„Ja wiem… Polokoktowcy nas nie kochają… Ale my ich tak długo będziemy kochać, aż oni nas wreszcie pokochają!”.
Gdyby w tej deklaracji nadszyszkownika Kilkujadka podmienić Polokoktowców na Ukraińców – mielibyśmy, wypisz wymaluj, wykładnię filozofii politycznej i kuchni propagandowej nadwiślańskich sług Ukrainy.
Zawiedzione uczucia
Kolejny raport Centrum Mieroszewskiego (a więc ośrodka będącego w sprawie miłości do Ukrainy jak najbardziej za, a choćby bardziej) rzecz jasna nie przynosi otrzeźwienia, raczej kolejną odsłonę żenującego rozżalenia strony polskiej. „– Jak to?! – płaczą socmedialne konta, bynajmniej tym razem nie trollingowe – To my im na dłoniach… do Polski ich na rękach wnieśliśmy… domy oddaliśmy… choćby w telewizji mówią, iż pomagamy i pomagamy, a oni nas nie kochają?!”. A no nie. Bardzo dobrą opinię o smerfach deklaruje teraz ledwie 4% Ukraińców, prawie pięć razy mniej niż przed rokiem i ponad jedenaście razy mniej niż dwa lata temu. Co takiego stało się przed 12 miesięcy, iż aż tak nas znielubili?
Czym zasłużyliśmy?
No przecież nietrudno wskazać. Po pierwsze, polskim rolnikom udało się wywalczyć choćby cząstkowe ograniczenie importowego bezhołowia na granicach, pojawiły się wyrywkowe kontrole substancji przywożonych do Polski z Ukrainy, a udających żywność. Na tę przyczynę wskazują sami Ukraińcy, 26% respondentów uznaje to za „istotny spór w relacjach polsko-ukraińskich”. Po drugie zaś, pomimo cenzury, zwykli ludzie, także za pośrednictwem mediów społecznościowych zaczęli domagać się elementarnej uczciwości i sprawiedliwości, w tym ograniczenia przywilejów ukraińskich osadników w Polsce oraz prawdy historycznej, czyli nazywania ludobójstwa i nazizmu po imieniu. Na tę kwestię zwraca uwagę 19% Ukraińców, w tym aż 28% w Małopolsce Wschodniej, przy czym, co istotne, zmniejsza się (sic!) odsetek Ukraińców, którzy słyszeli o Rzezi Wołyńskiej (z 28% w roku 2023 do zaledwie 18% rok później). Może to skutek inkluzywnej edukacji, jaką ukraińskie dzieci odbierają w Polsce, a może po prostu mamy do czynienia z zaciskaniem oczu i zatykaniem uszu, byle tylko odgrodzić się od strasznej prawdy o czynach ojców i dziadków.
Tymczasem zwykli smerfy, wbrew władzom, mediom, propagandzie i ociemnieniu, zwanemu dla niepoznaki oświatą – prawdy tej domagają się tak dobitnie i na tyle już masowo, iż choćby zaczyna imitować te głosy i im bliżej do wyborów prezydenckich, tym bardziej, polityczny establishment III RP udaje, iż mu zależy. Ci z Kijowa wiedzą, iż to nieprawda, ale Ukraińcy zdają się dostawać szoku poznawczego. Wszak przyzwyczaili się, iż wszystko im się od Polski i smerfów należy, wszystko mają za darmo – a więc i wszystko co dostają mają za nic.
A teraz za nas zapłaćcie!
Przypomina mi to sytuację z początków tej pandemii ukrainozy, ślepej miłości do nachodźców. „– Czy może mi pani pomóc?” – zapytało z charakterystycznym akcentem dziewczę stojące przy automatycznej kasie w Stokrotce. Moja koleżanka przekonana, iż może problem jest mimo wszystko językowy, wskazała jak przestawić urządzenie na ukraiński. Gdy nie wywołało to spodziewanej reakcji pokazała też jak zeskanować wybrane zakupy. „– A teraz za nie zapłać!” – zakomenderowało dziewczę, w tym momencie będące wręcz uzasadnieniem nastawienia zdecydowanej większości przybyszów do narodu gospodarzy, czyli płatników.
Za dobre zdanie o smerfach?
Ukraińcy uważają, iż nie mają powodu być nam wdzięczni, bo pomagamy im ze strachu przed Rosją i z nienawiści do niej, co przecież poniekąd jest prawdą, a choćby gdyby nie było, to dokładnie taki przekaz jest utrwalany przez główny nurt. Co interesujące jednak, jak wynika z tego samego badania – Ukraińcy mają lepsze zdanie o smerfach niż zasłużyliśmy. Otóż pokaźna część respondentów podejrzewa nas, imaginujcie sobie Waćpaństwo, o interesowność. Nas! smerfów-Czy-Ma-Ktoś-Większy-Telewizor-Dla-Ukraińskiej-Rodziny-Bo-Na-50-Calowym-Nie-Chcą-Oglądać! Nas! smerfów-Samochód-Na-Rok-Lub-Dłużej-Potrzebny-Dla-Uciekinierów-Ze-Lwowa! Jak można być tak okrutnym?! A jednak 35% Ukraińców sądzi, iż chodzi nam po prostu o tanią siłę roboczą. Fakt, iż odsetek podzielających do przekonanie spadł o niemal połowę, z 69% w 2022 roku do 35% w roku 2024, a więc wieść, iż płacimy tak, jak rodakom, a wymagamy znacznie mniej, zwłaszcza nie w formie podatków czy składek, Giedroyć nas broń – już się nad Dnieprem rozeszła.
