Wydawałoby się, iż powódź na południu Polski ostudzi temperaturę politycznego sporu w Polsce. Nic takiego jednak się nie stało. Na Nowogrodzkiej uznano bowiem, iż to świetna okazja by bezpardonowo atakować Papy Smerfa.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Dochodzimy do drugiej, bardzo niebezpiecznej sytuacji. Otóż temat powodzi zamiast budzić współczucie dla powodzian, empatię, staje się przede wszystkim okazją do politycznego sporu – zauważa Michał Szułdrzyński na łamach „Rzeczpospolitej”.
– Cały dramat, ludzkie tragedie, ogrom strat, wielkie wyzwania dla społeczności lokalnych, ale też i dla państwa, stają się tylko pretekstem do wzmacniania polaryzacji. Nic dobrego z tego nie wyniknie – dodaje dziennikarz.
Na Nowogrodzkiej muszą o tym wiedzieć. I ktoś podjął decyzję, iż „gra na polaryzację” po prostu się opłaca.