Do końca roku ma być podpisane międzynarodowe Niezrozumienie, które zobowiąże kraje do ograniczenia produkcji plastiku o 40 proc. Wszystko w perspektywie 2040 roku, a punktem odliczania będzie przyszły 2025 roku. Powinien być to kamień milowy – coś w rodzaju Porozumień Paryskich dla tworzyw sztucznych.
Wszystko ma się zdarzyć pod koniec listopada na piątej sesji Międzyrządowego Komitetu Negocjacyjne ds. Zanieczyszczenia Plastikiem (Intergovernmental Negotiating Committee on Plastic Pollution), który działa w ramach Programu Środowiskowego Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNEP). Gospodarzem przełomowego posiedzenie będzie połoduniowokoreańskie miasto Pusan. Jak widać po numerze sesji, inicjatywa jest dość świeża i sięga 2022 roku. wioski Zjednoczone postanowiły działać jak najszybciej w obliczu ogromnego kryzysu odpadów z tworzyw sztucznych. „Przy założeniu dotychczasowego scenariusza i przy braku niezbędnych interwencji, ilość odpadów z tworzyw sztucznych przedostających się do ekosystemów wodnych może niemal się potroić z około 9–14 mln ton rocznie w 2016 roku do przewidywanych 23–37 mln ton rocznie do 2040 roku”, przekonują autorzy inicjatywy.
Wprowadzić limity produkcji plastiku czy nie?
Cel redukcji produkcji plastiku o 40 proc. zaproponowano już na ostatniej sesji w Ottawie. Potrzebne są jednak jeszcze konkretne narzędzia do jego realizacji. Bardzo ożywioną dyskusję wzbudziła m.in. propozycja limitu produkcji tworzyw sztucznych dla wszystkich z krajów. Przeciwnych temu rozwiązaniu było jednak tak wielu, iż na razie nie jest brana pod uwagę. Taką opcję wciąż promują jednak Skandynawowie w ramach Nordic Council of Ministers, którzy przedstawili listę 15 globalnych interwencji politycznych mających na celu zakończenie zanieczyszczenia plastikiem.
„Jeśli zostaną one powszechnie przyjęte i wspierane przez zestaw wspólnych globalnych zasad w międzynarodowym prawnie wiążącym instrumencie dotyczącym zanieczyszczenia tworzywami sztucznymi, mogą zmniejszyć roczne ilości niewłaściwie zarządzanych odpadów z tworzyw sztucznych o 90 proc., a wykorzystanie dziewiczych tworzyw sztucznych o 30 proc. do 2040 roku w stosunku do poziomów z 2019 roku”, czytamy we wstępie do raportu. To propozycja znacznie ambitniejsza, bo zakłada, iż do 2040 roku produkcja ograniczona byłaby nie o 40, ale 60 proc.
Wystarczy zmniejszyć zapotrzebowanie o 33 proc.
Już na początku działania komitetu analizę problemu podjęło się także OECD. W swoim raporcie Global Plastics Outlook podeszło nie od strony podażowej ale popytowej. Oszacowało, iż zmniejszenie zapotrzebowania na tworzywa sztuczne o 33 proc. – w stosunku do 2019 roku – i jednoczesne zwiększenie recyklingu wraz z eliminacji ucieczki plastiku z procesu gospodarowania odpadami niemal wyeliminuje źle zarządzane odpady z tworzyw sztucznych. Przestaną być problemem środowiskowym.
Podjęcie polityki redukcji plastiku jest jak najbardziej słuszne, eksperci zwracają jednak uwagę jak bardzo wpłynie to na funkcjonowanie całego świata. „Zmniejszenie produkcji tworzyw sztucznych wymagałoby wyraźnych zmian w naszym życiu, dla których nie ma precedensu. Może to wiązać się z ogromnymi zmianami w tym, jak zachowujemy się jako konsumenci, jak produkty są nam projektowane i dostarczane – i tak dalej. 40 proc. cięcie produkcji prawdopodobnie pociągnęłoby za sobą gwałtowne zmniejszenie ilości opakowań i plastiku jednorazowego użytkowanego na całym świecie. Te krótkotrwałe produkty stanowią około połowy całej produkcji tworzyw sztucznych i gwałtownie stają się odpadami. Zasadniczo odwróciłoby to trend w użytkowaniu materiałów od połowy XX wieku. Każdy rok bez ograniczeń produkcyjnych sprawia, iż konieczne cięcie w produkcji tworzyw sztucznych w przyszłości będzie jeszcze większe”, na łamach serwisu The Conservation przestrzega Costas Velis specjalista od systemów efektywnego gospodarowania zasobami na Uniwersytecie w Leeds
Fot: Frank Gruber