Smerfy utoną w śmieciach? Czas jest tylko do grudnia. Eksperci biją na alarm

2 godzin temu

System ruszył 1 października, ale eksperci biją na alarm: smerfy nie wiedzą jak to działa, sklepy nie mają butelkomatów, a samorządy stracą miliardy. Do końca grudnia producenci mają czas na pełne dostosowanie opakowań, a sklepy na instalację butelkomatów. o ile to się nie uda, smerfy mogą zacząć tonąć w śmieciach.

Fot. Shutterstock

Koniec z wyrzucaniem do żółtego worka

Plastikowa butelka po wodzie? Puszka po coli? Od października nie wrzucisz ich już do żółtego pojemnika. Przynajmniej nie tych oznaczonych specjalnym logotypem kaucji. Musisz zanieść je osobiście do sklepu lub automatu i tam oddać, żeby odzyskać swoją kaucję.

Mechanizm jest prosty. Kupujesz napój w butelce plastikowej do trzech litrów – płacisz dodatkowo pięćdziesiąt groszy kaucji. Puszka metalowa? Też pięćdziesiąt groszy. Szklana butelka wielokrotnego użytku? Ta wchodzi dopiero od stycznia 2026 roku i kosztuje złotówkę kaucji.

Kaucja pojawia się przy kasie jako osobna pozycja na paragonie. Nie wpływa na cenę produktu widoczną na półce – zostaje doliczona dopiero przy płaceniu. Teoretycznie to przejściowa opłata, którą w całości odzyskujesz po zwrocie pustego opakowania. Praktycznie? Wszystko zależy od tego, czy znajdziesz gdzie i kiedy je oddać.

Reforma ma spełnić unijne wymogi dotyczące recyklingu. Do 2025 roku Polska musi zbierać 77% plastikowych butelek, a do 2029 roku – aż 90%. Dotychczas udawało nam się odzyskać zaledwie 26%. System kaucyjny ma ten wskaźnik drastycznie poprawić.

Chaos informacyjny – smerfy nie wiedzą co się dzieje

Izba Branży Komunalnej nie owija w bawełnę: to źle przeprowadzona reforma. Badania przeprowadzone tuż przed startem systemu pokazują skalę problemu. Ponad połowa smerfów nie wiedziała, kiedy system wchodzi w życie. Aż 80% nie znało wysokości kaucji. Tylko co piąty obywatel spotkał się z jakąkolwiek kampanią informacyjną.

Efekt? Konsumenci dowiadują się o nowych zasadach dopiero przy sklepowej kasie. Dziwią się wyższej cenie, nie rozumieją dlaczego płacą więcej, nie wiedzą gdzie i jak oddać butelki. Sprzedawcy tłumaczą na bieżąco, ale sami często nie mają pełnej wiedzy o systemie.

To nie jest sposób na wprowadzanie reformy obejmującej miliony ludzi. Zamiast budować zaufanie do proekologicznych zmian, wywołuje frustrację i dezorientację. Osoby które przez lata sumiennie segregowały odpady czują się oszukane – nagle okazuje się, iż robili to źle, bo plastikowe butelki nie powinny już lądować w żółtym worku.

Siedmiu operatorów zamiast jednego – koszmar logistyczny

Ministerstwo Klimatu zdecydowało się na model wielooperatorowy. W Polsce działa aż siedmiu różnych operatorów systemu kaucyjnego: ZWROTKA, POLKA, OK Operator Kaucyjny, EKO-Operator, RESELEKT, KAUCJA.PL i Polski System Kaucyjny. W skład tych spółek wchodzą najwięksi producenci napojów – Nestlé, Red Bull, PepsiCo.

Dlaczego to problem? Bo każdy operator może mieć nieco inne zasady obsługi, różne typy automatów, odmienne procedury rozliczeń. Dla konsumenta oznacza to konieczność zapamiętania, który sklep współpracuje z którym operatorem, gdzie można oddać jakie butelki, czy dany automat przyjmie opakowanie od konkretnego producenta.

