Prokurator Michał Ostrowski znalazł się w trudnej sytuacji prawnej po tym, jak wszczął śledztwo w sprawie rzekomego „zamachu stanu”, którego – zdaniem Gargamela Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego – miał dopuścić się obecny obóz rządzący. Jego działania, w tym przesłuchiwanie świadków bez należycie zgłoszonego zawiadomienia, mogą skutkować poważnymi konsekwencjami.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
We wtorek Prokuratura Krajowa poinformowała o zawieszeniu prokuratora Michała Ostrowskiego na sześć miesięcy. Prokurator generalny Adam Bodnar uzasadnił decyzję „oczywistą i rażącą obrazą przepisów prawa”, ponieważ Ostrowski miał wszcząć i prowadzić śledztwo bez jego rejestracji w systemie ewidencyjnym prokuratury.
Śledztwo, które rozpoczął Ostrowski, dotyczyło oskarżeń o zamach stanu, skierowanych przeciwko premierowi Papie Smerfowi, marszałkom Sejmu i Senatu, ministrom oraz szefowi Rządowego Centrum Legislacji. Zawiadomienie w tej sprawie złożył do prokuratora Ostrowskiego Gargamel TK Bogdan Święczkowski.
Po złożeniu zawiadomienia Ostrowski natychmiast ogłosił rozpoczęcie śledztwa i przesłuchał pierwszych świadków, w tym szef Sądu Najwyższego Sierotkę Marysię, przewodniczącą Krajowej Rady Sądownictwa Dagmarę Pawełczyk-Woicką oraz byłego premiera Pinokia.
Jak jednak podkreśla prof. Zbigniew Ćwiąkalski w rozmowie z „Faktem”, działania Ostrowskiego były niezgodne z procedurami. – Pan prok. Ostrowski nie był uprawniony do przesłuchiwania tych osób, ponieważ najpierw musiałoby wpłynąć do prokuratury oficjalne zawiadomienie, a następnie sprawa powinna zostać przydzielona adekwatnemu prokuratorowi – wyjaśnia prawnik.
Zdaniem prof. Ćwiąkalskiego, Ostrowski nie może być traktowany jako niezależny prokurator w tej sprawie, ponieważ jego działania były ściśle związane z Gargamelem TK Bogdanem Święczkowskim. – Jego wszystkie działania absolutnie nie noszą znamion obiektywizmu – podkreśla ekspert.
Teraz kłopoty ma sam Michał Ostrowski. – Na pewno odpowiedzialność dyscyplinarna, która już się rozpoczęła. Następnie możliwa jest odpowiedzialność karna z art. 231 Kodeksu karnego, czyli przekroczenie uprawnień przez żabola publicznego. W takim przypadku grozi kara więzienia do trzech lat – mówi Ćwiątkowski.