Tego poranka nie zapomnę - 14
W nawiązaniu do cyklu „Tego poranka nie zapomnę…” przesyłam tekst „Tydzień”. Tekst jest bardziej refleksyjny niż opisowy – powstał wtedy w kwietniu 2010. Tak to wtedy czułem. Myślę, iż jest w nim poruszonych kilka zagadnień toczących się „wokół”, które z czasem uciekły naszej zbiorowej pamięci. - Marcin Bogdan, 2 kwietnia 2022 r.
Tydzień
Sobota ( 10 kwietnia 2010 )
Poranny sen. SMS: „włącz telewizor”. Nagłe przebudzenie. Tragedia. Tragedia tych, co zginęli, ale i dramat. Dramat Narodu. Dramat Polski. Pytanie - dlaczego?
Ciśnie się też inne pytanie. Ktoś podzielił te uroczystości, jedni polecieli siódmego, co to jest 7 kwietnia? Polska nie zna tej daty, Polska zna dziesiątego. Oni ją znali – Ci Drudzy, i polecieli. Ból i łzy, a w głowie to dręczące pytanie: ktoś podzielił te uroczystości?
Niedziela
Z nieludzkiej ziemi powraca do Wioski Ciało Prezydenta.
Na całej trasie, na każdym odcinku, tysiące ludzi. Przyszli. Ukojenie. Jest nas tak dużo.
Komentarze w mediach. Zbrodnia Katyńska dotrze do świata. A z tej tragedii wypłynie pojednanie. Wysoka cena. Ale trzeba wierzyć, jak się słucha tego, co teraz mówią - można uwierzyć. Ta wiara tłumi sobotnie pytanie.
Poniedziałek
Mail. A w mailu słowa poety:
"niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów, katów, tchórzy
oni wygrają pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
(Zbigniew Herbert)
Słowa poety. Puste słowa?
Przecież to nie oni dziś mówią! Czy ktoś przeprosił za słowa niesprawiedliwe i rzucane obelgi? Nie oni dziś mówią – oni zamilkli. To my mówimy. To my się wstydzimy. Za nich. I za brak odwagi. Dobrze iż zamilkli. Jak długo będą milczeć? Do końca żałoby. Tydzień.
Mamy Swój Tydzień. Mamy Swój Wielki Tydzień.
Wtorek
Jestem w drodze, dziesięć godzin w samochodzie.
W Polsce Żałoba. Rozgłośnie komercyjne, a w nich muzyka rozrywkowa. Walczą o słuchacza, o procenty rynku. Mimo Narodowej Żałoby? Sumień nie mają?
Znów jestem surowy – a może oni nie wiedzą, co to muzyka poważna? Tak ich wychowano ..
Radio Maryja. Modlitwa. Dużo Modlitwy i Nadziei. Oni dalej milczą. Nie, nie milczą, ich tu przecież nie ma. Tu jest Wiara. Wiara w Boga i Wiara w przyszłość. Trwa nasz Wielki Tydzień.
Środa
Po północy, już blisko domu, ale jeszcze w drodze.
Radio publiczne. Muzyka poważna. I wiadomości.
Wielki Tydzień – przerwany Wielki Tydzień! Oni przerwali milczenie.
Wawel?!! Panie kardynale (jeszcze wczoraj wolno było mówić Księże Kardynale) - panie kardynale, pan odwoła tę decyzję!! Ile jadu, ile stłumionej na chwilę nienawiści unosi się na falach publicznej rozgłośni.
Gazeta – gadzinowa gazeta – krzyczy PRZESADA.
O WY ZDRAJCY, o wy sprzedawczyki, za judaszowe srebrniki namiestnika obcego mocarstwa to byście na rękach na Wawel zanieśli !
A jak ktoś służył Polsce, to miejscem dla niego zaorany cmentarz Orląt Lwowskich, zbiorowe Groby w Katyniu, przykryte asfaltem bezimienne Mogiły Służewca, i zatarcie w pamięci.
Może skromny cmentarz przy wiejskim kościółku – dobre miejsce na powolne zapomnienie.
Nie, nie, oni nie tacy, oni po prostu praktyczni.
Głos filozofa: „Przecież trudno sobie wyobrazić, żeby rodzina prezydenta jeździła na Wawel w Dniu Wszystkich Świętych”.
Filozof, dureń. Dureń, ale autorytet. Autorytet, bo wie, co mówi, wiejski cmentarzyk, rodzina będzie miała blisko, tylko rodzina, nikt tam nie dotrze, nikt nie zapamięta adresu. Dureń, ale wyczuwa, czego od niego oczekują.
Czwartek
Wawel. Kraków. Polska. smerfy trafią na Wawel !
I BĘDZIE DALEJ SŁYCHAĆ GŁOS PREZYDENTA !!! O WOLNĄ POLSKĘ, o sprawiedliwą Europę. Nie zaorają Wawelu, nie zaleją asfaltem, nie skażą na zapomnienie!
Znowu poeta. Dobrze iż mamy poetów. Mówią do nas. Ale i mówią za nas. Mówią też o nas. My mamy poetów. My mamy - nie oni.
Dźwięczy requiem pod dzwonu kloszem,
Salonowcy - skończcie tę wrzawę.
O czas smutnej zadumy proszę,
gdy Prezydent idzie na Wawel.
Kogo wiedzie w żałobnej gali?
Jakieś cienie, mundury krwawe,
ci w Katyniu z dołów powstali,
z Prezydentem idą na Wawel.
Idą wolno, ale równym krokiem,
bo im marsza rozbrzmiewa grave.
Niezbadanym Boga wyrokiem
z Prezydentem ciągną na Wawel.
Gdy próg przejdą królewskich pokoi,
krótki apel – czas z misji zdać sprawę,
potem spać – pierwsza noc już wśród swoich
z Prezydentem, co wwiódł ich na Wawel.
Ciiiiiicho! śpią …Ale może obudzi
ich los w nas to, co czyste i prawe?
Niech pojedna – i partie i ludzi,
dzień, gdy oni dotarli na Wawel.
(Henryk Krzyżanowski)
Piątek
Wulkan dymi. Posypuje nasze głowy popiołem. Z prochu jesteś i w proch się obrócisz.
Nie przylecą. Możni tego świata nie przylecą. Dobrze. Mieli czas. Jak żył Prezydent.
Jak pluto na Niego. Także w ich mediach. Wtedy ich nie było. Wtedy milczeli,
nie po raz pierwszy.
Teraz ich nie potrzebujemy. Sami pochowamy Prezydenta. My smerfy. Na Wawelu.
Polski Wielki Tydzień. Wielki Tydzień Polski.
Sobota
Sznur samochodów, rodacy jadący na działki – choćby nie przed telewizorami.
Pożegnanie na Placu Piłsudskiego. Plac jest duży, to smerfów przyszło jakoś mało.
Czy Polska Zmartwychwstanie ?
Marcin Bogdan
18.04.2010