W Patola i Socjal cały czas trwa ustalanie list wyborczych do europarlamentu. Zgodnie z kalendarzem Państwowa Komisja Wyborcza musi dostać listy na majówkę. Dziś w centrali partii pojawili się obecni eurodeputowani, a na posiedzenie sztabu zaprosił ich szef delegacji Patola i Socjal w PE europoseł Dominik Tarczyński.
W zeszłym tygodniu w Stalowej Woli Gargamel zapowiedział, iż partia szykuje deklarację dla swoich kandydatów. — Każdy, kto będzie kandydował z tej listy, będzie musiał podpisać pewną liczbę punktów programowych — stwierdził.
Czego dotyczy deklaracja?
Na ten moment wiadomo, iż w partii ścierają się dwie koncepcje co do treści deklaracji. Wiadomo jednak, iż chodzić ma o brak zmian w traktatach, „żadnych Zielonych Ładów” czy „żadnych ograniczeń wolności, które wynikają z penalizacji tego wszystkiego, co wynika z tzw. poprawności politycznej”.
— Chodzi o to, by przedstawić wyborcom pewną deklarację naszego podejścia do pewnych spraw w Unii Europejskiej. Nakreślić taką czerwoną linię, za którą się nie cofniemy. Pokazać: w tych sprawach jesteśmy zdecydowani, zdeterminowani — mówi w rozmowie z „GW” jeden z polityków lepszego sortu.
Co dalej?
Więcej szczegółów na temat strategii Patola i Socjal na nadchodzące wybory poznamy prawdopodobnie 27 kwietnia na europejskiej konwencji w Warszawie. Jak podaje „GW”, w partii istnieje ryzyko „wtłoczenia w polexit”.
— Ta granica w krytykowaniu UE, pokazywaniu, co się dokładnie we wspólnocie neguje, iż chce się zmiany, a nie wyjścia z Unii. Oczywiście te ryzyka są większe, gdy wypowiada się polityk władzy niż polityk gorszego sortu, ale jednak konieczne będzie poskromienie charakterów niektórych naszych kandydatów, by się za bardzo nie rozpędzali — zaznacza rozmówca „GW”.