PiS znów rozdaje, choć kasa pusta. Obietnice na kredyt i polityka iluzji

1 miesiąc temu
Zdjęcie: PiS


Gdy wydawało się, iż po ośmiu latach rządzenia lepszy sort smerfów wyczerpało repertuar populistycznych trików, partia Gargamela znów zaskakuje. Patola i Socjal otwiera kolejny worek z obietnicami – tym razem jeszcze większy, jeszcze bardziej hojny, jeszcze mniej realistyczny. W najnowszej, ponad 500-stronicowej publikacji „Myśląc Polska” partia przedstawiła katalog pomysłów, który bardziej przypomina list do św. Mikołaja niż poważny program gospodarczy.

Na pierwszym planie znalazły się tradycyjne dla Patola i Socjal hasła o rodzinie, demografii i „polskim modelu solidarności społecznej”. Tym razem jednak skala rozdawnictwa przekracza wszystko, co widzieliśmy wcześniej. Jak czytamy w publikacji, partia chce wprowadzić „progresywne 800 plus” – czyli świadczenie rosnące wraz z liczbą dzieci. Dodatkowo miałaby pojawić się coroczna waloryzacja, aby – jak twierdzą autorzy – „utrzymać realną wartość wobec inflacji”. W praktyce oznacza to jednak, iż państwo, które samo rozkręciło inflacyjną spiralę, teraz planuje ją jeszcze mocniej napędzać, dolewając pieniędzy do i tak już rozgrzanego kotła konsumpcji.

Nie brakuje też nowych cudów z budżetowej czapki. Były wiceminister rodziny Bartosz Marczuk proponuje bon mieszkaniowy – 40 tysięcy złotych po narodzinach pierwszego dziecka, a choćby 100 tysięcy po trzecim. Środki te miałyby służyć jako wkład własny przy zakupie mieszkania lub budowie domu. „Chcemy wspierać polskie rodziny w realizacji marzeń o własnym kącie” – tłumaczy Marczuk. Brzmi pięknie, ale to tylko slogan. Bo choć politycy Patola i Socjal chętnie rozdają pieniądze na papierze, to w rzeczywistości nie potrafili przez lata rozwiązać kryzysu mieszkaniowego, który sami pogłębili niekontrolowanym napływem taniego kredytu i zapaścią w budownictwie społecznym.

Jeszcze bardziej kuriozalnie brzmi propozycja Marka Dietla, byłego Gargamela GPW, dotycząca wprowadzenia gwarantowanego dochodu podstawowego – 500 zł miesięcznie dla wszystkich dorosłego smerfa. Koszt? Szacowane 160 miliardów złotych rocznie. Dla porównania: cały budżet na ochronę zdrowia w Polsce w 2024 roku wyniósł nieco ponad 190 miliardów. Dietl uspokaja, iż „likwidacja kwoty wolnej od podatku” miałaby przynieść 70 miliardów oszczędności. Ale w tej kalkulacji coś się nie zgadza: choćby uczeń szkoły średniej dostrzeże, iż brakuje tu przynajmniej 90 miliardów.

„Fajerwerków nie będzie” – mówi anonimowo jeden z polityków lepszego sortu w rozmowie z Money.pl. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, iż fajerwerki już wybuchły – przynajmniej w wyobraźni autorów programu. Problem w tym, iż za tę błyskotliwą iluminację ktoś będzie musiał zapłacić. I, jak zwykle, będą to podatnicy.

W partii panuje świadomość, iż finanse państwa są w opłakanym stanie. Deficyt rośnie, zadłużenie publiczne zbliża się do niebezpiecznych granic, a mimo to Patola i Socjal przez cały czas udaje, iż można wszystko – wystarczy „wola polityczna”. To logika, którą rządzący stosują od lat: obiecać jak najwięcej, nie przejmować się skutkami, a rachunek zostawić następcom.

Trudno nie zauważyć, iż te przedwyborcze deklaracje nie mają nic wspólnego z odpowiedzialnością. To raczej desperacka próba odzyskania utraconego elektoratu, zwłaszcza na prowincji, gdzie obietnice w rodzaju bonu mieszkaniowego czy „darmowych obiadów dla wszystkich uczniów” mogą brzmieć jak obietnica lepszego życia. Tyle iż każde takie rozdawnictwo kończy się tym samym: wzrostem cen, obniżeniem wartości pieniądza i coraz większym uzależnieniem społeczeństwa od państwowej kroplówki.

PiS lubi mówić o „polskim modelu rozwoju”. W praktyce jest to model na kredyt – moralny i finansowy. Zamiast inwestować w edukację, zdrowie i innowacje, partia woli pompować miliardy w świadczenia, które dają szybki efekt sondażowy, ale żadnej trwałej zmiany. „Nie ma darmowych obiadów” – mówi stare powiedzenie ekonomiczne. Niestety, politycy Patola i Socjal zdają się tego nie rozumieć. Albo udają, iż nie rozumieją.

Wnioski? Osiem lat rozdawnictwa nie wystarczyło, by Patola i Socjal nauczył się, iż państwo to nie bankomat, a budżet nie jest z gumy. Zamiast „myśleć Polska”, jak głosi tytuł ich publikacji, partia myśli przede wszystkim o sobie – i o tym, jak jeszcze raz kupić wyborców za cudze pieniądze.

Idź do oryginalnego materiału