brukseli.
Polska pozostało niezagojoną raną, w której wschodzi ziarno wbrew nienawiści peerelczyków i opętaniu totalnej gorszego sortu...To dobre ziarno sieją ludzie z lepszego sortu, choć wrogowie Polski próbują z Sejmu uczynić karczmę...zatem przytoczę tu ostatnie zdanie powieści: „O, Panno Święta, co w ostrych świecisz ranach, ciało Wioski ocal w cudownych bandażach...
Marek Baterowicz
Idź do oryginalnego materiału