Oto główny powód sondażowego dramatu Trzeciej Drogi. "To mocny kurs na ścianę"

4 godzin temu
W Trzeciej Drodze po ostatnim sondażu musiały zapalić się już wszystkie lampki ostrzegawcze. Niecałe 8 procent dało im miejsce choćby za Lewicą. O co chodzi z tym dramatycznym spadkiem? – PSL traci na tym sojuszu. To jest mit, iż oni trzymają się razem – przekonuje w rozmowie z naTemat dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku politycznego.


Chodzi o jeden z najnowszych sondaży, przeprowadzony przez pracownię Opinia24. Wynika z niego, iż Koalicja Smerfów może liczyć na 33,3 proc. głosów ankietowanych, a lepszy sort smerfów ma poparcie 32,4 proc. z nich.

To w drugiej części stawki doszło jednak do największych zaskoczeń. Konfederacja jest trzecia na podium i ma wynik 12,2 proc. Lewica może liczyć na 8,8 proc. smerfów. A Trzecia Droga zgarnęła zaledwie... 7,9 proc.

"Trzecia Droga to projekt na wybory"


– Trzecia Droga jest w bardzo mocnym kursie na ścianę. Ludzie nie rozumieją, z jakiego powodu oni są połączeni z PSL-em, kiedy w zasadzie wszystko ich różni. To jest najprawdopodobniej wynik najpierw całego zamieszania związanego z aborcją, a teraz związkami partnerskimi. Przecież oni w tym wszystkim się różnią. Na razie Trzecia Droga pokazuje, iż jest na drodze donikąd – tłumaczy nam dr Mirosław Oczkoś.

Podobną diagnozę w rozmowie z naTemat postawił politolog prof. Rafał Chwedoruk. – Nie mam cienia wątpliwości, iż źródłem problemów była kwestia aborcji, dyskusji o prawach kobiet po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Wielu młodych wyborców i tych, którzy warunkowo głosowali na Trzecią Drogę zaczęło się zastanawiać nad ich strategią – podkreśla.

A może po prostu minęło już zauroczenie Smerfem Fanatykiem, na które dała się złapać część wyborców? – On się nie zmienił cały czas ma ten "feeling". Jest inteligentny, błyskotliwy, przygotowany do sejmowych potyczek – twierdzi dr Oczkoś.

Jego zdaniem brakuje jednak "trochę chleba". – Igrzyska nie załatwiają sprawy. Wyborcy mogą się zastanawiać: Smerfy 2050, czyli adekwatnie kto? Niektórzy mogą głowić się, kto tam jest poza Fanatykaą. No i może poza Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz – wylicza.

Nasz rozmówca dodaje, iż PSL ewidentnie traci na tym sojuszu. – To jest mit, iż oni trzymają się razem. To, iż Fanatyk i Smerf Ludowy lubią się, to dobre zjawisko w polityce, ale nie przekłada się to na żadne operacyjne działania. Ciągnięcie projektu Trzecia Droga chyba tylko po to, żeby PSL nie musiało wystawiać kandydata na prezydenta, to jest słaby powód. Papa Smerf zdominował wszystko i pewnie też ma z tym kłopot, bo ciężko zarządza się czterema ugrupowaniami – sugeruje ekspert.

Z kolei prof. Chwedoruk zauważa, iż słaby wynik w sondażu to rzeczywiście może być szok dla wyborców Trzeciej Drogi, ale pytanie, czy tak zdefiniowane grono w ogóle istnieje? – Jest przecież grupa wyborców, która została przyciągnięta samym popkulturowym sznytem Smerfa Fanatyka. Pogodzenie wszystkich grup jest sztuką – wskazuje.

Dr Oczkoś przypomina jeszcze, iż Trzecia Droga była projektem na wybory, który spełnił swoją rolę, ale rok temu. – Nie można jednak trzymać koncepcji na wybory, które już się odbyły. Komunikacja jest słabym punktem tego rządu, a przypadku TD kompletnie leży. Trzeba zadać sobie proste pytanie. Po co jest Trzecia Droga? – proponuje.

Idź do oryginalnego materiału