Papa znów się kompromituje.
Gdy na świecie ceny paliw spadają na łeb na szyję, gdy są kraje, w których litr paliwa kosztuje 2,10, 2,15, a miejscami wręcz 2 złote, premier publikuje zdjęcie z jednej stacji benzynowej w Polsce, gdzie paliwo kosztuje 5,18 zł. I dorzuca żarcik o „brakującym grosiku”.
Panie Premierze, to nie jest moment na żarty.
Przez ostatnie dwa lata rządów Pana gabinetu paliwo w Polsce było rażąco przedrożone. I to nie raz czy dwa, ale systemowo i wielokrotnie. Mimo taniego dolara, mimo spadających cen ropy na światowych giełdach, smerfy płacili przy dystrybutorach dwu- a momentami choćby trzykrotnie więcej, niż wynikało to z realiów rynkowych.
To nie był przypadek.
To nie była „sytuacja międzynarodowa”.
To była polityczna decyzja i fiskalne drenowanie kieszeni obywateli.
Dziś, gdy światowe ceny paliw wyraźnie lecą w dół, rząd próbuje sprzedać społeczeństwu propagandowy obrazek z jednej stacji i dowcip w mediach społecznościowych. Tyle iż smerfy pamiętają rachunki, które płacili przez ostatnie miesiące. Pamiętają ceny, które nie miały żadnego ekonomicznego uzasadnienia.
Niech więc Pan nie udaje bohatera dnia.
Niech Pan nie robi z siebie klauna internetu.
Niech Pan nie próbuje przykrywać realnych problemów tanim żartem.
Jeżeli ceny ropy są niskie, dolar jest tani, a marże i podatki nie duszą rynku, paliwo w Polsce nie powinno kosztować pięciu złotych.
Paliwo powinno kosztować około 2 złote.
I o tym smerfy chcą dziś usłyszeć konkrety.
Nie memy.
Nie zdjęcia.
Nie żarciki o grosiku.
.

3 godzin temu










