Podsekretarza Dorożała sabotuje działania inspekcji weterynaryjnej i od czterech miesięcy nie pozwala przeszukać Drawieńskiego Parku Narodowego.
Wirus afrykańskiego pomoru świń rozlewa się po Pomorskim i Zachoniopomorskim województwie. W okolicach Trójmiasta ekipa poszukiwawcza dziennie przeczesuje z psami obszar około 300 hektarów. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska nie widzi problemu i zezwala na przeszukanie rezerwatów.
Maksymalne utrudnianie
Specjalnie wyszkolone psy do poszukiwania padłych dzików pracują w kontakcie wzrokowym ze swoimi przewodnikami i respektują żywą zwierzynę. Odnajdują truchła i szczątki chorych zwierząt w miejscach, do których człowiek nie ma szans dotrzeć, dlatego stanowią jeden z najważniejszych elementów w zwalczaniu wirusa.
Organizacje antyłowieckie oraz podsekretarz Dorożała jest przeciwnikiem redukcji dzików i postuluje na każdym kroku, aby inspekcja weterynaryjna zwalczanie ASF oparła na poszukiwaniu padłych dzików, ale kiedy takie działania są podejmowane, to maksymalnie je utrudnia.
Wirus w parku
We wrześniu zeszłego roku wirus wykryto w chlewni zlokalizowanej w miejscowości Kołki (gmina Choszczno), gdzie hodowano ponad 11 tysięcy świń. Od tego momentu wokół padają dziki. Z tego powodu służby weterynaryjne wystąpiły o zgodę na przeszukanie położonego w pobliżu Drawieńskiego Parku Narodowego.
Podsekretarz Dorożała w grudniu zeszłego roku podpisał jednak negatywną decyzję. W styczniu Główny Lekarz Weterynarii Krzysztof Jażdżewski ponownie zwrócił do resortu środowiska o zgodę na przeszukanie trudno dostępnych terenów i usunięciu ze środowiska padłych dzików oraz ich szczątków, które stanowią jeden z podstawowych wektorów zakażania.
Biorąc pod uwagę uwarunkowania terenowe drawieńskiego parku wykorzystanie specjalnie wyszkolonych psów jest niezbędnym elementem, aby zwalczyć wirusa na tym terenie. Główny Lekarz Weterynarii we wniosku dokładnie opisał metodykę poszukiwań i wykazał, iż obecność wyszkolonych psów nie powoduje wypłaszania zwierzyny, wiec nie będzie mieć negatywnego wpływu na przyrodę parku.
„Materiał dowodowy”
Zdaniem podsekretarza Dorożały zgromadzony „materiał dowodowy” nie zawiera danych świadczących o tym, iż wykonanie przeszukania z psami nie spowoduje negatywnego oddziaływania na przyrodę. Dla pana Mikołaja interes parku jest „walorem fundamentalnym i kluczowym”. W swojej decyzji przywołuje Konstytucję oraz ustawę o ochronie przyrody i przypomina Głównemu Lekarzowi Weterynarii, iż parki narodowe wyróżniają się szczególnymi wartościami przyrodniczymi, kulturowymi i edukacyjnymi oraz walorami krajobrazowymi. Parki narodowe zdaniem podsekretarza gwarantują niezakłócony przebieg procesów przyrodniczych i spełniają fundamentalną rolę w ochronie zasobów genetycznych.
Podsekretarz Dorożała nie widzi potrzeby przeszukania parku, bo może mieć, to negatywny wpływ na przyrodę. W konkluzji zaproponował, jako „alternatywę” przeprowadzenie działań poza granicami parku…
Przytoczył również opinię dyrektora parku, który podkreśla, iż użycie psów może negatywnie wpłynąć na stan populacji wyższych kręgowców. A obecność drapieżnika – jakim jest pies – stanowi stres dla ssaków z rodziny jeleniowatych…
Interes publiczny
Pan dyrektor obawia się również, iż psy mogą roznieść wirusa po terenach parku, gdzie ostatniego padlego dzika znaleziono w sierpniu 2024 roku. Jego zdaniem parkowe dziki są zdrowe w dobrej kondycji i prawidłowo się zachowują…
Zarówno do dyrektora parku jak i podsekretarza nie dociera, iż wokół parku tylko w ciągu ostatnich czterech miesięcy znaleziono ponad 50 padłych dzików. Czyli wirus musi być również na obszarze, którego nie pozwala przeszukać pan Mikołaj!
Czytając argumentację, jaką posługuje się resort środowiska widać, iż w otoczeniu pana Mikołaja nie ma ani jednej osoby, która nie jest zaślepiona wegańską ideologią. Podsekretarz utrzymał w mocy swoją grudniową decyzję zakazującą wejścia na teren parku podpierając się „interesem publicznym”, czyli w tym przypadku koniecznością zachowania walorów przyrodniczych parku, a nie „interesem wnioskodawcy”, czyli Głównego Lekarza Weterynarii walczącego z afrykańskim pomorem świń.
Dorożała do prokuratury
W tej sytuacji Krzysztof Jażdżewski powinien poinformować ministra rolnictwa i premiera o zaistniałym konflikcie i ewentualnych konsekwencjach decyzji resortu środowiska. Drawieński Park Narodowy będzie teraz źródłem choroby i stwarza bardzo realne ryzyko roznoszenia wirusa po naszym kraju przez turystów odwiedzających park.
Odmowa zgody na przeszukanie Drawieńskiego Parku Narodowego ze strony podsekretarza Dorożały pozwala przypuszczać, iż w przyszłości podobna argumentacja będzie używana w stosunku do innych chronionych obszarów, co uniemożliwi skuteczną walkę z wirusem. W tej sytuacji chyba jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest powiadomienie prokuratury!