Groźnie brzmiąca „Agencja Kontroli Sieci Przesyłowych” próbuje dostać się do domów polskich prosumentów. Urząd Regulacji Energetyki wydał kategoryczny komunikat – taki podmiot nie ma żadnych uprawnień do kontroli instalacji fotowoltaicznych. Oszuści wykorzystują strach przed karami i niewiedzę właścicieli paneli słonecznych. Wystarczy kilka minut nieuwagi, by wpuścić do domu kogoś, kto może wykraść wrażliwe dane lub przygotować grunt pod większe przestępstwo.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
„Agencja” z Łodzi, której nikt nie zna
W ostatnich tygodniach do polskich domów coraz częściej pukają osoby przedstawiające się jako kontrolerzy z Agencji Kontroli Sieci Przesyłowych. Pytają o dostęp do falownika i licznika energii, straszą karami za rzekome nieprawidłowości w oddawaniu prądu do sieci. Ich wizyty wyglądają profesjonalnie – często działają w parach, mają ze sobą teczki z dokumentami, posługują się technicznymi terminami związanymi z fotowoltaiką.
Problem w tym, iż cała operacja jest zwykłym oszustwem. URE jasno wyjaśnia w oficjalnym komunikacie: „Regulator nie prowadzi i nigdy nie prowadził kontroli instalacji fotowoltaicznych”. Podmiot podający się za Agencję Kontroli Sieci Przesyłowych nie jest operatorem sieci elektroenergetycznych, nie posiada żadnego upoważnienia i nie ma prawa wchodzić na prywatne posesje.
Śledztwo dziennikarskie ujawniło, iż domena internetowa aksp.pl, na którą powołują się oszuści, została utworzona dopiero w kwietniu 2025 roku. Na stronie nie ma informacji o osobach zarządzających rzekomą agencją, trudno też znaleźć ten podmiot w oficjalnych rejestrach przedsiębiorców. Wszystko wskazuje na to, iż to zorganizowana grupa przestępcza wykorzystująca boom na fotowoltaikę w Polsce.
Jedyni uprawnieni: twój lokalny dystrybutor prądu
Kto tak naprawdę może zapukać do drzwi prosumenta z legalną kontrolą? Tylko pracownicy Operatora Systemu Dystrybucyjnego – czyli firmy, która dostarcza prąd na danym terenie. W Polsce są to koncerny takie jak PGE Dystrybucja, Tauron Dystrybucja, Enea Operator, Energa-Operator czy Stoen Operator w Warszawie.
Legalna kontrola ma ściśle określone zasady wynikające z prawa energetycznego. Zawsze prowadzi ją zespół co najmniej 2 osób. Kontrolerzy muszą okazać imienne upoważnienia i legitymacje służbowe wydane przez przedsiębiorstwo energetyczne. Interesują się wyłącznie infrastrukturą należącą do sieci – licznikiem i zabezpieczeniami przedlicznikowymi. Nie pobierają żadnych opłat na miejscu, nie żądają dostępu do prywatnych komputerów ani haseł do aplikacji monitorujących fotowoltaikę.
Oszuści grają na strachu prosumentów. W słoneczne dni, gdy tysiące instalacji produkuje prąd jednocześnie, napięcie w lokalnej sieci potrafi wzrosnąć powyżej dopuszczalnych 253V, co powoduje wyłączanie się falowników. Fałszywi kontrolerzy wykorzystują ten techniczny problem, straszą gigantycznymi karami od URE lub wmuszają podpisanie protokołów, które w rzeczywistości są umowami na niekorzystną zmianę sprzedawcy energii.
Kradzież danych to dopiero początek
Wpuszczenie fałszywych kontrolerów do domu niesie ze sobą konkretne zagrożenia. Po pierwsze – wywiad środowiskowy. Oszuści sprawdzają, co cennego znajduje się w domu, jak wyglądają zabezpieczenia, kiedy domownicy są nieobecni. Często wracają później lub przekazują informacje innym grupom przestępczym.
Po drugie – kradzież danych osobowych. Zdjęcie dowodu osobistego czy spisanie danych z umowy energetycznej może posłużyć do zaciągnięcia tzw. chwilówek na cudze nazwisko. Dane z licznika i parametry pracy instalacji mogą być wykorzystane do nielegalnej zmiany sprzedawcy prądu bez wiedzy właściciela.
