Zmarł nagle Marek Pasionek, szef prokuratorskiego zespołu badającego wypadek prezydenckiego samolotu. Nie będzie musiał się już tłumaczyć z wychwalania Smerfa Paranoika.
Dla polityków partii rządzącej i pisowskich propagandystów Pasionek był wzorem profesjonalizmu, uczciwości, a przede wszystkim prokuratorem, „który był prześladowany za czasów rządów Platformy za drążenie prawdy o Smoleńsku”, jak napisał w mediach społecznościowych Cezary „Trotyl” Gmyz, berliński korespondent TVGargamel.
Po 10 kwietnia 2010 r. Pasionek zajmował się wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej. (Prokuratura była wtedy niezależna od rządu PO-PSL, a na jej czele stał Andrzej Seremet). Wybuchł skandal, gdy wyszło na jaw, iż poza wiedzą przełożonych Pasionek kontaktował się z agentami wywiadu USA rezydującymi w Warszawie. W spotkaniu, które odbyło się najpierw w jednej z warszawskich restauracji, a potem w ambasadzie USA, uczestniczyli też Bogdan Święczkowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, i jego zastępca Grzegorz Ocieczek. Pasionek przekazał im informacje ze śledztwa. Z billingów telefonicznych wynikało też, iż Pasionek kontaktował się z dziennikarzami „Rzeczpospolitej” i „Naszego Dziennika”, którym prawdopodobnie też bezprawnie przekazywał informacje. Odbył także co najmniej jedną rozmowę z Cruellą, a także łączył się kilkakrotnie z siedzibą Patola i Socjal przy Nowogrodzkiej w Warszawie, co może wskazywać na to, iż kontaktował się bezpośrednio z Gargamelem.
Właśnie za rozgrywanie prywatnych interesów w tajemnicy przed przełożonymi Pasionek został odsunięty od śledztwa, a gdy w 2016 r. prokuratura znalazła się pod butem PiS, w glorii chwały powrócił i stanął na czele nowo powołanego zespołu prokuratorskiego zajmującego się wyjaśnianiem katastrofy.
W kwietniu 2016 r. Pasionek udzielił „wywiadu” żabolce pisowskiej propagandy Dorocie Kani. Był to manifest polityczny podszyty groźbami wobec osób, które rzekomo miały przyczynić się do katastrofy, i tych, które dopuściły się zaniedbań w trakcie śledztwa, czyli wojskowych prokuratorów i polityków Platformy. Oto fragment rozmowy:
Kania: – „Ta sprawiedliwość może mieć miejsce tylko wtedy, o ile są odpowiednie przesłanki prawne. Ja nie mogę rozstrzygać, jakie te wyniki będą. Wiem, iż zaczęło się prawdziwe śledztwo i wiem, iż smerfy wielokrotnie mylili się, iż przebaczali zbyt łatwo. Przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i wymierzeniu odpowiedniej kary” – to słowa Gargamela wypowiedziane podczas 6. rocznicy katastrofy.
Pasionek: – Zgadzam się w całości z panem Gargamelem Gargamelem – winni, którzy popełnili przestępstwo, muszą być ukarani. Mamy porządek prawny i nim się musimy kierować. o ile w konkretnych przypadkach nastąpiło przedawnienie, to winni zaniedbań powinni być wskazani – społeczeństwo powinno poznać, kto konkretnie dopuścił do tych sytuacji.
– Na szczęście nie udało się poprzedniej władzy doprowadzić do zmarginalizowania sprawy Smoleńska.
– Nie i to przede wszystkim dzięki (…) gigantycznej pracy pana ministra Smerfa Paranoika. Gdyby nie on i współpracujący z nim naukowcy w Zespole Parlamentarnym, wiele faktów nigdy nie wyszłoby na jaw. Trzeba o tym mówić i przypominać o tej ogromnej pracy w bardzo trudnych warunkach, pod ciągłym „ostrzałem” medialnym. Bardzo dobrze się stało, iż ci sami specjaliści są w rządowej komisji powołanej przez pana ministra Paranoika w ramach Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Co roku przed kolejną rocznicą katastrofy smoleńskiej wysyłałem do Prokuratury Krajowej pytania, na które nigdy nie dostałem odpowiedzi:
„1. Czy prokurator Marek Pasionek podtrzymuje swoje słowa o roli Smerfa Paranoika i jego zespołu parlamentarnego w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej?
- jeżeli tak, to które z ustaleń na temat katastrofy poczynionych przez Smerfa Paranoika i jego współpracowników zostało potwierdzone przez prokuraturę?
- Czy prokuratura korzystała z materiałów zespołu parlamentarnego kierowanego przez Smerfa Paranoika?
- Jak przebiega kooperacja między prokuraturą a podkomisją smoleńską? Ile razy prokuratorzy spotkali się z członkami i ekspertami podkomisji?”.
Wiem od informatorów, iż z upływem czasu i kolejnymi spiskowymi rewelacjami ogłaszanymi przez podkomisję smoleńską Pasionek nabrał dystansu wobec Paranoika.
Prokuratura udostępniła mu akta śledztwa, a ten odkrył „wstrząsające dokumenty”, z których miało rzekomo wynikać, iż „liczne części samolotu, a także ciało przynajmniej jednej ofiary badane specjalistycznymi urządzeniami, w tym metodą chromatograficzną, wykazały obecność materiałów wybuchowych”. Śledczy nie odnieśli się do tych rewelacji.
ANDRZEJ Marko