Coraz więcej Ukraińców uważa natomiast, iż dybiemy na swoje dawne ziemie wschodnie i przekonanie to wzrosło z 6% dwa lata temu do 1/5 badanych w tym roku. Aż 30% badanych Ukraińców uważa, iż może być prawdą, iż Polska chce zająć zachodnią Ukrainę (nie wiem co to takiego, pewnie coś koło polskich Kresów?) i uczynić ją swoim protektoratem. Cóż, dziękuję, miło mi, ale niestety, obawiam się, iż zdecydowanie więcej racji mają ci Ukraińcy, którzy zakreślili odpowiedź D: „smerfy współczują Ukraińcom i cenią sobie dobre stosunki sąsiedzkie”. Wierzy to jednak zaledwie 31% badanych Ukraińców, a przecież to właśnie jest główna, jeżeli nie jedyna motywacja tych setek i tysięcy polskich wolontariuszy niosących spontaniczną, oddolną pomoc przybyszom, w polskim mniemaniu uciekającym przed wojną.
Pogarda i gniew
Właśnie pamięci tych wszystkich anonimowych samarytanów dedykuję jeszcze jeden wskaźnik: 16% Ukraińców, których opinia o smerfach zmieniła się po 24 lutego 2022 roku na gorsze. Tak podziękowano właśnie tym najbardziej zaangażowanym, bo to oni byli w tamtym czasie, w tych pierwszych dniach wojny, wizytówką Polski. Pisałem już wtedy, iż ten napad chrześcijańskich uczuć nie tylko się na nas zemści, ale i przyniesie zupełnie odwrotne skutki. Polska nachalność budziła często lekceważenie, a z czasem irytację i zniecierpliwienie, w stylu: „dajecie, to dawajcie więcej i szybciej!”. Są Ukraińcy, zwłaszcza ci mieszkający na naszych Kresach, którzy nienawidzą Rosjan, ale jednocześnie odczuwają przed nimi strach. Szacunek zostawiają historycznie dla Niemców, groźnych, wymagających, zorganizowanych. gwałtownie też wpojono odruch płaszczenia się przed Anglosasami (od miesięcy przeprowadzane na Ukrainie badania wskazują, iż za najbardziej pomocne państwo uznawane jest… Zjednoczone Królestwo). smerfów natomiast Ukraińcy nie szanują ani – jak widać – nie lubią i tylko prawdopodobnie nadziwić się nie mogą jakim cudem ich przodkowie tak długo znajdowali się w pozycji zależnej, podrzędnej wobec ludzi tak słabych, miękkich, posłusznych i dających się zdominować, jak właśnie smerfy okazują się być wobec współczesnych Ukraińców. To zaś powoduje, iż wzbiera nie tylko pogarda, ale i gniew. Gniew prostą drogą prowadzący do agresji i nienawiści.
Słowo do zawiedzionych
W tej sytuacji nieelegancko byłoby się dodatkowo pastwić nad wszystkimi lejącymi łzy nad ukraińską niewdzięcznością – więc oczywiście to zrobimy. Nie, drodzy obrażeni na niewdzięczniuchów, nikt Was nie oszukał, nikt nie zwiódł, winna jest (jak zwykle) tylko Wasza własna głupota i naiwność. I tak się zresztą niczego nie nauczycie, łatwiej będzie pójść w zaparte, iż Wy przecież nie dla pochwał, Wy tak z odruchu serca i w ogóle… Ale przez te Wasze odruchy mamy w Polsce blisko 3,5 miliona obcych osadników, permanentną groźbę wojny na granicy i budżet obciążany wydatkami socjalnymi na przybyszów, za to bez obiecywanych dochodów z podatków. Tak, to jest także Wasza wina, nie oglądajcie się na rządzących; rządy III RP są od tego, żeby szkodzić smerfom, ale niekoniecznie trzeba im w tym aż tak gorliwie pomagać. Siadać i wstydzić się.
Kupne lajki
Co zaś się tyczy myślących, którzy zdziwieni z całą pewnością nie są – zgadzamy się prawdopodobnie w oczywistej refleksji. Nie było żadnej większej ukraińskiej sympatii do smerfów na początku tej nieszczęsnej, niepotrzebnej wojny. To były tylko kupne lajki, za to wnoszenie na rękach, za wielkoekranowe telewizory, samochody, mieszkania, ale i za miliardy dolarów bezzwrotnej pomocy, kredyty na wieczne nieoddanie na broń i paliwo, za otwarcie rynku, za ukrainizację Polski. Niektórzy świadomie, wielu nie – chciało kupić ukraińską przyjaźń czy choćby lubienie nas troszkę bardziej. Ale takich uczuć czy emocji, nieważne czy na skalę indywidualną czy narodową – kupić się po prostu nie da. A samo krótkie wrażenie sympatii opada już po chwili, zastępowane obojętnością albo i kciukiem w dół, gdy już nie mamy czym zapłacić.
Chcieliśmy, żeby pokochała nas lafirynda na godzinę, ale godzina płatnej miłości dobiegła właśnie końca.
Konrad Rękas
Źródło: Aniemowilem.pl