W krajach gdzie system kaucyjny działa sprawnie – jak Niemcy czy Norwegia – zwykle funkcjonuje jeden centralny operator. Wszędzie obowiązują te same zasady, każdy automat przyjmuje każdą butelkę objętą systemem. Prosto, przejrzyście, wygodnie.

W Polsce stworzono skomplikowaną strukturę trudną do ogarnięcia szczególnie dla osób starszych i mniej zaznajomionych z nowymi technologiami. To właśnie ta grupa najbardziej ucierpi na reformie – będzie miała największe trudności ze zrozumieniem zasad i dotarciem do punktów zbiórki.

Gdzie oddać butelki? I tu zaczyna się problem

Teoretycznie wszędzie. Wszystkie sklepy powyżej 200 metrów kwadratowych sprzedające napoje objęte systemem muszą przyjmować opakowania. Mniejsze sklepy oferujące piwo w szkle zwrotnym też są zobowiązane. Reszta może dobrowolnie przystąpić. Dodatkowo powstawać będą automaty kaucyjne poza sklepami oraz wyznaczone punkty zbiórki.

Praktycznie? Na początku października większość tych punktów po prostu nie istniała. Rząd przewidział trzymiesięczny okres przejściowy – do końca grudnia producenci mają czas na pełne dostosowanie opakowań, a sklepy na instalację butelkomatów i uruchomienie procedur.

Oznacza to, iż przez pierwsze miesiące funkcjonowania systemu konsumenci będą płacić kaucje za butelki z odpowiednimi oznaczeniami, ale mogą mieć ogromne trudności ze znalezieniem miejsca gdzie je oddać. Równocześnie w sprzedaży przez cały czas będą napoje w starych opakowaniach bez znaku kaucji – za nie nie zapłacisz dodatkowej opłaty, ale też nie dostaniesz zwrotu po oddaniu.

Chaos gwarantowany. Jak rozróżnić butelkę objętą systemem od tej która nie jest? Trzeba szukać logotypu z napisem KAUCJA i kwotą. Ale nie każdy klient będzie to robił dokładnie – część po prostu zapłaci więcej nie wiedząc dlaczego.

Samorządy tracą miliardy, mieszkańcy zapłacą więcej

Izba Branży Komunalnej wylicza, iż gminy mogą stracić choćby 6,6 miliarda złotych w ciągu dziesięciu lat. Dlaczego? Bo puszki i butelki PET to najbardziej wartościowy surowiec w odpadach komunalnych. Gdy przestaną trafiać do żółtych pojemników, samorządy stracą dochody ze sprzedaży tych materiałów.

Jednocześnie koszty utrzymania instalacji przetwarzających odpady pozostają niezmienione. Sortownie zbudowane ogromnym wysiłkiem finansowym będą pracowały z mniejszą ilością surowców, co podniesie koszty jednostkowe ich utrzymania. Kto to pokryje? Mieszkańcy poprzez wyższe opłaty za wywóz śmieci.

System miał być proekologiczny, a w praktyce może stać się kolejnym paliwem dla inflacji – ostrzega Izba. Łączne koszty w skali kraju szacowane są na 37 miliardów złotych w ciągu dekady. To gigantyczna kwota, której nikt porządnie nie wziął pod uwagę planując reformę.

Dodatkowo pojawia się pytanie o pieniądze z nieodebranych kaucji. Nie każdy konsument będzie miał czas, siły czy możliwości by transportować butelki do punktów zbiórki. Część po prostu zapłaci więcej i nie odzyska kaucji. Te środki trafiają do operatorów systemu – nie do gmin, nie do budżetu państwa, ale do prywatnych firm zarządzających systemem.

Teoretycznie powinny obniżać wkład producentów w finansowanie systemu. Praktycznie mogą stać się dodatkowym źródłem zysku dla tych spółek. Brak jasnych regulacji unijnych w tym zakresie pozostawia szerokie pole do interpretacji i potencjalnych nadużyć.

