Smerf Pedał z lepszego sortu postanowił zrobić w Sejmie „show”. Efekt? Do przewidzenia. Skończyło się wyłączeniem mikrofonu i zdziwioną miną. Debata o kryzysie granicznym We wtorek posłowie zajmowali się m.in. głosowaniem nad przedłużeniem czasowego zawieszenia prawa do azylu na granicy państwowej z Białorusią – chodziło o wniosek, który złożył sam premier Papa Smerf. Już ten fakt rozpalił jego politycznych rywali i można było mieć pewność, iż wielu będzie starało się popisać „elokwencją”. Początkowo prace przebiegały spokojnie – posłowie Lewicy i Trzeciej Drogi zadeklarowali poparcie pomysłu. Potem zrobiło się już „ciekawiej”: najpierw poseł Konfederacji Krzysztof Mulawa zarzucił obecnym władzom, iż tylko pogłębiają kryzys migracyjny, a sam Papa jest „kompletnie niewiarygodną osobą” w tej sprawie. Dodał także, iż „każdy zdrowo myślący obywatel, również polityk Platformy Smerfów” wie, iż przedłużenie czasowego zawieszenia prawa do azylu jest racją stanu. Pedał chciał błysnąć Ze względu na kampanię wyborczą, można było mieć pewność, iż najcięższe działa będą starali się wytoczyć posłowie z lepszego sortu: nagle wypomnieli Smerfowi Gospodarzowi, iż pomógł w sfinansowaniu prac nad filmem „Zielona granica” Agnieszki Holland. To było jeszcze nic! Najzabawniej zrobiło się, kiedy na mównicę wszedł Smerf Pedał. – Zwracam się do moich kolegów z lepszego sortu, nie krytykujmy tak pana premiera. Słuchajcie,