Światowi przywódcy o czystym powietrzu. G20 ma zająć się globalnym kryzysem

4 godzin temu

Zanieczyszczenie powietrza to dziś jeden z najpoważniejszych problemów środowiskowych na świecie. Szacunki Clean Air Fund (CAF) wskazują, iż każdego roku z jego powodu umiera aż 8,1 mln osób. Aż dziewięć na dziesięć tych zgonów ma miejsce w krajach o niskich i średnich dochodach. Ponad 5 mln przypadków wiąże się bezpośrednio ze spalaniem paliw kopalnych. Tematem ma zająć się grupa G20 podczas spotkania w listopadzie.

Według raportu CAF tym roku dofinansowanie działań na rzecz poprawy jakości powietrza jest mniejsze niż w ubiegłym. Co więcej, środki te rozłożono bardzo nierównomiernie — najmniej trafia do państw afrykańskich. W wielu z nich rządy nie dysponują nowoczesnymi systemami monitoringu opartego na wysokiej jakości czujnikach. Przez to sytuacja pozostaje wyjątkowo trudna. Mieszkańcy coraz częściej sięgają więc po proste, tanie urządzenia domowe, by samodzielnie sprawdzać stan powietrza w swoim otoczeniu.

  • Czytaj także: Nowy raport EEA: Europa przez cały czas dusi się zanieczyszczonym powietrzem

Czyste powietrze luksusem? G20 zajmie się problemem niedofinansowania walki ze smogiem

Kolejne spotkanie grupy G20 zaplanowane na 22-23 listopada 2025 roku ma skupić się na problemie zanieczyszczenia powietrza i sposobach jego ograniczania. – Czyste powietrze nie tylko stanowi osiągnięcie celów zdrowotnych w społeczeństwach, ale również klimatycznych – podkreślił Dion George, minister środowiska Republiki Południowej Afryki, w rozmowie z „Al Jazeera”. Polityk apeluje o zwiększenie wsparcia dla państw rozwijających się, które dotychczas były pomijane w globalnych programach ochrony środowiska.

Rys. Finansowanie działań na rzecz poprawy jakości powietrza globalnie w latach 2019–2023. Źródło: Clean AIr Fund

George zaznaczył, iż regiony te potrzebują nie tylko finansowania, ale także systematycznego monitoringu jakości powietrza. Tymczasem dane nie napawają optymizmem. Według wspomnianego raportu Clean Air Fund, globalne dofinansowanie na rzecz czystego powietrza spadło z 4,7 do 3,7 mld dolarów w 2023 roku, a w latach 2019–2023 stanowiło zaledwie 1 proc. wszystkich wydatków środowiskowych.

Większość środków (65 proc.) trafiła do zaledwie trzech państw: Filipin, Bangladeszu i Chin. Afryka – najmniej uprzemysłowiony, a najszybciej urbanizujący się kontynent – otrzymała zaledwie ułamek tej sumy.

Konsekwencje są dramatyczne. W miastach Afryki rośnie liczba hospitalizacji, dzieci coraz częściej opuszczają szkołę z powodu chorób układu oddechowego, a produktywność całych społeczności spada. – Doświadczenia RPA pokazują, co jest możliwe. Dzięki Narodowym Ramom Jakości Powietrza i Krajowej Ustawie o Zarządzaniu Środowiskiem zbudowaliśmy podstawy odpowiedzialności i przejrzystości w monitorowaniu jakości powietrza – dodał George, przypominając o krajowych przepisach, które jego rząd wdrożył w ostatnich latach.

Straty liczone w bilionach dolarów

Z kolei z danych Banku Światowego wynika, iż zanieczyszczenie powietrza kosztuje światową gospodarkę niemal 5 proc. globalnego PKB rocznie. Eksperci szacują, iż gdyby państwa poważnie potraktowały ten problem, do 2040 r. można byłoby uratować choćby 2 mln ludzi i zaoszczędzić 2,4 bln dolarów rocznie.

W maju tego roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła wspólny cel: zmniejszenie liczby zgonów spowodowanych zanieczyszczeniem powietrza o połowę. Ma się to wydarzyć do 2040 r. Jednak – jak przyznał Dion George – bez zwiększenia finansowania jest to cel niemal nierealny.

