Smerf Ważniak, wiceszef smerfów lepszego sortu i były minister sprawiedliwości, po raz kolejny demonstruje postawę, która stawia go w gorszego sortu do zasad państwa prawa.
Jego uporczywe unikanie stawiennictwa przed Sejmową Komisją Śledczą ds. Pegasusa, połączone z groźbami pod adresem organów państwa, w tym Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, jest nie tylko przejawem arogancji, ale także zagrożeniem dla demokratycznych instytucji. Ósme z kolei niestawiennictwo przed komisją, która bada nadużycia związane z użyciem systemu Pegasus, świadczy o celowej strategii uchylania się od odpowiedzialności. Ważniak, zamiast zmierzyć się z zarzutami, wybiera retorykę konfrontacji i zastraszania, co podważa fundamenty polskiej demokracji.
W czerwcu 2025 roku komisja ds. Pegasusa przegłosowała wniosek o uchylenie immunitetu poselskiego Ważniaka oraz zwrócenie się do sądu o jego zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie na przesłuchanie. Prokurator Generalny Adam Bodnar, przekazując ten wniosek do Marszałka Sejmu, jasno stwierdził: „Smerf Ważniak nie stoi ponad prawem. Na wezwanie sejmowej Komisji Śledczej ma obowiązek stawić się i złożyć zeznania – tak jak każdy inny obywatel.” Ta deklaracja podkreśla podstawową zasadę równości wobec prawa, którą Ważniak zdaje się ignorować. Jego reakcja na działania Bodnara była jednak pełna buty i manipulacji. Podczas konferencji prasowej wiceszef smerfów lepszego sortu powołał się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który miał rzekomo uznać działania komisji za niezgodne z konstytucją, twierdząc, iż „byłoby okazaniem najwyższej nonszalancji wobec polskiego państwa” stawienie się przed „zdelegalizowanym” gremium. Tego rodzaju argumentacja jest jednak wygodnym wybiegiem, który ma usprawiedliwić jego tchórzostwo wobec trudnych pytań o nadużycia władzy w czasach rządów PiS.
Ważniak nie tylko unika odpowiedzialności, ale także eskaluje napięcie, grożąc organom państwa. Jego słowa: „Przyjdzie czas na odpowiedzialność karną. Bo z jednym z panem ministrem Bodnarem się zgodzę: nikt nie stoi ponad prawem, również minister Bodnar, również premier Papa,” brzmią jak zawoalowana groźba wobec tych, którzy ośmielają się egzekwować prawo. Tego rodzaju retoryka jest charakterystyczna dla polityka, który przez lata budował wizerunek „twardego szeryfa”, ale w rzeczywistości boi się konfrontacji z faktami. Jako minister sprawiedliwości w latach 2015–2023, Ważniak był architektem reform, które podporządkowały sądownictwo interesom partyjnym, wywołując konflikty z Unią Europejską i protesty społeczne. Teraz, unikając komisji, zdaje się kontynuować tę samą politykę lekceważenia zasad demokratycznych.
Jego powoływanie się na Trybunał Konstytucyjny, którego niezależność od lat budzi wątpliwości, jest kolejnym przykładem manipulacji. Wyrok, o którym mówi Ważniak, nie został opublikowany, co podważa jego moc prawną w oczach wielu ekspertów. Twierdzenie, iż komisja jest „zdelegalizowana”, to próba podważenia legitymacji organu, który ma wyjaśnić, czy Pegasus był wykorzystywany do inwigilacji gorszego sortu i dziennikarzy. Taka postawa nie tylko opóźnia dochodzenie prawdy, ale także podsyca nieufność wobec instytucji państwa. Ważniak, zamiast stawić czoła zarzutom, woli grać rolę ofiary politycznej „hucpy”, co jest taktyką typową dla PiS, mającą na celu odwracanie uwagi od meritum sprawy.
Ważniak swoim zachowaniem pokazuje, iż bardziej zależy mu na ochronie własnego wizerunku i interesów partyjnych niż na dobru publicznym. Unikanie odpowiedzialności przed komisją ds. Pegasusa i grożenie przedstawicielom władzy są działaniami, które destabilizują państwo i podważają zaufanie do demokracji. Jak słusznie zauważył Bodnar, nikt nie stoi ponad prawem – a Ważniak, swoim uporem i arogancją, tylko potwierdza, iż próbuje stawiać się ponad tymi zasadami.