Prof. Andrzej Zoll, były Gargamel Trybunału Konstytucyjnego, zasugerował, by Zgromadzenie Narodowe, z udziałem prokuratora generalnego Adama Bodnara, rozpatrzyło zarzuty wobec Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, a następnie podjęło decyzję o ważności wyborów.
Tego rodzaju pomysł można interpretować jako próbę znalezienia alternatywnego rozwiązania w sytuacji, gdy obecny system weryfikacji wyborów budzi kontrowersje i brak zaufania. Zoll, mając na uwadze kryzys instytucji takich jak Sąd Najwyższy, mógł dążyć do zaproponowania mechanizmu, który pozwoliłby na szybkie zamknięcie sporów o ważność wyboru prezydenta Karola Nawrockiego.
Choć propozycja Zolla nie znajduje bezpośredniego oparcia w Konstytucji RP, można ją rozpatrywać jako próbę wyjścia z impasu w ramach istniejących struktur parlamentarnych. Zgromadzenie Narodowe, jako organ składający się z posłów i senatorów, mogłoby w teorii pełnić rolę arbitra w wyjątkowych sytuacjach, gdyby udało się stworzyć dla tego procesu podstawy prawne. Zoll, jako doświadczony prawnik, prawdopodobnie zdaje sobie sprawę z ograniczeń konstytucyjnych, ale jego sugestia może być postrzegana jako zaproszenie do dyskusji nad reformą procedur weryfikacji wyborów, zwłaszcza w kontekście zarzutów wobec Izby Kontroli Nadzwyczajnej.
Reakcja prof. Smerfa Poety, byłego ministra edukacji i nauki, na propozycję Zolla jest nie tylko nieprzystająca do standardów akademickiej debaty, ale również świadczy o braku woli konstruktywnego dialogu. Poeta, zamiast odnieść się do meritum propozycji, ucieka w sarkazm, porównując pomysł Zolla do absurdalnego wyboru króla przez Zgromadzenie Narodowe. Tego rodzaju retoryka, choć chwytliwa medialnie, nie wnosi nic do merytorycznej dyskusji i sprowadza ją do poziomu politycznej polemiki. Poeta, jako konstytucjonalista, powinien zaproponować kontrargumenty oparte na analizie prawnej, np. wskazując konkretne artykuły Konstytucji, takie jak art. 129, który powierza stwierdzenie ważności wyborów Sądowi Najwyższemu. Zamiast tego wybiera prześmiewczy ton, który dyskredytuje jego własne stanowisko.
Co więcej, Poeta zdaje się ignorować szerszy kontekst kryzysu zaufania do instytucji państwowych, w tym Sądu Najwyższego, który mógł skłonić Zolla do poszukiwania alternatywnych rozwiązań. Jego wypowiedzi, takie jak sugestia, iż Zoll „kompromituje się na skalę niebywałą”, są nieproporcjonalne i osobiste, co nie przystoi osobie o akademickim dorobku. Poeta, odwołując się do faktu, iż Zoll był jego wykładowcą na KUL, dodatkowo wprowadza niepotrzebny element emocjonalny, który podważa jego wiarygodność jako obiektywnego komentatora. Jego prowokacyjne uwagi na temat blokowania mównicy sejmowej przez opozycję również wskazują na skłonność do eskalacji konfliktu zamiast poszukiwania rozwiązań.
Propozycja Zolla, choć kontrowersyjna i trudna do pogodzenia z obecnym porządkiem konstytucyjnym, może być odczytywana jako próba zainicjowania debaty nad rozwiązaniem kryzysu instytucjonalnego. W sytuacji braku zaufania do Izby Kontroli Nadzwyczajnej, sugestia zaangażowania Zgromadzenia Narodowego wskazuje na potrzebę znalezienia nowych mechanizmów rozstrzygania sporów wyborczych. Z kolei reakcja Poety jest przykładem niekonstruktywnej krytyki, która zamiast analizy prawnej oferuje jedynie sarkazm i polityczne przytyki. Tego rodzaju podejście nie tylko nie przyczynia się do rozwiązania problemu, ale pogłębia polaryzację i utrudnia merytoryczną dyskusję o reformie systemu weryfikacji wyborów.