Raport nie pozostawia złudzeń. Problemy Arktyki wpłyną na naszą część świata

4 miesięcy temu

Choć topnienie arktycznej czapy polarnej nie zakończyło się nowym rekordem, to zmiany na Dalekiej Północy są alarmujące. To był kolejny rok z ekstremalnymi temperaturami, które wpłynęły na cały ekosystem regionu. Naukowcy mówią o porażających skutkach zmian klimatycznych. Według nich Arktyka wymaga, aby „czas na działanie nadszedł teraz”. Należy pamiętać, iż to, co dzieje się w Arktyce, nie zostaje tam, a wpływa na warunki klimatyczne w naszej części świata.

Rekordowo ciepłe lato w Arktyce

Co roku, w grudniu naukowcy z Narodowej Administracji ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA) wydają obszerny raport na temat zmian zachodzących w Arktyce. Arctic Report Card opisuje takie aspekty, jak wielkość lodu morskiego, temperatury, czy zmiany w ekosystemach. Ten rok nie zakończył się rekordowym topnieniem lodu morskiego, o czym niedawno pisaliśmy. Jednak wynik wrześniowego minimum zasięgu lodu morskiego, to nie wszystko. To jedna z wielu zmiennych pokazujących, jak zmienia się klimat.

Inną zmienną są temperatury, które nie dotyczą tylko samego obszaru Oceanu Arktycznego. Arktyka to też lądy, które ją otaczają. Poniższa grafika pokazuje, iż to właśnie tam występowały największe odchylenia temperatur. W praktyce oznaczały one upały, coś, co jest niezwykłą rzadkością w regionie. A raczej było, bo dziś to nowa norma.

Ilustracja1. Mapa pokazująca odchylenia temperatur od średniej z lat 1991-2020 w okresie lipiec-wrzesień 2023. Wykres pokazuje zmiany letnich odchyleń temperaturowych w Arktyce w latach 1940-2023. NOAA.

2023 rok to najcieplejszy rok w historii pomiarów, ale paradoksalnie tym razem nie w Arktyce. Na Dalekiej Północy miniony rok według analiz NOAA okazuje się być szóstym najcieplejszym w historii pomiarów. Jednak latem padł rekord, co właśnie pokazuje powyższy wykres. Średnia temperatura w okresie lipiec-wrzesień wyniosła 6,4 st. C. To drugie po 2019 roku lato, kiedy średnia temperatura przekracza wartość 1 st. C w stosunku do lat 1991-2020. Zwykle latem ze względu na topnienie lodu nie notuje się dodatnich odchyleń lub są one niewielkie. Przyczyną jest to, iż energia cieplna jest zużywana na topnienie lodu. Dopiero w połowie września anomalie rosną, a ich skala zależy od wielkości czapy polarnej. Im mniej lodu, tym wyższe są temperatury w czasie trwania nocy polarnej.

„Czas na działanie nadszedł teraz”

W dużej mierze temperatury te dotyczyły lądów, a w szczególności Kanady. Rezultatem były pożary, które strawiły 18,4 mln ha terenu, głównie leśnych. To 184 tys. km2, czyli ponad połowa powierzchni Polski. Pożary były tak niebezpieczne, iż zmusiły do ewakuacji całe Yellowknife – stolicę Terytoriów Północno-Zachodnich. To 20 tys. osób. Wyobraźmy sobie ewakuację całego Kostrzyna nad Odrą i okolicznych wsi w obliczu pożarów. „To był wyjątkowy, epicki rok” – powiedział Stephen Pyne, historyk pożarów na Uniwersytecie Stanowym w Arizonie. „Patrzymy, jak mitologia staje się ekologią – to Ragnarök w zwolnionym tempie. W przeszłości mieliśmy epoki lodowcowe, ale w tej chwili żyjemy w okresie, który nazywam „pirocenem”.

