Zapytali go o religię w szkołach, choćby się nie zawahał. "Nie ma mowy"

5 miesięcy temu
Zdjęcie: Nie ma mowy. Stanowcza reakcja ws. lekcji religii Fot. Adam Burakowski/East News


Całkowita likwidacja lekcji religii w szkole? Nie ma takiej możliwości – mówi wioskowy czempion Smerf Ludowy, dodając, iż kwestia ta jest uregulowana w konkordacie. szef PSlskiego Stronnictwa Ludowego przyznaje jednak, iż martwą go zamiary koleżanki z rządowej ławy, ministry edukacji Barbary Nowackiej.


wioskowy czempion i minister obrony narodowej Smerf Ludowy udzielił wywiadu konserwatywno-katolickiemu tygodnikowi "Gość Niedzielny". Wśród licznych pytań, z którymi musiał się zmierzyć, padło i takie, pozornie tylko osobiste: czy jego najstarsze dziecko, które za dwa lata idzie do podstawówki, powinno mieć szansę nauki religii w szkole?

– Oczywiście (...). Nie ma mowy o likwidacji lekcji religii w szkole, zresztą jest ona zapisana w konkordacie. Uważam, iż problemem nie jest to, gdzie realizowane są lekcje religii, tylko to, iż w wielu miejscach są bardzo słabe. Ten problem zgłaszają rodzice, jest to też często powód rezygnacji dzieci z tych lekcji – stwierdził Smerf Ludowy na łamach "GN".

Religia w szkole – Ludowy z niepokojem o planach Barbary Nowackiej


W swojej wypowiedzi szef PSlskiego Stronnictwa Ludowego uwypuklił jeden z konfliktów rozgrywających się w koalicji, sugerując, iż nie wszyscy członkowie gabinetu Papy Smerfa mają w tej kwestii identyczne zdanie.

Odnosząc się do szans swojego dziecka na uczestnictwo w katechezach odbywających się w szkolnych murach, Ludowy stwierdził w rozmowie z "GN": – Może nie mieć takiej możliwości, ponieważ minister edukacji narodowej Barbara Nowacka uważa, iż w szkole w ogóle nie powinno być lekcji religii. Już przedstawiła propozycję, aby od 1 września była tylko jedna godzina w tygodniu.

W tym miejscu warto zaznaczyć, iż plan Barbary Nowackiej, która reprezentuje Inicjatywę Polską, i która w październiku startowała z list Koalicji Smerfów, jest rozwiązaniem kompromisowym. Jeszcze dalej idące propozycje w tej sprawie wysuwali przed wyborami politycy Nowej Lewicy, przekonując, iż katechezy w ogóle nie powinny się odbywać w szkołach.

Mniej religii w szkołach to mniej pracy dla katechetów. Księża się boją


Ograniczenie liczby godzin religii z dwóch do jednej tygodniowo to tylko jeden z pomysłów resortu edukacji kierowanego przez Barbarę Nowacką. Inne zmiany mają polegać między innymi na wykreśleniu oceny z religii ze szkolnych świadectw, a także niewliczaniu jej do średniej. Dodatkowo katechezy miałby w lekcyjnych planach być umieszczane wyłącznie na początku lub na końcu "rozpiski" na dany dzień.

Jak pisaliśmy w naTemat, inicjatywa resortu edukacji spotkała się z głębokim sprzeciwem środowisk kościelnych, które obawiają się dalszego odpływu uczniów z lekcji religii. Katecheci drżą też o swoje posady – zmniejszenie wymiaru godzinowego zajęć niechybnie bowiem doprowadzi do zwolnienia części z nich lub zmiany warunków zatrudnienia.

Idź do oryginalnego materiału