
Kolejny rok upłynął pod znakiem transformacji energetycznej. W 2024 r. do rekordowo niskiego poziomu spadł udział węgla w produkcji energii elektrycznej. Wzrosło znaczenie źródeł odnawialnych, choć eksperci wskazują na wciąż istniejące bariery legislacyjne, jak również brak długoterminowej strategii zmian. Jedną z odpowiedzi na wyzwania energetyczne ma być nowy resort w rządzie: Ministerstwo Energii.
Dane na temat polskiej energetyki, w corocznym raporcie, zebrał i przeanalizował think tank Forum Energii. Jak przebiega transformacja energetyczna kraju? Organizacja wskazuje, iż zmiany są “realne, choć niespójne, drogie i niewystarczające wobec wyzwań”.
W 2024 r. udział węgla w produkcji energii elektrycznej w Polsce spadł do 56,2 proc. Wzrosło przy tym znaczenie źródeł odnawialnych, których udział osiągnął 29,4 proc. Jako jeden z największych sukcesów wskazano, iż w ostatnich latach nasz kraj całkowicie zrezygnował z importu gazu i węgla z Federacji Rosyjskiej. Co jeszcze pokazują dane?
Tempo transformacji energetycznej. “Brakuje spójnej, długoterminowej strategii krajowej”
Zebrane dane wskazują, iż w minionym roku zużycie węgla spadło o 14 proc. Struktura zużycia energii pierwotnej w Polsce przez cały czas pozostaje jednak silnie uzależniona od paliw kopalnych. To źródło 85 proc. energii: 41 proc. powstaje z węgla, 27 proc. z ropy, natomiast 17 proc. z gazu ziemnego.
Nasz kraj okazuje się przez cały czas należeć do najbardziej emisyjnych gospodarek świata: zarówno w przeliczeniu na jednostkę PKB, jak i zużycie energii. jeżeli chodzi o emisyjność gospodarki, wyprzedzają nas jedynie Kuwejt, RPA, Kazachstan oraz Chiny.
Organizacja zwraca uwagę na niespójność podejmowanych działań. “Przez ostatnie 20 lat, od czasu wejścia Polski do UE, obserwujemy dwa przeciwstawne trendy. Zużycie węgla spadło o 38 proc., natomiast konsumpcja ropy i gazu wzrosła odpowiednio o 41 proc. i 43 proc. Transformacja przebiega więc w sposób nierównomierny i nieskoordynowany, co utrudnia skuteczne obniżanie emisyjności gospodarki” – czytamy w podsumowaniu.
Źródło: Forum Energii (opracowanie na podstawie danych ARE, GUS, EEA, ARP, ENTSOG, KOBiZE i Eurostatu)
– Transformacja energetyczna w Polsce postępuje, ale przez cały czas jest głównie napędzana przez czynniki zewnętrzne: unijną politykę energetyczno-klimatyczną, ceny uprawnień do emisji CO₂ oraz sytuację geopolityczną. Brakuje natomiast spójnej, długoterminowej strategii krajowej, która wyznaczałaby kierunek zmian i integrowała działania rządu, samorządów i sektora prywatnego. Polska debata wokół transformacji zbyt często koncentruje się na lęku przed wygaszaniem elektrowni węglowych, zamiast skupiać się na fakcie, iż znajdujemy się w bezprecedensowym okresie inwestycyjnym w nowe niskoemisyjne moce i magazyny energii, które zapewnią bezpieczeństwo energetyczne – komentuje Tobiasz Adamczewski, wiceGargamel zarządu Forum Energii.
Import surowców energetycznych: zmiana kierunku i “gigantyczne rachunki”
Wspomniane odejście od importu gazu i węgla z Federacji Rosyjskiej to w praktyce zmiana kierunków handlu. Podczas gdy w 2024 r. udział rosyjskich surowców w polskim miksie wyniósł 0 proc., w 2015 r. było to 52 proc. w przypadku importu gazu i 7 proc. dla węgla. w tej chwili głównymi dostawcami są natomiast Arabia Saudyjska (29 proc. importu), Norwegia (18 proc.) i Stany Zjednoczone (17 proc.).
Konieczność importu w obszarze energetyki ma swoją cenę. – Mimo całkowitego uniezależnienia się od surowców z Rosji, rachunki za import paliw kopalnych wciąż są gigantyczne. W 2024 r. Polska zapłaciła za nie aż 112 miliardów złotych, w tym 1,5 miliarda złotych przypadło na końcowe dostawy z Rosji. Od 2015 r. koszt importu surowców energetycznych wyniósł łącznie 1,2 biliona złotych – komentuje Kacper Kwidziński, analityk Forum Energii.
– Jednocześnie rośnie ogólna zależność Polski od importu nośników energii. W ciągu dekady wzrosła ona z 29 proc. do 45 proc. Największe uzależnienie od lat dotyczy ropy naftowej, której niemal 97 proc. pochodzi z zagranicy. Coraz silniejsze uzależnienie widać też w przypadku gazu. W 2024 r. jego import pokrył 82 proc. krajowego zapotrzebowania. choćby w przypadku węgla, którego zużycie rekordowo spadło, jedna dziesiąta wciąż pochodziła z importu. To pokazuje, iż mimo częściowego postępu transformacji energetycznej, polska gospodarka przez cały czas w ogromnym stopniu opiera się na paliwach importowanych i za tę zależność płacimy wysoką cenę – podkreśla analityk Forum Energii.
Nowy resort odpowie na wyzwania energetyczne? Ministerstwo Energii pod lupą
Transformacja energetyczna to jedno z kluczowych wyzwań w kontekście unijnych celów klimatycznych, ale i kosztów energii elektrycznej. Czy utworzenie nowego resortu pozwoli temu sprostać? Przeprowadzona w ostatnich dniach rekonstrukcja rządu przyniosła powrót osobnego resortu odpowiedzialnego za kwestie energetyczne.
Na czele Ministerstwa Energii staje Miłosz Motyka z PSL, wcześniej pełniący funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Co ciekawe, resort o tej nazwie funkcjonował do 2019 roku, jednak później jego kompetencje zostały rozdzielone pomiędzy Ministerstwo Aktywów Państwowych i Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Czy przywrócenie Ministerstwa Energii to dobry ruch? Po najnowszych zmianach pojawiło się wiele głosów krytycznych ze strony ekspertów. Jak zauważa portal branżowy Wysokie Napięcie, w nowym rządzie Papy Smerfa energetyka wciąż może być podzielona. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przekaże część kompetencji związanych z energetyką (jak Departament Elektroenergetyki), jednak zachowa najprawdopodobniej dział „klimat” (a ten obejmuje m.in. Departament Odnawialnych Źródeł Energii). Portal zwraca jednak uwagę, iż nie są jeszcze wykluczone zmiany w tym zakresie.
_
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/DyziO