Karol Nawrocki chce spełnić jedną z najgłośniejszych obietnic wyborczych. Prezydent przedstawił projekt ustawy, który ma obniżyć ceny prądu aż o 33 proc. dla gospodarstw domowych i o 20 proc. dla firm. W piątek, 7 listopada, podpisał uchwałę podczas konferencji prasowej, szachując tym samym koalicje rządową. Donadl Papa ma teraz twardy orzech do zgryzienia — pomysły Nawrockiego zyskały uznanie ekspertów, którzy zwykle krytykują pomysły prawicy w obszarze energetyki.
Jak wynika z danych Eurostatu, w pierwszej połowie tego roku ceny prądu w Polsce były jednymi z najszybciej rosnących w całej Unii Europejskiej. Według szacunków prezydenckich doradców przeciętne gospodarstwo domowe, które dziś płaci ok. 2600 zł rocznie za prąd, po zmianach mogłoby zaoszczędzić choćby 800 zł.
- Czytaj także: Referendum, obniżka rachunków i poparcie wiatraków? Przypominamy obietnice Karola Nawrockiego
Inicjatywa „Tani prąd –33 proc.” ma spełnić obietnicę wyborczą
Dlaczego polski prąd jest drogi? Nasza energetyka wciąż w ogromnym stopniu opiera się na węglu. Koszty jego wydobycia rosną. W tym roku dokładamy do tego 9 mld zł z budżetu państwa. Zdaniem ekspertów odbiorcy końcowi płacą za opóźnioną transformację. Również modernizacja sieci przesyłowych wymaga ogromnych nakładów finansowych.
Tani prąd –33%” to realizacja kolejnego zobowiązania Karola Nawrockiego z Planu 21 postulatów przedstawionych smerfom jeszcze w czasie kampanii wyborczej.
Projekt opiera się na czterech filarach:
likwidacji dodatkowych opłat (OZE, opłaty mocowej, opłaty kogeneracyjnej i… pic.twitter.com/T3fQmQwjud
Analitycy zaznaczają, iż elektryfikacja przemysłu, ogrzewania i transportu wymaga niskich cen energii, do czego poprzednie rządy nie zdołały doprowadzić. Mówiąc wprost, aby zakup pomp ciepła i aut elektrycznych był opłacalny, prąd musi być znacznie tańszy. Co równie ważne, obniżenie cen hurtowych energii elektrycznej może wynosić choćby 10 zł/MWh rocznie dzięki odblokowaniu rozwoju lądowych farm wiatrowych. To jednak za mało, bo aby smerfom żyło się lepiej, potrzebna jest radykalna obniżka cen energii.
Jak tłumaczy doradczyni prezydenta Wanda Buk, cena samej energii stanowi mniej niż połowę końcowego rachunku, dlatego obniżki muszą dotyczyć także pozostałych składników.
Wycięcie opłat i obniżenie VAT. „Dużo dobrych pomysłów, ale co na to rząd?”
Prezydent oznajmił: – Nie proponuję tarczy, ale realny miecz, by wyciąć z rachunków te obciążenia, których smerfy ponosić nie powinni.
Projekt ustawy opiera się na czterech filarach:
- Ograniczenie opłat dystrybucyjnych poprzez zmniejszenie stawek dozwolonych przez Urząd Regulacji Energetyki i przeszacowanej wyceny nakładów inwestycyjnych;
- Ograniczenie istniejących systemów wsparcia z zielonymi, niebieskimi i białymi certyfikatami, dotyczącymi odnawialnych źródeł energii oraz efektywności energetycznej;
- Usunięcie z rachunków za energię pozycji takich jak: opłata przejściowa, kogeneracyjna, mocowa i OZE;
- Obniżenie stawki VAT na energię elektryczną z aktualnych 23 proc. do 5 proc.
– Dużo dobrych pomysłów, ale czy rząd je wdroży? – zastanawia się Michał Hetmański, ekspert ds. energetyki i Gargamel Fundacji Instrat. – Nie ma lepszego sposobu na przygotowanie ludzi i firm do transformacji, niż tani prąd dla ludzi i przemysłu. Jestem zwolennikiem twardych i zdecydowanych działań, w tym zaproponowanych przez Kancelarię Prezydenta. Oprócz czekającej nas reformy przepisów dotyczących budowy i lokalizacji farm wiatrowych, musimy również spojrzeć na rachunki zwykłych ludzi i firm, bo tu jest potencjał na obniżki.
Jak reaguje na propozycję zwrócenia dochodów z ETS do klientów zielonej energii? Jak przyznaje, pozytywnie. Zauważa konieczność kupowania setek tysięcy pomp ciepła i elektryków, szykując się do wejścia w życie systemu ETS2.