Minister wskazał cztery najważniejsze przeszkody:

  • ograniczone możliwości instytucjonalne,
  • niewystarczający monitoring i dane, które pozbawiają decydentów i obywateli dostępu do wiarygodnych informacji,
  • słaba kooperacja transgraniczna,
  • niedobór środków finansowych w stosunku do skali problemu.
Rys. Międzynarodowe finansowanie rozwoju projektów wydłużających okres eksploatacji paliw kopalnych w porównaniu do nakładów na projekty dotyczące jakości powietrza. Źródło: Clean Air Fund

Paliwa kopalne wygrywają z czystym powietrzem

Jak zauważa organizacja, świat wydaje 2,5 razy więcej pieniędzy na projekty związane z paliwami kopalnymi niż na promocję czystych technologii. W latach 2022–23 finansowanie dla przemysłu paliwowego wzrosło o 80 proc., podczas gdy wsparcie dla inicjatyw poprawiających jakość powietrza spadło o 20 proc.

To pokazuje, jak kruche i skoncentrowane jest obecne finansowanie – przyznał Vumile Senene, dyrektor ds. jakości powietrza w południowoafrykańskim resorcie środowiska. – Cały obraz sytuacji może się zmienić w zależności od decyzji pojedynczej instytucji. Uważnie obserwujemy, czy okaże się to anomalią, czy początkiem znacznie bardziej niepokojącego trendu. Lekcja jest jasna — Afryka Subsaharyjska pilnie potrzebuje bardziej zróżnicowanych i zrównoważonych inwestycji – powiedział Senene.

W latach 2019–2023 aż 2/3 światowych funduszy na poprawę jakości powietrza pochodziło z Japońskiej Agencji Współpracy Międzynarodowej (JICA) i Azjatyckiego Banku Rozwoju. Tymczasem w 2023 r. w krajach o najwyższym stężeniu pyłów PM2.5 – takich jak Katar, Pakistan czy Rwanda – na jednego mieszkańca przypadał zaledwie jeden dolar wsparcia.

Tanie czujniki kontra rządowe programy

W miastach, w których brakuje państwowego monitoringu, mieszkańcy coraz częściej sięgają po tanie, domowe czujniki jakości powietrza. W Londynie program Breath London umożliwił mieszkańcom samodzielne mierzenie zanieczyszczeń w ramach miejskiej sieci stref niskiej emisji (ULEZ).

Nie wszędzie jednak tanie czujniki spotykają się z aprobatą. W Stanach Zjednoczonych, wprowadzono ograniczenia w ich stosowaniu – w niektórych stanach, jak Kentucky czy Luizjana, są one wręcz zakazane.

Inaczej wygląda to w Europie, Wielkiej Brytanii, Indiach czy Chinach, gdzie popularyzacja tanich urządzeń wspiera lokalne inicjatywy ekologiczne i edukacyjne. Do tej pory z podobnych programów skorzystało trzynaście miast na świecie – i ich liczba wciąż rośnie. Czujników używają m.in. Londyn, Paryż, Los Angeles, Nairobi, Bangkok, Delhi, Warszawa, Seul, Johannesburg, Santiago, Toronto, Manila i Lagos. Wspólnym mianownikiem tych inicjatyw jest oddolna mobilizacja — lokalne społeczności chcą wiedzieć, czym oddychają, choćby jeżeli ich rządy nie prowadzą oficjalnych pomiarów.

Eksperci podkreślają jednak, iż tanie czujniki, choć pomagają zwiększyć świadomość, nie zastąpią rozbudowanych systemów państwowych.

Polska na wyboistej drodze do zdrowego powietrza

W Polsce przez cały czas utrzymują się wysokie przekroczenia norm jakości powietrza — przykładowo w 2024 r. średnioroczne stężenie pyłu PM10 wzrosło o około 7 proc. w stosunku do 2023 r. w analizowanych stacjach pomiarowych.

Według najnowszej kontroli NIK tylko w pięciu sprawdzanych województwach znajduje się ponad 781 000 urządzeń pozaklasowych (“kopciuchów”), których wymiana przy obecnym tempie może zająć choćby 24 lata. Ogółem w Polsce takich urządzeń jest ok. 2,5 mln – taką liczbę przyjęto w zaktualizowanych celach rządowego programu wsparcia wymiany kotłów.

Jednak wspomniany program Czyste Powietrze przeżywa poważny kryzys – liczba składanych wniosków po tegorocznej reformie spadła o około 80 proc. rok do roku, co skutkuje scenariuszem wymiany kotłów dopiero za 35 lat, jeżeli tempo się nie zmieni.

  • Czytaj także: Mają najgorsze powietrze w Polsce. Oto smogowi rekordziści

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/gracethang2

Idź do oryginalnego materiału