Sukces, który zabija. Szklarska Poręba ma coraz mniej mieszkańców

1 dzień temu

W ferie, przerwę świąteczną, wakacje, majówkę nie da się tu żyć. Korki, puste półki, drożyzna – w końcu właściciele restauracji, knajpek, sklepów z pamiątkami muszą zarobić, by przeżyć do następnego sezonu. Nieoficjalnie można też usłyszeć, iż 40 tys. miejsc noclegowych to jednak było za dużo. Że takiego najazdu nie wytrzymuje infrastruktura – stąd braki wody, problemy ze ściekami, śmieciami.

Liczba stałych mieszkańców Szklarskiej kurczy się. Ludzie przeprowadzają się do Jeleniej Góry. Także dlatego, iż sprzedaż mieszkań na wynajem podbiła ceny i nikogo już nie stać na kupno własnych czterech ścian. Jeden z miejscowych żali się na spadającą jakość życia. Do niedawna ze swojej kamienicy miał widok na łąki, góry i lasy. Dzisiaj patrzy na apartamentowce z mieszkaniami na wynajem.

– Turysta spędza tu kilka, kilkanaście dni, a my lata całe. Przyjezdnych to choćby nie obchodzi, gdzie spędzają urlop, mówi Monika Rusztecka- Rodziewicz z Karkonoskiego Parku Narodowego.

– Tatry czy Karkonosze to dla nich bez różnicy. Pchają się w najbardziej popularne miejsca. Często są wygodni lub leniwi. Czasem groźnie bezmyślni, jak grupa, która weszła na dach spodków obserwatorium meteorologicznego na Śnieżce, żeby zrobić sobie selfie. Włodarze turystycznych miast, jak Szklarska Poręba, naprawdę chcieliby coś zmienić, choćby ukrócić te wszystkie budowy, ale nie mogą.

– Nie mamy żadnych narzędzi (…). Nie możemy zmienić planów już zaakceptowanych, bo nie stać nas na koszty odszkodowań. Żadnej gminy na to nie stać, a pozwolenia na budowę procedowane są w starostwie powiatowym i często bywa tak, iż o kolejnej inwestycji dowiadujemy się, kiedy koparka wjeżdża na jakiś teren (…). Gdybym miał środki, to najchętniej odkupiłbym tereny cenne przyrodniczo i krajobrazowo, zostawił je w zasobach miasta, by służyły wszystkim, a nie tylko zabudowie – mówi burmistrz Paweł Popłoński.

W weekend poprzedzający święto Trzech Króli zabrakło wody na 62 ulicach.

– Pobór wzrósł choćby dziesięciokrotnie w stosunku do tego sprzed kilku lat – uświadamia Monika Rusztecka- Rodziewicz. Jednocześnie im więcej zużywa się wody, tym więcej ścieków w kanalizacji.

– Infrastruktura nie zawsze potrafi te ścieki oczyścić. W efekcie trafiają bezpośrednio do strumieni i potoków górskich.

Idź do oryginalnego materiału