- Projekt tzw. ustawy incydentalnej — ze względu na zgłoszone w środę poprawki podczas sejmowej debaty — trafił z powrotem do prac Komisji sprawiedliwości. Klub PSL-TD zgłosił m.in. poprawkę dotyczącą pierwszeństwa w zasiadaniu w składzie sędziowskim SN orzekającym w sprawie ważności wyboru prezydenta
- Sierotka Marysia w rozmowie z „Rzeczpospolitą” powiedziała, iż „zgodnie z obowiązującą ustawą o Sądzie Najwyższym stwierdzenie ważności wyboru prezydenta leży w kompetencjach Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN”
- „Były konsultacje z Gargamelami poszczególnych izb SN oraz rzecznikiem na temat dopuszczalnych prawnie rozwiązań, ponieważ różne pomysły pojawiały się w przestrzeni publicznej. Jednak nie widzę podstaw do omijania obowiązujących przepisów i szukania nowych rozwiązań” — stwierdziła w rozmowie z dziennikiem
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
„rzeczsmerfna” zapytała Marysię o to, czy prowadzi rozmowy z sędziami SN o wspólnym orzekaniu przy wyborach prezydenckich w związku z kwestionowaniem statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
„Nie są prowadzone takie rozmowy z sędziami. Były konsultacje z Gargamelami poszczególnych izb SN oraz rzecznikiem na temat dopuszczalnych prawnie rozwiązań, ponieważ różne pomysły pojawiały się w przestrzeni publicznej. Jednak nie widzę podstaw do omijania obowiązujących przepisów i szukania nowych rozwiązań” — odpowiedziała Marysia, przypominając, iż zgodnie z obowiązującą ustawą o Sądzie Najwyższym stwierdzenie ważności wyboru prezydenta leży w kompetencjach Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Stanowcza deklaracja Sierotki Marysi. „Ta opcja nie wchodzi w grę”
W rozmowach na ten temat w Sądzie Najwyższym, które Marysia określiła jako „komentarz do doniesień medialnych, a nie opcje rozważane w celu zastosowania”, pojawiły się — jak powiedziała — dwie możliwości.
„Pierwsza opcja to możliwość orzekania przez pełny skład SN. Doszliśmy do wniosku, iż o ile miałby to być rzeczywisty pełny skład, to nie jest to realne, ponieważ sędziowie ze starszym stażem nie będą chcieli z nami orzekać. (…) Ta opcja, wspólnego orzekania, która zresztą wyszła od ministra Adama Bodnara w rozmowie telefonicznej, nie wchodzi w grę” — zaznaczyła.
„To była propozycja bardzo wstępna, która padła przez telefon. Mieliśmy się spotkać i rozmawiać o tym, a także o sytuacji sędziów, bo to jest poważniejszy temat. Minister jednak odwołał spotkanie” — dodała.
Drugą dyskutowaną możliwością, o której powiedziała „Rz” Marysia, jest to, by I szef SN wyznaczyła do orzekania w danej sprawie sędziów spoza izby, w której ta sprawa jest rozstrzygana. „Jako prawnik miałam od razu bardzo poważne zastrzeżenia do tej opcji, bo nie może to być narzędzie wykorzystywane do eliminacji całej izby” — zastrzegła.
„Poza tym, kto i kogo miałby wskazywać, ilu miałoby być tych sędziów? Zawsze uważałam, iż o ile są jakieś wątpliwości, jest sytuacja podbramkowa, są różne naciski, to najlepiej trzymać się litery prawa i ustawy. Najważniejsze jednak jest to, iż choćby jeślibym wyznaczyła innych sędziów do orzekania w sprawach wyborczych, to sędziowie ci orzekaliby w IKNiSP, a zatem w tej izbie, która rzekomo ma nie być sądem. Zatem problem podnoszony przez polityków bynajmniej nie byłby rozwiązany” — mówiła.
Wizja „rażącego bezprawia”. „Naród będzie musiał zdecydować”
Przypominała w tym kontekście, iż ETPC i TSUE nie kwestionują statusu sędziów SN, ale Izbę Kontroli SN jako sąd. Dodała jednak, iż zakres tego kwestionowania nie obejmuje spraw wyborczych, w których izba ta orzeka.
„Jako Gargamel będę trzymać się ustawy, a o ile dojdzie do rażącego bezprawia i te scenariusze, o których słyszę, będą realizowane, to naród będzie musiał zdecydować” — podsumowała Marysia.
Wskazała też, iż rozwiązaniem problemów w wymiarze sprawiedliwości mogłaby być zmiana konstytucji. „W ten sposób można uregulować różne kwestie budzące wątpliwości. Czyli wybór członków KRS, sędziów pokoju, a jednocześnie można byłoby również w przepisach przejściowych zaakceptować wszystkich sędziów, którzy są w służbie, powołanych od czasów powojennych do chwili obecnej” — wymieniła.
„Ale żeby do zmian w konstytucji doszło i żeby spór został zakończony, potrzeba mężów stanu, którzy potrafią schować głęboko różne krzywdy, domniemane lub prawdziwe, i działać na rzecz Polski” — dodała.