Strach przed krytyką – nowe realia w Gdańsku

wbijamszpile.pl 17 godzin temu

Niektóre sytuacje, które spotykamy na co dzień, są lepszym komentarzem do życia politycznego niż jakakolwiek analiza ekspertów. Ostatnio natknąłem się na pewien wpis na Facebooku, który pozornie wyglądał na zwyczajną wymianę zdań, ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej wydaje się być symbolem czegoś większego. Strach przed krytyką i nowe realia w moim mieście.

Znajoma pracująca w dużej korporacji z siedzibą w Oliwie opowiedziała mi taką ciekawą historię. Mianowicie opublikowała post, w którym krytycznie odniosła się do utrudnień w ruchu, jakie spowodowało zamknięcie Mostu Siennickiego. Prosta, niezbyt kontrowersyjna uwaga o chaosie komunikacyjnym, który dotknął mieszkańców Gdańska.

I wtedy pojawił się komentarz. Koleżanka zapytała znajomą: „Nie boisz się tego pisać?”. Na pierwszy rzut oka pytanie wydawało się absurdalne. Czy można bać się wyrażenia opinii na temat organizacji ruchu? Moja znajoma odpowiedziała: „To chyba normalne, mamy wolność słowa”.

Krytyka czy autocenzura?

Sytuacja może wydawać się błaha, ale w rzeczywistości obnaża coś bardzo niepokojącego – klimat strachu i autocenzury, który powoli wkrada się w nasze codzienne życie. Obawa przed wyrażeniem opinii, choćby tej najprostszej, wskazuje, iż wielu ludzi zaczyna mierzyć swoje słowa pod kątem potencjalnych konsekwencji. Boją się, iż krytyka władzy lub choćby decyzji administracyjnych może obrócić się przeciwko nim – w pracy, w gronie znajomych, w ich małej społeczności.

I nie mówimy tu o otwartej krytyce polityki rządowej czy zażartych sporach ideologicznych. Mówimy o komentarzu dotyczącym ruchu drogowego. jeżeli choćby takie tematy stają się tabu, to w jakim kierunku zmierzamy?

Czytaj więcej: Most Siennicki zamknięty. Mieszkańcy bez głosu

Gdańsk – miasto dialogu czy miasto obaw?

Nie od dziś wiadomo, iż w Gdańsku życie polityczne odgrywa szczególną rolę. Miasto, które historycznie słynie z walki o wolność, dziś zdaje się zapominać o tej fundamentalnej wartości. Niby mamy wolność słowa, ale w praktyce wygląda to inaczej. Nie chodzi tylko o obawy związane z władzą. Równie groźne jest to, co dzieje się wśród samych mieszkańców – polaryzacja, piętnowanie odmiennych opinii, przypinanie etykietek.

Wielu obawia się, iż ich poglądy mogą zaszkodzić ich pozycji w pracy, relacjom towarzyskim czy po prostu opinii w środowisku. W szczególności, gdy ich stanowisko odbiega od linii popieranej przez lokalne władze lub większość mieszkańców. Taki klimat prowadzi do zamknięcia się w bańkach informacyjnych, braku dialogu i coraz większej izolacji ludzi o odmiennych poglądach.

Strach przed krytyką. Do czego to prowadzi?

Brak odwagi w wyrażaniu opinii i rosnąca autocenzura to poważne zagrożenie dla demokracji. Gdańsk, który był symbolem wolności i solidarności, zaczyna zmieniać się w miejsce, gdzie ludzie boją się mówić otwarcie, by nie narazić się innym. To z kolei prowadzi do stagnacji – bez otwartej debaty i różnorodności opinii nie da się budować lepszej przyszłości.

Jeśli zaczniemy bać się wyrażać choćby najprostsze opinie, to jakie szanse mamy na skuteczne rozwiązanie większych problemów? Warto przypomnieć sobie, iż wolność słowa to nie tylko prawo, ale i odpowiedzialność. I iż milczenie w obawie przed reakcją innych może prowadzić do społecznego marazmu i braku zmian tam, gdzie są one naprawdę potrzebne.

mn

Dołącz do naszej społeczności!

Śledź nas na naszych mediach społecznościowych i bądź na bieżąco!
Idź do oryginalnego materiału