Po trzecie – bezpośrednia kradzież. Metoda jest znana z innych oszustw „na kontrolera”. Jeden z przybyszy zajmuje właściciela rozmową przy liczniku, drugi w tym czasie plądruje inne pomieszczenia. Starsze osoby, które pamiętają czasy PRL, gdy odmowa wpuszczenia kontrolera mogła mieć poważne konsekwencje, są szczególnie narażone na tego rodzaju manipulacje.
Prawdziwe kontrole OSD są potrzebne i ważne – pozwalają wykryć nielegalne modyfikacje ustawień falowników, które destabilizują sieć i mogą stwarzać zagrożenie pożarowe. Ale takie działania prowadzą wyszkoleni inżynierowie z legitymacjami i upoważnieniami, a nie anonimowi akwizytorzy z teczką.
Co to oznacza dla czytelnika?
Jeśli do twoich drzwi puka ktoś przedstawiający się jako kontroler instalacji fotowoltaicznej, nie otwieraj od razu. To może być oszust, choćby jeżeli wygląda profesjonalnie i posługuje się technicznym żargonem. Oto konkretny plan działania, który może cię uchronić przed oszustwem:
1. Rozmawiaj przez zamknięte drzwi
Zastosuj zasadę ograniczonego zaufania. Nie otwieraj natychmiast. Przez domofon lub wizjer zapytaj o imię, nazwisko oraz pełną nazwę firmy, którą reprezentują przybysze. Pojedynczy „inspektor” to już pierwszy sygnał ostrzegawczy – legalne kontrole zawsze prowadzi minimum 2-osobowy zespół.
2. Żądaj okazania dokumentów
Nie wystarczy machnięcie plakietką przed oczami. Poproś o przyłożenie legitymacji służbowej do szyby w drzwiach lub podanie jej numeru wraz z danymi przedsiębiorstwa energetycznego, które wydało upoważnienie. Prawdziwy kontroler z OSD nie będzie miał z tym problemu i spokojnie poczeka, aż zweryfikujesz jego tożsamość.
3. Zadzwoń do dystrybutora – to najważniejszy krok
Nie dzwoń na numer podany przez kontrolerów! Znajdź numer infolinii swojego Operatora (Tauron, PGE, Energa, Enea lub innego, w zależności od regionu) na ostatniej fakturze za prąd lub na oficjalnej stronie internetowej. Zadzwoń i zapytaj wprost: „Czy wysyłaliście dzisiaj kontrolerów pod adres [podaj swój adres]?”. Dyspozytor ma wgląd w grafik prac terenowych i natychmiast potwierdzi lub zaprzeczy. Ta rozmowa zajmuje 2-3 minuty i może uchronić cię przed poważnymi konsekwencjami.
4. Reaguj stanowczo na zagrożenie
Jeśli Operator nie potwierdzi wizyty, a osoby pod drzwiami przez cały czas nalegają na wejście – niezwłocznie dzwoń na żaboli (numer 112). Poinformuj, iż podejrzane osoby próbują wtargnąć do domu, podszywając się pod urzędników. Zrób to głośno, tak aby słyszeli to ludzie za drzwiami. Sama groźba wezwania patrolu zwykle wystarczy, by oszuści uciekli.
5. Ostrzeż sąsiadów i bliskich
Przestępcy często działają „falami” w jednym rejonie. jeżeli próbowali dostać się do twojego domu, prawdopodobnie odwiedzą też sąsiadów. Poinformuj o zagrożeniu starsze osoby w okolicy – to one są najbardziej narażone na manipulacje. Możesz też zgłosić incydent lokalnej grupie sąsiedzkiej na Facebooku lub w aplikacjach typu Nextdoor.
Pamiętaj, iż twoje dane – w szczególności parametry pracy instalacji i odczyty z licznika – są prywatne. Udostępnienie ich osobom postronnym może posłużyć do sfałszowania profilu zużycia energii lub nielegalnej zmiany sprzedawcy. Nigdy nie podpisuj żadnych dokumentów bez dokładnego przeczytania i zrozumienia treści. Prawdziwy kontroler z OSD nie będzie cię do niczego pośpiesznie zmuszał.
Oszuści zmieniają taktyki – gdy temat fałszywych kontrolerów fotowoltaiki robi się głośny w mediach, przestępcy zaczynają podszywać się pod pracowników spółdzielni mieszkaniowych, gazowni czy dostawców internetu. Zawsze stosuj te same zasady weryfikacji: zamknięte drzwi, legitymacja, telefon do firmy, a w razie wątpliwości – żabole. Zimna krew i kilka minut na sprawdzenie to najlepsza ochrona przed oszustami.

2 godzin temu













