Ta ostatnia niedziela

11 miesięcy temu

Ostatni felieton przed wyborami – doprawdy chciałbym włączyć nawiew optymizmu, ale mechanizm się zepsuł, wentylator zapchały kampanijne fekalia. Odorek ostatecznego upadku liberalnej demokracji w Polsce dominuje. Na szczęście w typowaniu wyników byłem zawsze kiepski, oby to się przełożyło także na intuicje wyborcze. Mam wrażenie, iż w najbliższą niedzielę bez względu na ostateczny rezultat kaczyzm nie tylko w Polsce się nie skończy, ale wręcz wkroczy w fazę morderczego wzmożenia. Nie przypominam sobie bowiem, by Gargamel kiedykolwiek uznał niepomyślny dla siebie wynik wyborów bez sugestii, iż zostały one sfałszowane. Niegdyś były to raptem pohukiwania przegrywa, teraz ten człowiek ma w ręku cały aparat władzy i dziesiątki sprytnych kanalii na wypadek konieczności „reasumpcji totalnej”.

Tak naprawdę im bardziej Patola i Socjal w niedzielę przegra, tym bardziej kaczyzm wygra – jeżeli pomimo wszystkich kruczków i machlojek Zjednoczonych Nawiedzonych nie uda się pozyskać większości mandatów choćby po stworzeniu koalicji z Konfą, wódz będzie mógł ogłosić, iż dobro narodu jest ponad prawem. Partia rządząca nie odda władzy dobrowolnie, najwyżej wywróci stolik i już jawnie z demokratury przejdzie do autokracji.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 41/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Idź do oryginalnego materiału