Rick Spinrad, administrator NOAA odnosząc się do raportu o Arktyce, powiedział: „Jego przesłanie jest pilniejsze niż kiedykolwiek. Czas na działanie nadszedł teraz”. Szczególnie w kontekście globalnej zmiany, bo to, iż czapa polarna nie topiła się szybko, nie znaczy, iż nie będzie się topić gwałtownie w najbliższej przyszłości. W latach 2010-2012, kiedy następowała kaskada silnych roztopów w Arktyce, świat był cieplejszy o 1 st. C, a nie o 1,3-1,5 st. C jak ostatnich latach. To ogromna różnica, która wpłynie na kolejny sezon roztopów, który zacznie się za trzy miesiące.

Kipiąca woda

Na wspomniane wyżej pożary w Kanadzie wpływ miało tempo topnienia śniegu. W Ameryce Północnej pokrywa śnieżna osiągnęła rekordowo niski poziom, odsłaniając ziemię, która przedwcześnie zaczęła się nagrzewać. To skutkowało szybkim wysuszeniem ściółki i stworzyło doskonałe warunki pożarowe. Bardzo wysokie temperatury w Kanadzie w maju i czerwcu 2023 na Terytoriach Północno-Zachodni podgrzały wody rzeki Mackenzie. Ta nadnaturalnie ciepła woda dostała się do wód Morza Beauforta, przykładając swoje trzy grosze do silnego ogrzania tego akwenu. To zaś wzmocniło letnie topnienie lodu na tymże akwenie. choćby w pobliżu wybrzeży Oceanu Arktycznego temperatury już w maju przekraczały 20 st. C. Np. w Inivik 22 maja było 21,5 st. C. Ostatniego dnia czerwca słupki rtęci dobiły do 30 st. Inuvik leży około 200 km za kołem polarnym.

Ilustracja 2. Mapa pokazująca odchylenia temperatur arktycznych wód od średniej z lat 1991-2020 dla sierpnia 2023. Wykres pokazuje zmiany sierpniowych odchyleń temperaturowych w Arktyce w latach 1940-2023. NOAA.

W takich warunkach Mackenzie w swoim dolnym biegu mocno się ogrzała. To skutkowało nie tylko wpływem na temperatury wód Morza Beauforta, które były choćby 7 st. cieplejsze niż zwykle. Sama rzeka na tym cierpiała, gdyż w lipcu zaczęła wysychać. Takie coś nie powinno mieć miejsca w subpolarnym klimacie. „Ekstremalnie gorące warunki doprowadziły do ​​znacznego parowania. Nie ma zbyt dużo wody, aby dostała się do rzek, a opadów jest bardzo mało” – powiedział Ryan Connon, hydrolog pracujący dla władz terytorialnych.

  • Czytaj także: Kanadyjska Arktyka topnieje szybciej, niż sądzono. Tak jak teraz miało być dopiero w 2090 roku

Wpływ na lokalne społeczności

Taka sytuacja wpływa nie tylko na ekosystem, także na mieszkańców północnej Kanady. Mackenzie dla Terytoriów Północno-Zachodnich jest tym, czym województwa Mazowieckiego i Wielkopolskiego autostrada A-2. Tą rzeką dostarcza się towary dla ludzi zamieszkałych na Dalekiej Północy. „Zmiana klimatu nie jest czymś, co nastąpi gdzieś w przyszłości. To się dzieje teraz” – powiedział Daniel Schindler, ekolog z Uniwersytetu Waszyngtońskiego. „Bez względu na to, czy mówisz o rybach, ludziach czy ptakach, istnieją realne skutki, z którymi musimy się teraz uporać”. Z kolei Roberta Glenn-Borade, która pomaga koordynować działanie sieci zwanej jako Alaska Arctic Observatory and Knowledge Hub powiedziała: „Te zmiany środowiskowe mają realny wpływ na infrastrukturę społeczności, tradycyjną działalność oraz dostęp do zasobów niezbędnych do ich utrzymania”.

