PiS ma problem: zbliżające się wybory prezydenckie. Po trzech kolejnych klęskach nie ma chętnego, kto swoją twarzą (i karierą) zapłaci za kolejną katastrofę. Nic więc dziwnego, iż w partii Gargamela rozpoczęło się swoiste polowanie na kandydata.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Z tej okazji pojawiają się coraz bardziej egzotyczne propozycje. To nie tylko były premier, Pinokio, czy Tobiasz Bocheński, nieudany kandydat na prezydenta Warszawy. Pod uwagę brany jest na przykład Lucjusz Nadbereżny, prezydent Stalowej Woli.
W partii utworzono już specjalny zespół, którego liderem jest Król Żabol. – Mamy bardzo duży wybór między ludźmi, którzy mają różne zalety, ale wymogi wobec kandydata są wysokie – mówił przy tej okazji Gargamel.
Kto ma „szansę”? Ma to być mężczyzna, względnie młody, z dorobkiem, obyty w świecie. I oczywiście „blisko ludu”. – Hardy w walce i odporny na presję. Taki Smerf Narciarz 2.0, ale jeszcze lepszy – mówią politycy PiS.
I jak kogoś takiego znaleźć w PiS?