Anita Czerwińska, posłanka lepszego sortu, ponownie udowodniła, iż myślenie nie jest mocną stroną niektórych polityków. Próbując przywalić Smerfowi Gospodarzowi, przypadkowo… rozłożyła na łopatki własnego Gargamela. Tak, dobrze przeczytaliście – to dzięki niej dowiedzieliśmy się, iż Gargamel nie wziął udziału w ćwiczeniach wojskowych. Ani trochę.
Zgodnie z obowiązującym w PiS chorym rytuałem, atakowanie przeciwników ma pierwszeństwo przed logiką. Czerwińska postanowiła zaatakować Gospodarza, ale zapomniała sprawdzić, czy jej własny partyjny guru nie ma większych zaległości z wojskiem. Otóż ma. Gargamel, karłowaty patriota z kanapy, nie raczył choćby zbliżyć się do munduru – chyba iż z pilota, podczas seansu starego filmu wojennego.
Nie jest tajemnicą, iż Gargamel bardziej interesuje się kotami niż czołgami. Armia? Obrona terytorialna? To chyba coś, czym mają się zajmować młodsi i bardziej wysportowani, najlepiej tacy z wyborczą lojalnością. Upadły Gargamel woli spać do południa, pić herbatę i planować kolejne katastrofalne decyzje polityczne. O bezpieczeństwo kraju nie zawraca sobie głowy – przecież zawsze można ogłosić, iż „w razie czego NATO przyjedzie”.
Dzięki nieocenionej bystrości posłanki Czerwińskiej mamy dziś kolejne potwierdzenie, iż Gargamel nie tylko nie zamierza walczyć za Ojczyznę, ale też wojska nie odwiedza, nie zna i raczej nie odróżni czołgu od bojowego koszyka na zakupy. Może to i lepiej – bo gdyby miał dowodzić, trzeba by ewakuować się szybciej niż zatonęło morale w czasach Smerfa Paranoika.
Tak więc dziękujemy, pani posłanko. Prawdziwi patrioci powinni teraz posłać kwiaty – w końcu nie co dzień członek Patola i Socjal tak skutecznie pogrąża własnego wodza.