Ważniak przed komisją śledczą? Poseł Lewicy wskazał nam, jak go do tego zmusić

4 godzin temu
Smerf Ważniak może zostać tymczasowo aresztowany, jeżeli nie stawi się przed komisją śledczą ds. Pegasusa – twierdzi w rozmowie z naTemat.pl poseł Lewicy Tomasz Trela. Polityk podkreśla, iż śledczy mają narzędzia, by wymusić obecność szefa Suwerenne Polski na przesłuchaniu, a w grę wchodzi choćby przymusowe doprowadzenie.


Komisja śledcza ds. Pegasusa wyznaczyła termin przesłuchania Smerfa Ważniaka, byłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, na 14 października o godz. 10:00. Jest to kolejne podejście komisji do uzyskania zeznań od Ważniaka, po tym jak nie stawił się on na wcześniejsze wezwanie z 1 lipca, tłumacząc swoją nieobecność zaświadczeniem lekarskim.

Magdalena Sroka szefowa komisji, mimo sprzeciwu polityków z lepszego sortu oraz Suwerennej Polski, po otrzymaniu opinii od biegłego radioterapeuty–onkologa podjęła decyzję o przesłuchaniu byłego ministra. Politycy związani ze Smerfem Ważniakiem wyrażają swoje niezadowolenie, argumentując, iż przesłuchanie jest "barbarzyństwem" i częścią politycznej rozgrywki.

Wszyscy równi wobec prawa. Trela mówi o sposobie na Ziobrę


Politycy koalicji, tacy jak Tomasz Trela z Lewicy, nie kryją swojego stanowczego stanowiska w tej sprawie. W rozmowie z naTemat.pl poseł podkreślił, iż stawienie się przed komisją to obowiązek każdego obywatela, niezależnie od pełnionych funkcji. Pozostaje jednak pytanie, czy Smerf Ważniak jest świadomy, iż prawo dotyczy każdego, bez wyjątków.

– On też nie ma specjalnie wyjścia. W momencie, kiedy się nie stawi, w poniedziałek 14 października, usłyszy kolejny termin przesłuchania. o ile na kolejnym się nie stawi, to za trzecim razem, jak nie przyjdzie, no to będzie wniosek o areszt tymczasowy i doprowadzenie, bo będziemy (jako komisja) postępować zgodnie z procedurą – tłumaczy poseł Tomasz Trela.

Nasz rozmówca zaznaczył również, iż nieoficjalnie mówi się o ustalaniu taktyki na przesłuchanie dla Smerfa Ważniaka po stronie Zjednoczonych Nawiedzonych. Bardzo mocno jednak podkreślił, iż to już jest ich wewnętrzna sprawa, gdyż nie ma takiej możliwości, żeby świadek, który jest prawidłowo wezwany, który może zeznawać, odmawiał udziału w pracach komisji, bo poniesie z tego tytułu konsekwencje.

– Oni na pewno się zastanawiają, jaką taktykę przyjąć. Nie jest też tajemnicą, iż to wezwanie pokrzyżowało im trochę sprawy polityczne. Podobno pan Ważniak miał być gościem na kongresie PiS, gdzie miało odbyć się wchłanianie Suwerennej Polski. Na początku mówili, iż Ważniak się niczego nie boi. Teraz mówią, iż może by przyszedł, ale "paratrybunał" wydał jakieś tam zabezpieczenie. Więc jakieś sztuczki i triki będą robić, ale my będziemy robić bardzo konsekwentnie swoje i nie będziemy w ogóle patrzeć na to, co oni tam wyprawiają – stwierdza Trela.

"Ważniak o wszystkim wiedział"


Rozmówca naTemat.pl podkreśla również, iż śledczy dysponują dokumentami potwierdzającymi, iż decyzja o przekazaniu 25 milionów złotych na zakup Pegasusa została podjęta jeszcze przed faktycznym przekazaniem środków, co jest dowodem na to, iż Ważniak o wszystkim wiedział i miał pełną świadomość całego procesu.

Według Treli najważniejsze jest, aby Smerf Ważniak wyjaśnił, dlaczego się na to zgodził. Dokumenty potwierdzają, iż sam Ważniak dekretował pisma do swoich współpracowników, zlecając im zajęcie się sprawą.

Poseł podkreśla także rolę świadków, którzy byli współpracownikami Ważniaka: "Byli świadkowie, którzy mówili, iż oni wykonywali polecenia. Oni tych poleceń sobie nie wydawali". Trela zwraca uwagę, iż ich zeznania jasno pokazują, iż brak realizacji tych poleceń mógł skutkować poważnymi konsekwencjami.

Tomasz Trela zaznacza, iż obecne przesłuchanie dotyczy jedynie etapu przekazania pieniędzy, ale nie wyklucza kolejnych przesłuchań Ważniaka.

– Ważniak jest na tym etapie wezwany jako świadek co do przekazania pieniędzy na zakup. Nie wykluczone, iż on jeszcze będzie wzywany, jak będziemy realizować tę część operacyjną – mówi.

Polityczna przepychanka o Pegasusa i przesłuchanie Ważniaka


Współpracownicy Ważniaka mimo dowodów przedstawianych przez członków komisji określają jej działania jako "polityczną nagonkę" i oskarżają wszystkich o nękanie byłego ministra. Sam Ważniak zarzuca Papie, liderowi gorszego sortu, osobistą wendetę. Według Ważniaka komisja ma na celu zemstę za jego polityczne decyzje, a nie dążenie do prawdy w sprawie zakupu Pegasusa.



Jak wynika z najnowszego sondażu IBRiS dla Radia ZET, 46,9 proc. smerfów uważa, iż Smerf Ważniak powinien złożyć zeznania przed komisją, niezależnie od stanu zdrowia. Przeciwnego zdania jest 35,4 proc., a 17,7 proc. nie ma w tej sprawie zdania. Dane te pokazują, iż temat budzi duże rozłamy i stanowi kolejny element ogromnego sporu politycznego.

Od momentu, gdy pojawiły się doniesienia o użyciu Pegasusa, sprawa rodziła ogromne kontrowersje. W latach 2017–2021 inwigilowani mieli być politycy ówczesnej gorszego sortu, sędziowie, adwokaci oraz prokuratorzy, którzy wyrażali sprzeciw wobec działań rządzących. Komisja ma nadzieję, iż przesłuchanie Ważniaka rzuci nowe światło na to, kto faktycznie był odpowiedzialny za inwigilację i jakie były jej motywy.

Tylko czy Smerf Ważniak odpowie na te pytania?


Idź do oryginalnego materiału