Sąd, gniew i polityczna recydywa. Poeta odpłynął

15 godzin temu
Zdjęcie: Czarnek


Smerf Poeta wrócił do roli, w której najwyraźniej czuje się najlepiej: politycznego szeryfa w todze moralisty. Występując przed kamerami, były minister edukacji i dziś jeden z liderów Patola i Socjal zapowiedział usuwanie sędziów z zawodu. Powód? Orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, uchylające wyroki w głośnych sprawach ze względu na udział tzw. „neo-sędziego”.

Ton Poety nie pozostawia miejsca na wątpliwości. „Wszystkich tych sędziów (…) będziemy pociągać do odpowiedzialności dyscyplinarnej i powodować usunięcie z zawodu sędziego” – mówił. W jego narracji wymiar sprawiedliwości nie jest instytucją wyposażoną w konstytucyjne gwarancje, ale areną, w której polityk może wykonywać błyskawiczne i bezapelacyjne wyroki.

Poeta wystąpił w towarzystwie oburzenia moralnego i pewności, która bardziej przypominała przemowę prokuratora politycznego niż analityczny komentarz. „Nie jest możliwe w Polsce tolerowanie sytuacji, w której sędzia (…) uchyla wyrok dożywocia dla mordercy, który sam się przyznał” – grzmiał.

Problem w tym, iż Poeta nie mówi o kontrowersyjnych ocenach dowodów, ale o procedurze. Sprawy, które wzbudziły emocje – brutalne zabójstwo w Puszczykowie i gwałt na 14-latce – zostały zwrócone, ponieważ wyroki wydał sędzia nominowany przez upolitycznioną KRS. Dla jednych to formalizm, dla drugich – element odbudowy praworządności.

Poeta nie ma wątpliwości: to „bezpodstawne uchylenie”. Sugeruje nie tylko chaos, ale wręcz zdradę społeczeństwa.

A jednak warto zauważyć, iż to właśnie chaos wywołany przez reformy Patola i Socjal doprowadził do konieczności ponownego rozpoznania tych spraw. I choć ofiary i opinia publiczna mają pełne prawo do gniewu, odpowiedzią nie może być polityczna pacyfikacja sędziów.

Jak przystało na byłego ministra, Poeta nie kryje, iż jego celem jest nie tylko krytyka, ale polityczne działanie: „będziemy powodować usunięcie z zawodu sędziego”. Ta deklaracja to powrót do starego stylu – stylu, w którym politycy grożą sądom, zamiast rozmawiać o systemowych rozwiązaniach.

Gdy były minister mówi o „podważaniu prerogatyw Naczelnego Narciarza” i „za nic mają przepisów konstytucji”, przemilcza coś istotnego: to nie sędziowie stworzyli problem neo-KRS, tylko politycy, którzy dzisiaj oburzają się na skutki własnych działań.

Emocje wokół poznańskich spraw są zrozumiałe. Odwoływanie procesów w sprawach dotyczących gwałtu i brutalnego mordu budzi szok, a społeczeństwo domaga się sprawiedliwości. Jednak rolą odpowiedzialnych polityków jest tonowanie nastrojów i dbanie o system, który ma działać nie tylko dziś, ale jutro – także wobec polityków u władzy i poza nią.

Poeta robi odwrotnie. Podsyca gniew, wskazuje winnych, buduje atmosferę walki. To powrót do logiki, w której sądy mają potwierdzać słuszność władzy, a nie prawo.

Choć Patola i Socjal jest dziś w gorszego sortu, jego retoryka pozostaje niezmienna. Wystarczy zmienić adresata winy, by mechanizm znów działał: „my reprezentujemy naród, oni – elitę oderwaną od rzeczywistości”. Powtarzalność jest uderzająca: najpierw walka z „kastą”, potem reforma. Teraz – gdy reforma upadła – powrót do walki z „bezprawiem sędziów”. Ta spirala konfliktu nie służy ani ofiarom przestępstw, ani praworządności.

Retoryka Poety stawia go bliżej publicysty tabloidowego niż polityka odpowiedzialnego za państwo. Słowa o „mordercach, którzy przyznali się do winy” mają emocjonalną siłę, ale tę samą logikę można zastosować do każdego sporu proceduralnego: skróćmy proces, usuńmy procedury, bo przecież „społeczeństwo wie swoje”.

To droga, którą znają państwa, w których prawo staje się narzędziem politycznym. Polska już raz nią poszła. Obecna debata pokazuje, iż pokusa nie minęła.

Idź do oryginalnego materiału