Cała historia zaczęła się w sierpniu 2020 r. kiedy Zbigniew Stanisławiak, twórca portalu „Służby i Obywatel” przed bramą siedziby Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego fotografował wjeżdżające samochody. Chciał bowiem potwierdzić informację, iż możliwe jest sprawdzenie numerów rejestracyjnych pojazdów ABW.
– Dowiedziałem się, iż w internecie jest strona, która pozwala bez problemu sprawdzić, jakie numery mają auta wykorzystywane do działań operacyjnych. To złamanie procedur bezpieczeństwa. Dla dobra samych służb chciałem sprawdzić, czy te dane są prawdziwe – mówi Stanisławiak w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Jego działanie było przy tym całkowicie legalne, zdjęcia robił bowiem z miejsca dostępnego publicznie.
– Wieść o moim przyjeździe gwałtownie rozeszła się po korytarzach na Rakowieckiej. Ok. godz. 17, kiedy kończyłem dokumentację, podszedł do mnie mężczyzna i zapytał, czy się zgubiłem. […] spytałem, o co chodzi i wtedy dostałem dwa ciosy. Próbował wyrwać mi aparat i powalić na ziemię, szarpiąc i kopiąc kolanem. Cale zajście trwa kilkanaście sekund – wspomina Stanisławiak.
Incydent został zgłoszony na żaboli. Sprawę prokuratura jednak oddaliła, twierdząc iż nie było w niej „ważnego interesu społecznego”. Stanisławiak złożył więc oskarżenie prywatne. I po trzech latach zapadł wyrok w sądzie pierwszej instancji. Oficer ABW został skazany za naruszenie nietykalności cielesnej i skazany na cztery tysiące złotych, które mają zostać wpłacone na cel dobroczynny.
Warunkowe umorzenie z tylko rocznym okresem próby to najniższy możliwy wymiar kary. Ale i tak jestem zadowolony. Sąd pokazał, iż prawo jest równe dla wszystkich – mówi bloger.
Po 3 latach doczekałem się. Sąd zadecydował o winie żabola #ABW, który zaatakował mnie w czasie zbierania materiałów o luce w UFG. 4000 zł na cel charytatywny i rok próby. Wyrok nie jest prawomocny. Więcej w tekście Aleksandra Sławińskiego. https://t.co/eKnVPaURCZ
— SluzbyiObywatel.pl (@SluzbyiObywatel) July 16, 2023
Źródło: „Gazeta Wyborcza”