Spadająca populacja łososi

Zmiany te wpływają oczywiście na samą przyrodę, w tym wypadku faunę, co też wpływa na życie lokalnej społeczności. Poza niedźwiedziami polarnymi, które dają się we znaki mieszkańcom Kanady, ocieplający się klimat wpływa chociażby na ryby. Np. na populację łososia chinook i keta, która w rzekach zachodniej Alaski od lat spada. Przyczyną są wysokie temperatury wód, choć na razie naukowcy nie są w stanie tego jednoznacznie potwierdzić. „To naprawdę trudne i prawdopodobnie nierealistycznie, by wskazać palcem jedną rzecz i powiedzieć, iż właśnie to jest przyczyną” – stwierdziła Jayde Ferguson, patolog ryb z Departamentu Ryb i Dziczyzny na Alasce.

Jednak w wielu częściach świata temperatury wód mają istotny wpływ na życie, czy to w rzekach, czy w morzach. Robią to na wiele sposób. W przypadku arktycznych łososi cieplejsze wody najprawdopodobniej wpływają na rozwój pasożytniczego grzyba ichtiofonus. Grzyb ten wywołuje chorobę zwaną jako ichtiosporidioza, która prowadzi do śmierci ryb. Łososie, jak większość ryb są zimnokrwiste, i nie mogą kontrolować swojej temperatury. „Kiedy jest za gorąco, białka utrzymujące komórki łososia w normalnym funkcjonowaniu zaczynają tracić swój kształt. Ciepła woda utrudnia również sercu pompowanie tlenu do organizmu” – wyjaśnia Vanessa von Biela, ekolożka z US Geological Survey. Problem był na tyle poważny, iż już na początku lipca lokalne władze zamknęły łowiska, wprowadzając tym samym zakaz połowu ryb.

Arktyka wpływa także na nas, już teraz

To jeden z przykładów pokazujących, jak zmiany klimatu w Arktyce wpływają na tamtejszy ekosystem, a tym samym na ludzi, którzy tam żyją. Aby wyobrazić sobie problem ludzi żyjących w Arktyce, wystarczy przypomnieć sobie, jak to było u nas, kiedy doszło do zatrucia Odry. Oczywiście to nie ta sama skala, bo u nas doszło nagłego zdarzenia, ale efekt końcowy był taki sam, jak w przypadku Arktyki. Na szczęście problem nie pozostało poważny, a przynajmniej nie w skali całego regionu obejmującego też akweny morskie. Niedawne badania pokazują, iż wielkość i wartość ekonomiczna połowów w kanadyjskiej Arktyce, w tym na Alasce pozostaną na stosunkowo stabilnym poziomie w ciągu następnej dekady. Należy jednak pamiętać, iż ocieplający się klimat prędzej czy później doprowadzi do daleko idących zmian w poławianych gatunkach. Problem więc nie ograniczy się tylko do kilku alaskańskich rzek, ale całego regionu arktycznego.

Naukowcy uważają, iż śledzenie tych zmian w Arktyce jest ważne, ponieważ raporty te służą jako wczesny wskaźnik tego, jak zmiany klimatyczne będą wpływać na resztę planety w miarę ocieplania się Arktyki. A o tym, iż zmiany w Arktyce wpływają na klimat naszego podwórka, świadczą ostatnie wydarzenia. Nagły, niezwykle silny na atak zimy w dużej części Europy, skutkujący paraliżem komunikacyjnym. Kilkunastostopniowe mrozy na samym początku grudnia. Następnie nagły wzrost temperatur pod +10 st. C i uderzenia orkanu. Teraz mamy intensywne opady deszczu, na które wpływ mają także temperatury Oceanu Atlantyckiego. Opady cechują się letnią intensywnością i wraz z topniejącym śniegiem podnoszą poziom wód w polskich rzekach. Ogłoszone zostały już stany alarmowe, występują podtopienia. Te wymienione w uproszczeniu przykłady pokazują, jak Arktyka wpływa na wzorce pogodowe. W miarę dalszego zaniku arktycznego lodu ekstrema pogodowe będą się nasilać.

Zdjęcie: karenfoleyphotography/Shutterstock

Idź do oryginalnego materiału