Páramo, czyli fabryki wody. Botaniczny fenomen w Andach

3 godzin temu
Zdjęcie: Paramo


Typowe dla Andów trawiaste formacje páramo to niezwykle bogate źródło czystej wody pitnej. Ich kluczowym elementem są espeletie (frailejones) – endemiczne rośliny zdolne do pozyskiwania wody z wilgoci z powietrza. Jednak w ostatnich dekadach ich stan znacznie się pogorszył. Ekolodzy starają się odwrócić ten proces, jednak na drodze stają im pożary i… działalność innych ludzi. Czy uda się zwiększyć populację frailejones?

Rola frailejones w pozyskiwaniu wody

Określanie páramo mianem fabryk wody ma swoje uzasadnienie. Dzięki obecności gatunków roślin odpornych na skrajnie wysokie i niskie temperatury, takich jak frailejones, mogą one skutecznie magazynować zasoby. Występująca często w rejonie And mgła skrapla się na liściach, a dzięki ich charakterystycznym zagłębieniom może spływać w kierunku chłonnej gleby o strukturze gąbki.

Podobną funkcję pełnią także inne typowe dla páramo gatunki, np. drzewa papierowe (Melaleuca quinquenervia). Magazynowaniu wody sprzyjają lokalne warunki klimatyczne – bardzo chłodne noce ograniczają zjawisko parowania.

Páramo – unikalny rezerwuar wody. Czy uda się przywrócić jego funkcje?

To, jak ważne dla ekosystemu są páramo, pokazuje przykład z Kolumbii. Górskie, trawiaste zarośla zajmują tam jedynie 2 proc. obszaru, a dostarczają 70 proc. wody pitnej dla całego kraju.

Andyjskie páramo są wyjątkowe nie tylko ze względu na obecność frailejones. O ich unikalnym charakterze stanowi także bioróżnorodność – na tych terenach żyje aż 70 gatunków ssaków, w tym niedźwiedzie andyjskie, oceloty i tapiry górskie.

Rdzenni mieszkańcy Ameryki Południowej cenią je od dawna. Miejsca te uważają za święte, m.in. ze względu na obecność wielu roślin wykorzystywanych w medycynie ludowej. Szczególna funkcja páramo nie wystarczyła jednak, by uchronić je przed zniszczeniami. Sytuacja jest alarmująca: naukowcy przewidują, iż połowa páramo zniknie do 2050 r., co będzie oznaczało wyginięcie od 10 do 47 proc. żyjących tam gatunków.

Odpowiedzią na te zagrożenie było powołanie w 2000 r. w Quito Funduszu Ochrony Wody (FONAG). Jego działania pozwoliły ochronić 55 tys. ha páramo, a to dopiero początek – docelowo w ciągu kilku najbliższych dekad będzie to 150 tys. ha.

Od początku istnienia FONAG naszym priorytetem była ochrona zasobów wodnych. jeżeli chroni się te zasoby, niemal automatycznie osiąga się korzyści dla bioróżnorodności, sekwestracji (przechwytywania) CO2 i funkcjonowania społeczności – powiedział Bert de Bievre, sekretarz techniczny FONAG.

Organizacja skupia się także na działaniach edukacyjnych: prowadzi zajęcia w szkołach, zaprasza uczniów na wycieczki. Ważne jest dla niej również sprawiedliwe dostarczanie wody z páramo do jak największej liczby obywateli, nie tylko w Quito (stolicy Ekwadoru), ale także na terenach położonych w Andach. W tym celu FONAG zbudował sieć rurociągów i oczyszczalni.

Rośliny z rodzaju Espeletia; zdj. Galyna_Andrushko/Envato

Pożary, wypas bydła, uprawa ziemniaków i inne zagrożenia dla frailejones

Edukacja społeczności jest bardzo potrzebna. Tereny páramo często są trawione przez pożary – te wynikające z przyczyn naturalnych, ale także te wywołane przez ludzi. Trawiaste formacje wypala się, by pozyskać tereny pod wypas bydła i uprawę ziemniaków. Do groźnego zdarzenia doszło m.in. w 2024 r., gdy ogień zniszczył duże połacie lądu porośniętego frailejones.

FONAG, a także lokalni mieszkańcy, starają się temu przeciwdziałać. Zakładają szkółki, w których uprawia się frailejones. Niektórzy z nich działają na własną rękę, przeznaczając na ten cel prywatne tereny uprawne. Próbują przekonywać do takich działań również innych właścicieli ziemskich, jednak nie zawsze spotykają się z pozytywnymi reakcjami. Jak mówi Miguel Montenegro, dyrektor ds. zarządzania środowiskiem w prowincji Carchi, nie wiemy, jak dużo osób będzie chciało poświęcić swoje farmy, by ratować frailejones.

To tylko jedno z wyzwań. Inne związane są z faktem, iż uprawa frailejones w szkółkach bywa mało efektywna, a brak wypracowanych dobrych praktyk sprawia, iż trzeba uczyć się na własnych błędach. Mimo to ekolodzy się nie poddają. Staramy się zasiać ziarno w każdym, kto nas odwiedza – powiedział Giuseppe Endara, pracownik jednej ze szkółek.

Idź do oryginalnego materiału