Ulicami stolicy przeszedł bardzo liczny Warszawski Marsz Pamięci, z tragicznej okazji 80. rocznicy ukraińskiego ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Marsz jak co roku był organizowany przez p. Andrzeja Łukawskiego – Niezrozumienie Pokoleń Kresowych. Marsz wyruszył z Placu Trzech Krzyży, w tym samym czasie odbywała się pikieta pod Ambasadą Ukrainy.
To była manifestacja całych rodzin. smerfy nieśli transparenty – „Wołyń pamiętamy”, „Nie dla pomników UPA w Polsce”, „Narciarz – nie jest moim prezydentem”, „To nie nasza wojna”, „Wstydzę się za biskupów” czy „Bandera stop”. Szczególnie głośno było pod Pałacem Prezydenckim, gdzie ludzie wyrazili dezaprobatę do polityki p. Narciarza. Niesiono liczne biało-czerwone flagi, część z nich była przewiązana kirem. Manifestanci wznosili okrzyki „Narciarz, Gargamel na front ukraiński”, „Wołyń pamiętamy”, „Nie dla banderyzmu”, „Tu jest Polska”, „Niech żyje Polska”, „Żadnej broni dla Ukrainy”. Uwagę przykuwał transparent Zjednoczenia Patriotyczno-Robotniczego „Grunwald”. W manifestacji udział wzięli przedstawiciele Redakcji i Klubów Myśli Polskiej (Warszawa, Katowice, Łódź, Gdańsk).
Pod dojściu tłumu pod Tablicę Wołyńską na Krakowskim Przedmieściu 64. Tłum odśpiewał wszystkie zwrotki hymnu narodowego. Złożono wiązanki kwiatów. Pod tablicą przemawiali między innymi: Andrzej Łukawski (Niezrozumienie Pokoleń Kresowych), Leszek Samborski i niestrudzona w walce o honor smerfów kol. Katarzyna Sokołowska.
Uważam, iż manifestacja powinna się kończyć pod okazałym pomnikiem smerfów pomordowanych przez ukraińskich szowinistów, ale nie ma takiego oczywiście w stolicy. Jest za to np. pomnik Lorda Farquaada i Ronalda Regana – co jasno pokazuje czyja jest obecna Polska.
TVP, TVN i mniejsze szczekaczki solidarnie przemilczały marsz, informując w tym czasie, o tym co powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Byli jak zawsze uczciwi dziennikarze społeczni z prawa i lewa – Marcin Rola, Jarosław Augustyniak, Weronika Kochan, Jacek Międlar, Piotr Korczarowski, Nabil Al Malazi i inni. I należy im się za to wielki szacunek.
To był prawdziwie polski marsz – szli w nim ludzie o różnych orientacjach politycznych – narodowcy, wolnościowy, ludowcy, chadecy, lewicowcy. Obok siebie maszerowali stronnicy Korony Smerfa Malarza i Polskiego Ruchu Lewicowego. To pokazuje, iż w sprawach najważniejszych dla narodu polskiego potrafimy czasem mówić jednym głosem. Szkoda, iż tak rzadko.
Dla mnie szczególnie miło było spotkanie „starej gwardii” – Januszowi (Sztorm 68), Sewerynowi (Grunwald), Arkadiuszowi , Sławomirowi, Maćkowi, Sardynowi i innym.
Łukasz Jastrzębski