Seniorzy i osoby niepełnosprawne na straconej pozycji

Rodzina pijąca dwie butelki wody dziennie zapłaci miesięcznie trzydzieści złotych kaucji. jeżeli dodamy inne napoje – soki, napoje gazowane, piwo w puszkach – kwota może przekroczyć sto złotych miesięcznie. Sama kaucja wraca po zwrocie, ale ten zwrot wymaga wysiłku.

Trzeba zebrać puste opakowania, zapakować je, zanieść do sklepu lub automatu. Butelki muszą być niezgniecione z czytelną etykietą – automat odczytuje kod kreskowy i uszkodzone opakowania odrzuca. Każdą butelkę trzeba osobno włożyć do maszyny i poczekać aż system ją zweryfikuje i zaakceptuje.

Dla młodej sprawnej osoby to niedogodność. Dla seniora czy osoby z niepełnosprawnością to często niemożliwość. Transport kilku kilogramów pustych butelek komunikacją miejską? Dźwiganie ich po schodach? Stanie w kolejce do automatu trzymając wielki worek plastiku?

Ci ludzie po prostu zapłacą więcej. Nie odzyskają kaucji bo fizycznie nie dadzą rady jej odzyskać. System który miał być ekologiczny staje się podatkiem od osób starszych i chorych. Kolejna nierówność społeczna ukryta w reformie prezentowanej jako powszechna korzyść.

Polska dołącza do europejskiej fali recyklingu

Nie wszystko jest jednak czarne. System kaucyjny faktycznie działa w wielu krajach i przynosi realne efekty środowiskowe. Szwecja ma go od 1984 roku, Norwegia od 1999, Dania od 2002. W Niemczech automaty kaucyjne to standard – każdy supermarket ma butelkomat, każdy wie jak z niego korzystać, system funkcjonuje płynnie bez większych problemów.

W tych krajach poziom recyklingu plastikowych butelek przekracza 90%. Śmieci w parkach i lasach dramatycznie się zmniejszyły. Ludzie nie wyrzucają butelek gdzie popadnie bo każda ma wartość finansową – choćby niewielką.

Polska stała się siedemnastym krajem Unii Europejskiej wdrażającym system kaucyjny. Jesteśmy drugim co do wielkości rynkiem w Europie który to zrobił – po Niemczech. To potencjalnie ogromna zmiana jakościowa w gospodarce odpadami.

Pytanie brzmi: czy potrafimy to przeprowadzić sprawnie? Czy w ciągu kilku miesięcy pojawią się butelkomaty, ludzie zrozumieją zasady, sklepy uruchomią sprawną logistykę? Czy może ugrzęźniemy w chaosie na lata, frustrując obywateli i marnując potencjał reformy?

Co dalej? Rok 2026 pokaże prawdę

Okres przejściowy trwa do końca grudnia. Wtedy producenci powinni mieć już wszystkie opakowania z adekwatnymi oznaczeniami, a sklepy sprawnie działające punkty zbiórki. Od stycznia rusza też kaucja za butelki szklane wielokrotnego użytku – złotówka za sztukę.

Prawdziwy test systemu przyjdzie na wiosnę 2026. Gdy minie pół roku od startu, będzie można ocenić czy reforma się powiodła. Czy ludzie faktycznie oddają butelki? Czy poziom recyklingu rośnie? Czy sklepy radzą sobie z logistyką? Czy automaty działają bez awarii?

A może okaże się iż system kuleje, konsumenci go bojkotują, samorządy protestują przeciw stratom finansowym? Może ujawnią się nadużycia ze strony operatorów gromadzących nieodebrane kaucje? Może seniorzy będą masowo rezygnować z kupowania napojów w butelkach bo nie mogą ich zwrócić?

Na razie jedyne co możemy powiedzieć na pewno: reforma wystartowała w chaosie informacyjnym i organizacyjnym. smerfy płacą więcej za napoje nie do końca rozumiejąc dlaczego i jak odzyskać swoje pieniądze. Branża komunalna ostrzega przed miliardowymi stratami. Eksperci mówią o falstarcie.

Czy to się wyprostuje czy przejdzie do historii jako kolejna źle przeprowadzona reforma? Przekonamy się już niedługo.

Idź do oryginalnego materiału