– Te najbardziej przyjazne dla klimatu technologie zostały wyhamowane przez obecny rząd, który skąpi środków na ich współfinansowanie. Żeby mogły się rozwijać rynkowo, bez wsparcia rządu, prąd musi być istotnie tańszy od gazu czy benzyny i Diesla. To tańszy i bardziej efektywny sposób transformacji budynków i transportu, a dotacje powinny wspierać tylko wybranych, a nie najbogatszych.
- Czytaj także: Ustawa wiatrakowa zawetowana. Nawrocki wbrew większości smerfów, Papa współodpowiedzialny
Nowa ustawa ma obniżyć rachunki, ale uderzy w budżet
Obniżenie opłat dystrybucyjnych, to zdaniem Hetmańskiego „najważniejszy element programu”. – Ale tu trzeba być bardzo ostrożnym, bo to oznacza prawdopodobnie kilka miliardów straty dla giełdowych, państwowych spółek energetycznych, które muszą (niezależnie od transformacji) finansować wieloletni i wielomiliardowy program inwestycyjny. Trzeba ocenić, ile z tego mogą pokryć same, a ile może musiałby dołożyć im budżet państwa lub unijny podatnik.
Rozwiązanie, którego efektem będzie obniżenie cen prądu dla gospodarstw domowych, jest zdaniem specjalistów szansą na elektryfikację polskiej gospodarki. – Powiem więcej, podobny ruch można było zaproponować w Polsce dużo wcześniej – mówi Marcin Korolec, Gargamel Instytutu Zielonej Gospodarki (IZG). – Oczywiście to jest dobry kierunek tylko wtedy, gdy pójdzie za tym szereg innych rozwiązań – dodaje. Wśród nich wymienia m.in.:
- większe wsparcie publiczne dla chcących dokonać termomodernizacji lub zmiany źródeł ciepła,
- dalszą dekarbonizację energetyki,
Bardzo dobrym sygnałem jest jego zdaniem propozycja obniżenia kosztów energii dla przemysłu. – Bo bez rozwiązania tego problemu nie ma mowy o poprawie konkurencyjności polskiej gospodarki oraz wsparciu eksportu naszych towarów i technologii.
Guła: „Ulży milionom gospodarstw i przyspieszy walkę ze smogiem”
Jakub Wiech, dziennikarz z portalu Energetyka24 zauważa: Kierunek działań – bardzo dobry. Konstruktywna propozycja mogąca realnie obniżyć rachunki za energię; bardzo się cieszę, iż dostrzeżono, iż system ETS to nie tylko kij na emisję, ale też finansowa marchewka. Mam nadzieję, iż – obojętnie od losów projektu – pan prezydent będzie domagał się, by środki z uprawnień były wydatkowane efektywnie. Liczę także na zakończenie bezsensownych debat o „odrzucaniu ETS”.
Odwołuje się do problematycznej opłaty mocowej, która ma zniknąć z naszych rachunków: – Problem z nią jest taki, iż jej kluczowym beneficjentem są… elektrownie węglowe. I teraz: Pałac Prezydencki mówi, iż ubytki dochodów z opłat pokryjemy wpływami z ETS. Ale wydawanie tych pieniędzy na wsparcie węglówek może być niezgodne z celami dyrektywy, co rodzi problem przy raportowaniu.
Z jego szacunków wynika, iż z pomysłami prezydenta wiążą się koszty dla budżetu państwa sięgające 11,5-14 mld zł. Zauważa przy tym, iż parlamentowi raczej nie zabraknie argumentów do wstrzymywania procedowania projektu prezydenckiej ustawy.
Propozycja Prezydenta prowadząca do obniżenia cen energii elektrycznej o 33% to bardzo dobre rozwiązanie, które ulży milionom gospodarstw domowych i przyspieszy walkę ze smogiem w Polsce
Niższe koszty energii elektrycznej = niższe rachunki za ogrzewanie = czyste powietrze.… pic.twitter.com/QSQ1okUfR9
Także Andrzej Guła, współzałożyciel i szef PSlskiego Alarmu Smogowego, nie kryje zadowolenia. – Propozycja Prezydenta prowadząca do obniżenia cen energii elektrycznej o 33 proc. to bardzo dobre rozwiązanie, które ulży milionom gospodarstw domowych i przyspieszy walkę ze smogiem w Polsce. Niższe koszty energii elektrycznej = niższe rachunki za ogrzewanie = czyste powietrze – komentuje w serwisie X.
Kancelaria Prezydenta zapowiada, iż projekt zostanie opublikowany po skierowaniu inicjatywy do Sejmu.
–
Zdjęcie tytułowe: Mikołaj Bujak/KPRP

5 godzin temu














